Złoty latem, złoty zimą. Rocznica historycznego wyczynu Edwarda Eagana

Złoty latem, złoty zimą. Rocznica historycznego wyczynu Edwarda Eagana

To był rok 1932. Zimowe igrzyska w Lake Placid. Edward Eagan wraz z trzema innymi amerykańskimi zawodnikami stawał na górze bobslejowego toru. Za chwilę mieli nim zjechać po raz ostatni i obronić prowadzenie w zawodach. Za chwilę Eagan miał zdobyć złoto i przejść do historii. Choć pewnie wtedy jeszcze nie spodziewał się, że ludzie nadal będą o nim pamiętać 89 lat później. Nic w tym jednak dziwnego – do tej pory nikt jego wyczynu nie powtórzył. 

Bokser

Życiorys miał ciekawy, choć bywało, że i tragiczny. Wychowywał się bez ojca, bo ten zginął w pracy, na torach kolejowych, gdy Eddie miał ledwie rok. Od tamtego momentu jego rodzina utrzymywała się za sprawą matki, która uczyła języków obcych. W domu – a był to przełom XIX i XX wieku – jak możecie się domyślić, niespecjalnie się więc przelewało. Edward jednak wyrósł na ludzi, matka do tego doprowadziła.

Gdy już dorósł, ruszył na studia w Uniwersytecie w Denver. Tam zastało go jednak powołanie do wojska. Pojechał na front I wojny światowej. Gdy wrócił, na nowo podjął studia, tym razem już na bardziej znanych uniwersytetach, bo uczył się na Yale i Harvardzie, a potem nawet w brytyjskim w Oksfordzie. My jednak tak naprawdę nie o tym, a o jego innej karierze, którą rozwijał równocześnie do naukowej – sportowca.

W 1920 roku pojechał do Antwerpii, by tam wystąpić w turnieju bokserskim w wadze półciężkiej. Boks trenował od dawna, znakomicie czuł się w tym sporcie. Walczył agresywnie, napierał na rywali, taki miał styl, doskonale sobie w nim radził. O jego klasie świadczyło to, że w tym niezwykle wówczas popularnym sporcie wśród amatorów, został wybrany kapitanem uniwersyteckiej ekipy Yale.

W Antwerpii stoczył trzy walki. Wygrał wszystkie. Najpierw pokonał Thomasa Holdstocka z RPA, potem Brytyjczyka Harolda Franka, a na końcu Norwega Sverre Sorsdala. To po tych pojedynkach na jego szyi zawisło złoto. Jakiś czas później studiował już w Wielkiej Brytanii, gdzie napotkał Douglasa Douglasa-Hamiltona (i nie, to podwójne “Douglas” to nie nasz błąd), arystokratę ze Szkocji, markiza, ale też pięściarza, który uwielbiał boksować w swoim wolnym czasie. Ten zabrał Eddiego na tournee po Europie (choć wkrótce obaj trafili nawet do Australii czy Indii), gdzie Amerykanin mierzył się z mistrzami z krajów, do których obaj przyjeżdżali. Nie przegrał w tym czasie ani jednej walki.

Nie udało mu się za to zwyciężyć w Paryżu, na kolejnych igrzyskach olimpijskich. Tam wystartował w wyższej kategorii wagowej, ale lepszy okazał się Arthur Clifton z Wielkiej Brytanii, już w pierwszej rundzie. Pojedynek był jednak na tyle zacięty, że Brytyjczyk do kolejnej walki nie wyszedł, bo miał kompletnie… rozbite ręce.

Bob

Był już dobrze po trzydziestce, gdy Jay O’Brien, szef Bobslejowego Komitetu Olimpijskiego USA i jego przyjaciel, zaprosił go na rozmowę. Szukał silnego, wysportowanego gościa, który mógłby pojechać na igrzyska do Lake Placid – a więc na amerykańskiej ziemi – i wspomóc bobslejową drużynę. Ta dowodzona była przez Billy’ego Fiske, ledwie 21-latka, ale równocześnie zawodnika, który miał już tytuł mistrza olimpijskiego i w Lake Placid chciał go obronić. Oprócz niego znajdowali się w niej też Clifford Gray (40 lat) i sam O’Brien, który miał już na karku 48 wiosen.

Dodajmy, że propozycję Eddie usłyszał… na ledwie trzy tygodnie przed rozpoczęciem igrzysk. A przecież nigdy wcześniej nie uprawiał tego sportu. Eagan, wówczas już niemal praktykujący prawnik, zareagował tak, jak można się było spodziewać. Wysłuchał propozycji, wrócił do domu i oznajmił żonie: „Zgadnij, co się stało! Wystartuję w zimowych igrzyskach olimpijskich”.

