To był pokaz siatkówki na najwyższym światowym poziomie. Obie ekipy grały wprost wyśmienicie. Cucine Lube zrewanżowało się dziś jednak ZAKS-ie za porażkę na własnym parkiecie i wygrało w trzech setach. Tyle tylko, że potem o wszystkim decydowała jeszcze złota partia. A w niej lepsi – po raz pierwszy w tym meczu – okazali się siatkarze polskiej drużyny. Kędzierzynianie tym samym awansowali do półfinału Ligi Mistrzów.
Podrażnieni
Małym zaskoczeniem było to, jak doskonały mecz rozegrali siatkarze ZAKS-y we Włoszech. Podopieczni Nikoli Grbicia zdołali pokonać jedną z najlepszych drużyn świata w czterech setach i wrócić do Polski w znakomitych nastrojach. Serbski szkoleniowiec mówił, że mają niezwykle cenną zaliczkę. Tym cenniejszą, że nawet gdyby przegrali u siebie 0:3, to w rękawie mieli jeszcze asa w postaci złotego seta. Jak się okazało – faktycznie było to istotne.
Wcześniej jednak mogliśmy się przekonać, że porażka na własnym parkiecie została w pamięci rywali. Co prawda ci w międzyczasie zmienili trenera – znanego nam doskonale Ferdinando de Giorgego zastąpił Gianlorenzo Blengini, selekcjoner kadry Włoch – ale siatkarze mieli wielką ochotę się zrewanżować. I pod nową miotłą robili to przez całe trzy sety.
Właściwie losy każdego z nich kilkukrotnie przechodziły z rąk do rąk. Siatkarze obu ekip od pierwszej piłki weszli na znakomity poziom i trzymali się go tak naprawdę przez całe spotkanie. W pierwszej partii to kędzierzynianie długo byli lepsi. Prowadzili już nawet 18:15, ale nagle Włosi zaczęli odrabiać straty. Doskonale radzili sobie przy tym z Kamilem Semeniukiem, który w ostatnich miesiącach często stanowi o sile ZAKSY. Dziś jednak miał problemy, co w dużej mierze jest zasługą rywali.
Problemy miała też cała ZAKSA – z przyjęciem zagrywki rywali. Bo ci momentami serwowali wprost doskonale i często to tym właśnie elementem przechylali szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Pierwszy set skończył się po doskonałej zagrywce Kamila Rychlickiego, który ustrzelił Olka Śliwkę. W drugim gospodarze co chwila byli nękani znakomitymi serwisami. Ale nie pozostawali dłużni – Benjamin Toniutti w drugiej partii też doskonale spisał się na serwisie, a i David Smith czy Jakub Kochanowski potrafili dołożyć coś od siebie. Ten ostatni zrobił to choćby przy okazji złotego seta.
Zanim jednak do niego doszło, drugą i trzecią partię wygrali Włosi. W obu triumfowali na przewagi, 26:24. ZAKSA cały czas była więc blisko, ale brakowało jej nieco dokładności, lepiej wymierzonego ataku czy wystawy. Może też odrobiny opanowania.
To zmieniło się jednak w najważniejszym momencie.
Czwórka
Złoty set to nowa rozgrywka. Krótka, do piętnastu punktów. Emocje są wielkie, choć hala w tym przypadku pozostała cicha. Bo kibiców, oczywiście, nie było. Ale spiker robił co mógł, by ten brak zrekompensować. Robili, co mogli też gracze ZAKSY, by ich fani mogli ucieszyć się choćby przed telewizorami. Choć zaczęli od nieudanego ataku i przegrywali 0:2, to już kilka punktów później – po asie i wykorzystanej kontrze – byli na prowadzeniu.
A potem zaczęła się Siatkówka. Przez duże “S”.
Obie ekipy niesamowicie się broniły. Akcje nierzadko trzeba było kończyć na dwa, trzy, nawet cztery razy. Widać było gołym okiem, jak ważny jest to moment, jak ważny set, jak ważny mecz. Gra toczyła się przecież o półfinał Ligi Mistrzów, najważniejszych klubowych rozgrywek w Europie. ZAKS-ie tak naprawdę do perfekcji brakowało tylko umiejętności wykorzystania kontrataków, co z kolei potrafili zrobić gracze gości. I to dlatego Włosi znów wyszli na prowadzenie.
Gdy jednak zrobiło się 13:13 asem popisał się Jakub Kochanowski. Chwilę później – po przerwie – trafił co prawda w siatkę, ale i tak stał się jednym z bohaterów. Bo już kilkadziesiąt sekund później, gdy Łukasz Kaczmarek też dołożył asa serwisowego, ZAKSA mogła świętować. Wygrała złotego seta i cały dwumecz, choć samo “właściwe” spotkanie przegrała w trzech setach.
Kędzierzynianie do półfinału Ligi Mistrzów awansowali jako drudzy. Wczoraj awans wywalczyła już włoska Perugia z Maciejem Muzajem i Wilfredo Leonem w kadrze. W czwórce najlepszych ekip może znaleźć się też Skra Bełchatów, ale przed drugim z polskich klubów niesamowicie trudne zadanie – musi wygrać w Kazaniu z tamtejszym Zenitem najpierw odrabiając straty z meczu u siebie, a potem w ewentualnym złotym secie. Wierzymy jednak, że się uda.
Nie takie cuda widzieliśmy przecież w tym sporcie.
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Cucine Luve Civitanova 0:3 (22:25, 24:26, 24:26)
Złoty Set: ZAKSA – Lube 16:14
Fot. Newspix