Polskim kibicom pokazał się już w trakcie finału Ligi Mistrzów, kiedy dał się we znaki siatkarzom ZAKSY. Podczas turnieju olimpijskiego był natomiast jedynym jasnym punktem w ekipie Italii. Można było pomyśleć: to jest przyszłość! Alessandro Michieletto pokazał jednak, że już w wieku 19 lat jest gotowy na wielkie rzeczy. Wczoraj poprowadził reprezentację Włoch do złotego medalu mistrzostw Europy. Potem pisał z Nicolo Barellą, pozował z pucharem w łóżku jak Giorgio Chiellini oraz Leonardo Bonucci, otrzymywał gratulacje od Osmany’ego Juantoreny. Poznajcie rewelację siatkarskich ME.
Czas na młodych
Według wielu to on powinien zostać MVP europejskiego czempionatu. Padło na Simone Gianneliego, który również rozegrał świetny turniej, a na dodatek – pod nieobecność wielkich gwiazd – wszedł w rolę kapitana kadry, mimo zaledwie 25 lat na karku. W gronie zawodników urodzonych pod sam koniec lat dziewięćdziesiątych, a nawet w XXI wieku, uchodził jednak za weterana. Tego samego nie można było powiedzieć o Michieletto, najmłodszym, a także najwyższym zawodniku w drużynie. Mierzący 208 cm dziewiętnastolatek w tie-breaku wczorajszego finału okazał się jednak decydujący.
Odtwórzmy te wydarzenia: pierwszy set i trzeci set trafił w ręce Słoweńców, ale zespołowi Italii udało się doprowadzić do piątej partii. W niej początkowo obraz gry był wyrównany. Potem Włosi osiągnęli małą przewagę, aż wreszcie – przy stanie 9:7 – na zagrywce pojawił się Michieletto. I posłał asa. Po chwili przygotował piłkę do serwisu jeszcze raz, po czym znowu uderzył ją tak mocno i celnie, że żaden ze Słoweńców nawet nie podjął próby przyjęcia. Nagle odmieniona reprezentacja, w której nie grali już Ivan Zajcew czy Osmany Juantorena, prowadzona przez debiutującego Ferdinando De Giorgiego, prowadziła czterema punktami i była o krok od triumfu na europejskim czempionacie.
Dziewiętnastolatek wzruszał ramionami, jakby sam nie mógł uwierzyć, że w takim momencie przejął kontrolę nad meczem. Trzeci serwis już minimalnie popsuł, ale jego ekipa po paru minutach dopięła swego. Wygrała finał w pięciu setach.
Nowy Juantorena?
Jeszcze zanim ME wystartowały, Michieletto został namaszczony na następcę Juantoreny. I to przez… niego samego. Urodzony na Kubie siatkarz opublikował na początku sierpnia w swoich mediach społecznościowych zdjęcie z młodym Włochem, na którym ten trzyma jego koszulkę. I zaznaczył, że ta teraz należy do niego. – Jesteś fenomenem! – dodał Osmany, który po igrzyskach postanowił skończyć karierę reprezentacyjną.
Michieletto faktycznie występuje na pozycji jednego z najlepszych siatkarzy XXI wieku, ale akurat uniformu po nim dosłownie nie przejął – bo nie gra z piątką na plecach, a osiemnastką (w reprezentacji, w klubie akurat ma piątkę). Wczoraj, po zdobyciu złotego medalu mistrzostw Europy, jego starszy kolega oczywiście nie zapomniał się do niego odezwać. Znowu “pochwalił” się na Instagramie zdjęciem z dziewiętnastolatkiem. – A nie mówiłem! Jesteś fenomenem! Gratulacje bestio. Jestem dumny, że z tobą grałem. Ciesz się tą chwilą – napisał Juantorena.
Co ciekawe, ulubionym zawodnikiem Michieletto jest… Matej Kazijski. Czyli siatkarz, który swego czasu właśnie z Juantoreną stanowił o sile Itas Trentino i “wymieniał się” z nim nagrodami MVP ważnych turniejów. Obecnie Bułgar jest zresztą kolegą z zespołu Alessandro.
Kibice doceniają 19-latka nie tylko ze względu na umiejętności, ale charakter. Bo to naprawdę sympatyczny chłopak. Przykład? Po wygranym meczu grupowym z Czechami został poproszony o udzielenie wywiadu w języku angielskim. Początkowo był bardzo rozkojarzony, nie mógł znaleźć kamery, a kiedy wreszcie usłyszał pytanie – “jak oceniłby występ swojego zespołu” – przez kilkanaście sekund… nie potrafił przestać się śmiać.
share alessandro michieletto che litiga con l’inglese per vincere l’europeo #ItaliaSlovenia
— chiara | ⊃∪∩⪽ (@PadfootBlack__) September 19, 2021
Nie brało się to oczywiście ze słabej znajomości języków Włocha – bo akurat po angielsku mówi bardzo dobrze. Odpowiadał w nim choćby na pytania na oficjalnym kanale Europejskiej Federacji Siatkówki. I znowu był skłonny do żartów, nazywając choćby Gianneliego najlepszym siatkarzem w Europie. W przyszłości być może sam będzie tak określany przez ekspertów. Byłoby mu jednak o to trudno, gdyby… tak nie urósł. Bo tak się składa, że w przeszłości Michieletto grał na pozycji libero. Z czasem stało się jednak jasne, że lepiej będzie wykorzystywał swój zasięg jako przyjmujący.
Jak już jesteśmy przy “korzeniach” Włocha – pochodzi on ze sportowej rodziny. Jego ojciec w siatkówkę grał przez dobre dwadzieścia lat. Na parkietach włoskiej ekstraklasy zadebiutował w połowie lat osiemdziesiątych, a buty na kołku zawiesił dopiero w… 2006 roku. Niedługo potem wziął się za trenerkę i poprowadził Trentino do czterech mistrzowskich tytułów oraz trzech triumfów w Lidze Mistrzów (tak, razem z Kazijskim i Juantoreną). Matka Michieletto – Eleonora – była natomiast koszykarką. W sport poszły też jego siostry Francesca i Annalisa, które uprawiają tę samą dyscyplinę co on. Jakby tego było mało – dziewczyną 19-latka jest profesjonalna siatkarka Maddalena Bertoldi. A młodszy brat Andrea wacha się między piłką nożną a siatkówką.
Narodziny gwiazdy
Po największym dotychczasowym sukcesie w karierze Michieletto, wraz z Francesco Recine, odwzorowali zdjęcie, do którego pozowali Giorgio Chiellini i Leonardo Bonucci z piłkarskiej reprezentacji Italii. Leżą na nim łóżku, otuleni kołdrą, a między innymi spoczywa sobie puchar za zdobycie mistrzostwa Europy. Jeśli myślicie, że to nawiązanie było przypadkowe – nic bardziej mylnego. Dziewiętnastolatek jest fanem piłki. Kibicuje co prawda Interowi, nie Juventusowi, wczoraj wymieniał się nawet wiadomościami z Nicolo Barellą.
Utalentowany, mocny psychicznie, mający poczucie humoru i jeszcze kochający “calcio”? Trudno o lepszego, nowego idola dla fanów włoskiej siatkówki niż Alessandro Michieletto.
Fot. Newspix.pl