Słowo się rzekło i Eddie zamierzał go dotrzymać. Przy okazji stał się uczestnikiem najbardziej obleganej konkurencji w Lake Placid. Kilkanaście (a niektóre źródła twierdzą, że i 20) tysięcy widzów oglądało na żywo zmagania bobslejowych czwórek. Te pierwotnie miały potrwać tylko jeden dzień, ale ostatecznie z powodu złych warunków dwa z czterech przejazdów przeniesiono na 15 lutego. Wydawało się jednak, że nic nie mogło przeszkodzić Eddiemu i jego kolegom.

Na specjalnie wybudowanym na potrzeby igrzysk torze czwórka, w której startował Eagan, okazała się nie do zatrzymania. Fiske po raz kolejny pokazał swą klasę w roli pilota. Dzięki niemu czwórka Eddiego wygrała pierwsze trzy przejazdy. – To na zawsze pozostanie w mojej pamięci. Jazda trwała około dwóch minut, ale wydawało się jakby ciągnęła się w nieskończoność. Pamiętam przewijające się, pokryte śniegiem obrazy. Pędziliśmy kilka cali nad ziemią, bez żadnego poczucia bezpieczeństwa. Mocno trzymałem się pasów, moje ręce się ślizgały, ale udało mi się to przetrwać – mówił lata później.

Dopiero w ostatnim lepsi – ustalając przy okazji ówczesny rekord trasy – okazali się rywale (zresztą też Amerykanie), dowodzeni przez Henry’ego Homburgera. Nie na wiele im się to jednak zdało, bo ostatecznie i tak zajęli drugie miejsce. Pierwsi byli Fiske, O’Brien, Gray i Eddie Eagan. To ten ostatni przeszedł dzięki temu do historii. Do dziś jest jedynym sportowcem, który zdobył złoto na letnich i zimowych igrzyskach w dwóch różnych konkurencjach.

Po Lake Placid wrócił do zawodu, przyjęto go do amerykańskiej palestry, został pełnoprawnym prawnikiem. Gdy wybuchła II wojna światowa, wrócił do wojska, dosłużył się stopnia pułkownika. Dopiero po 1945 roku żył spokojnie, choć zajęć miał sporo – głównie związanych z pracą. Zmarł w 1967 roku, miał wtedy 70 lat.

Fantastyczna piątka

Podobnym wyczynem do Eddiego mogą pochwalić się jeszcze cztery inne osoby. To Jacob Tullin Thams, Christy Rothenburger, Clara Hughes i Lauryn Williams. Na nich zamyka się licznik postaci, które zdobywały medale na letnich oraz zimowych igrzyskach w różnych konkurencjach. Szerzej pisaliśmy zresztą o tym w tym miejscu.

Choć jest jeszcze przypadek szczególny. To Gillis Grafstroem ze Szwecji, który z jednej strony jako pierwszy odniósł taki sukces jak Eagan, a z drugiej strony… tego nie zrobił. On był bowiem mistrzem olimpijskim w łyżwiarstwie figurowym – w 1920, 1924 i 1928 roku (a w Lake Placid dołożył do tego jeszcze srebro). Medalu z innej dyscypliny nie ma.

Sęk w tym, że w 1920 roku na letnich igrzyskach w Antwerpii – wtedy gdy Eagan wygrywał turniej bokserski – znalazło się też miejsce dla dwóch zimowych konkurencji: hokeju na lodzie i właśnie łyżwiarstwa figurowego. W teorii więc Grafstroem wygrał złoto na letnich igrzyskach, a potem dołożył też takie na zimowych. W praktyce w 1920 roku zimowa olimpiada jeszcze nie istniała (pierwsze takie igrzyska zorganizowano cztery lata później w Chamonix), a Szwed triumfował jednak w sporcie zimowym, który znalazł się w programie igrzysk w Antwerpii w drodze wyjątku.

Niemniej jednak najbezpieczniej jest napisać to tak, jak już to kilka razy zrobiliśmy: Eddie Eagan to jedyna osoba w historii, która zostawała mistrzem olimpijskim latem oraz zimą w dwóch różnych dyscyplinach sportu. Nie będzie wątpliwości, o co nam chodzi.

Fot. Wikimedia


Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze

Aktualności

Kalendarz imprez