ZAKSA i Skra zrobiły swoje. Dobre występy w Lidze Mistrzów

ZAKSA i Skra zrobiły swoje. Dobre występy w Lidze Mistrzów

ZAKSA w trakcie drugiego (i ostatniego) trzydniowego turnieju miała potwierdzić pozycję hegemona swojej grupy. I to zrobiła. Skra z kolei miała powalczyć o jak najwięcej punktów, by mieć szansę na wyjście do dalszej fazy z drugiego miejsca. I bełchatowianie też to zrobili. Na wyniki nasych dwóch ekip w Lidze Mistrzów narzekać zdecydowanie nie możemy. 

Skra z szansami

Bełchatowianie tak naprawdę najważniejszy punkt zdobyli we wtorek – w przegranym meczu z kędzierzynianami. To było zresztą jedno z najlepszych spotkań tego sezonu, jakie mieliśmy okazję zobaczyć. Obie drużyny wspięły się na szczyty swoich możliwości. Ale, jak to od jakiegoś czasu bywa, szczyt ZAKS-y po prostu był wyższy. I to ona wygrała, 3:2.

Skra nie mogła jednak narzekać. W końcowym rozrachunku może się bowiem okazać, że to właśnie to jedno oczko da jej awans do ćwierćfinału tych rozgrywek. Tam bowiem trafią trzy ekipy z drugich miejsc (grup jest pięć) z największą liczbą punktów. W tej chwili trudno oceniać szansę bełchatowskiego zespołu, bowiem wszystkie inne grupy swoje pozostałe mecze rozegrają dopiero za dwa tygodnie. Te na pewno jednak są spore, bo inne drużyny startują z dokładnie takiego pułapu, z jakiego startowała we wtorek Skra – mają sześć oczek. A o zdobycie jeszcze co najmniej siedmiu będzie im trudno.

Swoją drogą – wśród nich jest Verva Warszawa ORLEN Paliwa, jeśli więc szybko ułoży się dobrze, możemy mieć w 1/4 Ligi Mistrzów nawet trzy swoje zespoły. Bo Jastrzębski Węgiel, nasza czwarta ekipa, szans na awans już nie ma – jastrzębianie z powodu koronawirusa odpuścili pierwszy turniej. W drugim planują zagrać, ale mogę co najwyżej napsuć krwi rywalom Skry i Vervy w walce o awans. I na to zresztą liczymy.

Wróćmy jednak do samej Skry. Dziś zagrała… niezbyt dobrze. Zresztą wczoraj też nie było najlepiej. W obu tych meczach ze słabszymi rywalami – wczoraj Aalst, dziś Fenerbahce – bełchatowianie nie potrafili doskoczyć na ten poziom, który prezentowali z ZAKS-ą. Ale ich gorsza dyspozycja nie przeszkodziła zgarnąć im kompletu oczek. Wygrali dwukrotnie po 3:1, w obu przypadkach przegrywając pierwszego seta, jakby potrzebna była im rozgrzewka.

Żeby było jeszcze ciekawiej – pozostałe partie układały się dokładnie tak samo. Bełchatowianie wygrywali je do 20, 18 i znowu 20. A więc już na spokojnie, zaznaczając, że są zespołem lepszym. Po dzisiejszym meczu Mateusz Bieniek powiedział, że “lepiej brzydko wygrać 3:1, niż przegrać 2:3”. I trudno odmówić mu tu racji, więc Skrę rozgrzeszamy za grę. Komplet punktów przecież ostatecznie zdobyła.

A to jest najważniejsze.

SPONSOREM POLSKIEJ SIATKÓWKI JEST PKN ORLEN

ZAKSA nie do pokonania

ZAKSA w tym sezonie wygrywa wszystko. Dosłownie. Żeby odszukać jej ostatnią porażkę w oficjalnym meczu, trzeba się cofnąć aż do marca, kiedy przegrała w Lidze Mistrzów. Ich ostatnim pogromcą w PlusLidze jest za to… Skra, która wygrała z nią w lutym 2020 roku. Blisko rok temu. Tym razem Skra też była blisko, ale podopieczni Nikoli Grbicia kontrolowali jednak przebieg tie-breaka we wtorkowym meczu. Dzień później łatwo ograli Fenerbahce.

Dlatego wręcz szokiem było to, że przegrali dziś pierwszego seta z Aalst, outsiderem grupy, który w dodatku na turniej do Polski przyjechał w sytuacji problemów kadrowych.

To był jednak bardzo słaby set polskiej ekipy. Wyglądał trochę tak, jakby miała ona – wiedząc, że już awansowała – problem ze zmotywowaniem się na rywala z tego poziomu. Nie funkcjonowała większość elementów, na czele z zagrywką, którą kędzierzynianie nie byli w stanie w żaden sposób naruszyć rywali. Ci za to wykorzystywali każdą daną im szansę. I wygrali seta, ku zaskoczeniu prawdopodobnie wszystkich, którzy to spotkanie oglądali.

Tyle że w kolejnych byli już bezradni. ZAKSA nie musiała nawet wchodzić na swój najwyższy poziom, wystarczyło, że nieco poprawiła grę.  Bo gdy już złapała rytm, zaczęła się bawić. Ozdobą meczu były szczególnie znakomicie rozgrywane krótkie, wystawiane do tyłu na trzeci metr, którymi kędzierzynianie kilkukrotnie skarcili rywali. Ogółem po stracie pierwszego seta nie dopuścili ich już nawet do dwudziestu oczek w partii – kolejne wygrali do 16, 15 i 19 punktów.

Zrobili więc swoje. W grupie zgromadzili 17 na 18 możliwych punktów, jeden jedyny urwała im Skra. Teraz mogą spokojnie – w przeciwieństwie do bełchatowian, którzy trochę się podenerwują – czekać na to, jakich rywali dostaną w dalszej fazie. Patrząc jednak na to, jak grają – kto by to nie był, to on powinien się obawiać ZAKS-y, nie odwrotnie.

Fot. Newspix


Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze

Aktualności

Kalendarz imprez