ZAKSA TRIUMFATOREM LIGI MISTRZÓW!

ZAKSA TRIUMFATOREM LIGI MISTRZÓW!

To nie był łatwy mecz. To nie mógł być łatwy mecz, bo takie w finale Ligi Mistrzów nie mają miejsca. Siatkarze Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn Koźle zaczęli dzisiejsze spotkanie kapitalnie – od dwóch wygranych setów. Ale potem, aby pokonać zmotywowanych Włochów, musieli wejść na wyżyny swoich możliwości. I dokładnie to zrobili! Polski zespół pokonał Itas Trentino w czterech setach i został najlepszą ekipą Starego Kontynentu. Na taki sukces czekaliśmy ponad czterdzieści lat, od kiedy w 1978 roku po Puchar Europy Mistrzów Krajowych sięgnął Płomień Milowice. 

W teorii, patrząc na inne zespoły z Półwyspu Apenińskiego, ZAKSA nie trafiła najgorzej. W teorii, bo może Trentino nie biło się o mistrzostwo ligi włoskiej, ale w półfinale Ligi Mistrzów pokonało przecież finalistę tych rozgrywek – czyli Perugię Wilfredo Leona. To też zespół, który już poznał smak zwycięstwa w europejskich rozgrywkach – bo na Starym Kontynencie nie miał sobie równych w latach 2009-2011. Inna sprawa, że wiele się od tamtego czasu zmieniło.

W ekipie z przełomu dekad pierwsze skrzypce grali Matej Kazijski oraz Osmany Juantorena. Pierwszy zdążył zostać obieżyświatem, ciągle zmieniającym kluby, a drugi występuje w Cucine Lube Civitanova, czyli klubie, który z tegorocznej Ligi Mistrzów odpadł na etapie ćwierćfinałów. Po porażce z… właśnie ZAKSĄ. Tak, to zatem inne Trentino, ale wciąż mocne. Kogo kędzierzynianie w jego szeregach mogli się dzisiaj obawiać najmocniej?

Jak pytaliśmy o tę kwestię Jakuba Bednaruka – bez wahania wskazał na Nimira Abdel-Aziza. Człowieka, który w ostatnich latach stał się jednym z najlepszych atakujących na świecie. Choć przecież swego czasu był absolutnie przeciętnym rozgrywającym. Na tyle przeciętnym, że jeden z polskich zespołów rozstał się z nim, zanim rozgrywki dobiegły końca. Który polski zespół? Cóż, ten z Kędzierzyna. Potem, już jako zawodnik Stade Poitevin, spróbował gry na ataku. I na tej pozycji pozostał, na tej pozycji błyszczy.

Holender w każdym razie, jako że grał przeciwko byłemu pracodawcy, absolutnie nie musiał szukać żadnej motywacji. On był zmotywowany aż nadto. Z tym, że to samo mogliśmy powiedzieć o ZAKSIE. Siatkarze Nikoli Grbicia mieli po prostu coś do udowodnienia. Bo choć przez miesiące szli od zwycięstwa do zwycięstwa, tak zawiedli w – prawie – najważniejszym momencie sezonu, przegrywając finał mistrzostw Polski z Jastrzębskim Węglem. I to mimo tego, że ten zespół w przeszłości pokonywali wielokrotnie.

Chcieli się zatem za tę porażkę odkuć. To raz. A dwa – paru zawodników dzisiaj miało wyjść na parkiet po raz ostatni w barwach ZAKSY. Benjamin Toniutti, Jakub Kochanowski, Paweł Zatorski – ta trójka, która znalazła już zatrudnienie w innych ekipach, pragnęła zamknąć etap kariery w kędzierzyńskim klubie piękną klamrą.

A co byłoby piękniejsze niż triumf w Lidze Mistrzów?

Historia działa się na naszych oczach

Siatkówka bywa prostą grą – ten kto lepiej serwuje, tego trudno zatrzymać. W pierwszej fazie meczu Trentino z ZAKSĄ w tym elemencie gry nie radziła sobie jednak żadna ze stron. Było za to sporo serwisów w siatkę, sporo nerwowości. Zawodnicy szukali pewności siebie, ranga spotkania mogła dawać im się we znaki. W tym zamieszaniu początkowo lepiej odnajdywali się Włosi, którzy objęli trzypunktowe prowadzenie, ale też szybko je stracili. I potem obraz był już bardzo wyrównany, aż nadeszła końcówka.

Przy stanie 21:21 spustoszenie w polu serwisowym zaczął siać David Smith. Co prawda wyczarował tylko jednego asa, ale też każda z posłanych przez niego piłek sprawiała olbrzymie trudności siatkarzom Trentino. W dużej mierze dzięki Amerykaninowi ZAKSA wyszła na prowadzenie 24:21. I choć Trentino zdołało zdobyć jeszcze jeden punkt, za sprawą Marko Podrascanina, doprowadzenie do remisu było ponad ich siły. To polska ekipa zgarnęła pierwszego seta w finale Ligi Mistrzów.

