Niespełna pół roku po wielkim sukcesie Igi Świątek, która wygrała Rolanda Garrosa, Hubert Hurkacz pięknie „odpowiedział” na wyczyn naszej tenisistki. Wrocławianin triumfował w turnieju rangi ATP 1000 w Miami (wyżej są już tylko Wielkie Szlemy)! Pokonał w nim Włocha Jannika Sinnera 7:6, 6:4. – To bez wątpienia jeden z największych sukcesów w historii męskiego tenisa w Polsce. Umieściłbym go obok występu Wojciecha Fibaka w finale Masters i Jerzego Janowicza w półfinale Wimbledonu – mówi nam Adam Romer, redaktor naczelny miesięcznika Tenis Klub.
Wspomniani zawodnicy jednak przegrywali swoje wielkie mecze. Fibak uległ w 1976 roku po szalonej, pięciosetowej walce Hiszpanowi Manuelowi Orantesowi. Janowicz w 2013 okazał się w Londynie gorszy od uwielbianego przez miejscowych Andy’ego Murray’a – dał mu się ograć w czterech partiach. Za to Hurkacz kończy swój bój zwycięski! A przecież potykał się z zawodnikiem, którego wielu uważa za najzdolniejszego pośród tenisistów urodzonych po 2000 roku.
Żebyście byli świadomi skali talentu Sinnera – w poprzednim roku awansował do ćwierćfinału Rolanda Garrosa, tym samym stając się najmłodszym zawodnikiem, który tego dokonał w turnieju wielkoszlemowym od 2006 roku i występu Novaka Djokovicia. W finale w Miami jako nastolatkowie meldowali się przed nim tylko Andre Agassi, Rafa Nadal i wspomniany Serb. Każdy z nich był potem numerem 1 listy ATP… Czy Włoch również może kiedyś zostać jej liderem?
– Odpowiedź na to pytanie to dziś trochę wróżenie z fusów. Ale niewątpliwie to wielki talent, osiąga podobne wyniki co Djoković, Nadal i Roger Federer gdy byli w jego wieku – mówi nam Romer.
Początek finału był dla Hurkacza wymarzony – Polak rozpoczął go od prowadzenia 3:0. W drugiej partii zaczął jeszcze lepiej – od wyniku 4:0. W obu przypadkach Jannik dzielnie stawiał się naszemu zawodnikowi. W pierwszym secie wydawało się nawet przez dłuższy moment, że może go wygrać – prowadził przecież 6:5. Ostatecznie nie dał rady tego zrobić, a pytany o to, co zadecydowało o wygranej Huberta, Romer odpowiada:
– Przede wszystkim bardzo dobry serwis. Hubert poprawił się w tym aspekcie gry. Na korcie bił też od niego duży spokój. Widać, że na Florydzie czuje się wyjątkowo dobrze. Tam ma swoją bazę wespół z amerykańskim trenerem, dzięki temu czuje się w tym miejscu trochę jak u siebie. Nie przeszkadzają mu też tamtejsze upały, przywykł do nich.
Słowa Romera znajdują potwierdzenie w wynikach. Przecież w drodze do finału Hurkacz rozłożył na łopatki prawdziwych tenisowych kozaków, bo tak trzeba nazwać Denisa Shapovalova, Milosa Raonica, Stefanosa Tsitsipasa i Andrieja Rublowa. Te zwycięstwa narobiły nam smaku, ale też wiedzieliśmy, że dziś nie będzie łatwo.
Co ciekawe, Sinner to… bardzo dobry kumpel Polaka. Panowie grali razem w kilku turniejach deblowych, a przed meczem Hubert mówił o nim tak:
– Jannik jest świetną osobą. Jest bardzo opanowany i jest dobrym człowiekiem. Jesteśmy dobrymi przyjaciółmi, życzę mu dobrze.
– To jest coś nieprawdopodobnego, spełniło się moje marzenie! – cieszył się tuż po wygranej Hurkacza komentator telewizyjny Tomasz Tomaszewski, syn legendarnego Bohdana.
My też radujemy się na maksa, nie tylko triumfem Huberta, ale i faktem, że jutro awansuje na 16. miejsce listy ATP! Jeszcze nigdy nie był na niej tak wysoko, a przecież to zaledwie 24-letni chłopak. Wydaje się, że wraz z panną Świątek mogą stworzyć duet, który przez najbliższą dekadę przysporzy nam na światowych kortach naprawdę wiele radości…
Fot. Newspix.pl
W końcu coś wygrał !
Ty wygrałeś osrane majty i teraz nosisz je na głowie
I co kurwa z tego? Jedno wielkie gòwno!
Prestiżowy to jest Wimbledon, Australian Open czy French Open a nie turniej w Miami
O weszlo tera jest specem od t(p)enisa. Coś nowego, o curlingu i wrestlingu też napiszecie?
No teraz to juz tylko jazda w dół jak u Świątek z Raszyna.
Turniej w Miami ma bardzo wysoką rangę i chociaż de facto nie jest z kategorii “szlemowych” to nazywany jest piątą lewą Szlema, a spotkałem się też z określeniem, że ma rangę “szlemowego Jokera”….. 🙂 Wygrana pana Hurkacza w tym turnieju ma swoją niezaprzeczalną wagę i klasę. Szkoda tylko, że to wszystko zbiega się z okresem obostrzeń pandemicznych, że to nie są te klimaty sportowe, które normalnie powinny być wokół kortu i na korcie. Bowiem na korcie nie znaleźliśmy w tym roku Topu męskiego tenisa, nazwisk tych Najlepszych, prawda? Zatem niech to zwycięstwo ma należyty smak. Wody sodowej! Bez soku! Czyli… Czytaj więcej »