SPONSOREM POLSKIEJ SIATKÓWKI JEST PKN ORLEN

W kolejnym mieliśmy powtórkę z rozgrywki. Znowu Włosi rozpoczęli mocno, ale po chwili gra zaczęła przebiegać w rytmie punkt za punkt. Wszystko zmieniło się, kiedy na zagrywce pojawił się Kamil Semeniuk. Przyjmujący “poczęstował” pociskiem Dicka Kooya, który wyrzucił piłkę na aut, a po chwili został zmieniony. Nie zmieniła się za to pewność w łapie Semeniuka – Polak posyłał kolejne atomowe zagrywki, a kędzierzynianie zbudowali niezłą, kilkupunktową przewagę.

Co tu dużo gadać – zawodnicy Trentino musieli liczyć, że ZAKSA też popełni parę błędów, straci rytm. Ale nic takiego nie miało miejsca. Polska ekipa wyglądała jak dobrze naoliwiona maszyna. I mimo tego, że trener Włochów próbował coś wskórać, wprowadzając rezerwowych na parkiet, kędzierzynianie pewnie domknęli drugiego seta. Byli o krok od wielkiego sukcesu.

To naprawdę ciekawe, ale w trzecim secie znowu lepsi na początku byli zawodnicy Trentino. I znowu ich przewaga stopniała, zanim się obejrzeliśmy. Inna sprawa, że w połowie partii to oni znaleźli parę bonusowych punktów. A potem poszli za ciosem. Duży w tym udział 19-letniego Alessandro Michieletto, który radził sobie zdecydowanie niż Kooy (zmienił go w drugim secie). Skuteczności co prawda nie mógł znaleźć Abdel-Aziz, ale trzecia partia i tak trafiła do włoskiej ekipy.

W kolejnym secie Trentino nie straciło werwy. Kędzierzynianie wiedzieli, że będą musieli się natrudzić, że nie będzie to łatwa partia. Nie mogli zatrzymać ataków blokiem, mieli momentami problemy z rozpędzonym Abdelem Azizem. Ale przecież polska ekipa też miała swoje atuty. A przede wszystkim – nerwy ze stali. Przy stanie 27:26 asa serwisowego posłał Kaczmarek i sprawił, że marzenia jego ekipy, marzenia nas wszystkich, stały się faktem!

ZAKSA wygrała Ligę Mistrzów!

Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn Koźle – Trentino Volley 3:1 (25:22, 25:22, 20:25, 28:26)

Fot. Newpix.pl


Subskrybuj
Powiadom o
guest
8 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najlepiej oceniane
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze
Luke
Luke
1 rok temu

Jestem ciekaw czy to nasi kopacze ogladali…pokaz umiejetnosci, ambicji i ogromnego serca do walki z obu stron.

tygrys
tygrys
1 rok temu
Odpowiedz  Luke

No dobrze, a jak oglądali to co? Nagle dostaną od tego nowych umiejętność, ambicji i ogromnego serca do walki?

Sugar Baby
Sugar Baby
1 rok temu
Odpowiedz  Luke

W siatkówce nie ma tak morderczej konkurencji jak w futbolu. Po prostu kilka tysięcy zawodników na całym świecie gra między sobą i jeśli nie jesteś wyjątkowym paralitykiem, to z automatu jesteś w szerokiej krajowej czołówce. Sukces Zaksy bardzo cieszy, ale dowalanie tu kopaczom jest słabe – pieniędzmi za które zakontraktowano Grbicia i gwiazdy zespołu mógłbyś w futbolu być najwyżej postrachem I ligi – Zaksa ma budżet ok 15 mln, taki biedaRaków 34 mln zł.

Guess who
Guess who
1 rok temu
Odpowiedz  Luke

A po co mieliby oglądać gości, którzy są zbyt słabi, by grać w piłkę nożną lub w koszykówkę, więc została im siatkówka, bo na łyżwach jeździć nie umieją?

dddddddddd
dddddddddd
1 rok temu

Juz niedlugo Lech bedzie gwiazdą takiego tytulu.

Zozimo
Zozimo
1 rok temu

Szacun, ukłony czapką do samej ziemi. Wielcy sportowcy po prostu

Sławomir
Sławomir
1 rok temu

Nie podoba mi się robienie z tego sensacji i niespodzianki na innych portalach. W wyjściowym składzie 5 reprezentantów Polski w tym 3 mistrzów świata. Do tego Amerykanin, medalista igrzysk olimpijskich, Francuz medalista mistrzostw Europy… Przecież to potęga nawet w skali Europy. 🙂

janusz
janusz
1 rok temu

ja to żech od zawsze im kibicował.

Aktualności

Kalendarz imprez