Zadanie wykonane – Świątek melduje się w drugiej rundzie Wimbledonu

Zadanie wykonane – Świątek melduje się w drugiej rundzie Wimbledonu

Halo, Wimbledon – może powiedzieć każdy fan tenisa w Polsce. Bo właśnie ruszył najstarszy turniej na świecie, a w nim nie mogło zabraknąć Polaków – Igi Świątek, Magdy Linette oraz Huberta Hurkacza. Dziś oglądaliśmy w akcji pierwszą z wymienionych, której przeciwniczką była Su-Wei Hsieh. I chociaż Tajwanka postawiła naszej rodaczce trudne warunki, to Świątek wykonała zadanie, wygrywając 2:0 w setach.

Jak Polka radzi sobie na trawie? Co prawda wygrała juniorski Wimbledon w 2018 roku, ale to jest zupełnie inny tenis od tego uprawianego przez seniorów. Sama o tym wspomina, że ciągle uczy się gry na takiej nawierzchni. Na samym Wimbledonie do tej pory grała raz – w 2019 roku odpadła w pierwszej rundzie. Jednak to był jej debiut, od tamtej pory bardzo się rozwinęła, więc nie należało przykładać do tego wyniku wielkiej wagi.

Świątek nie pierwszy raz mierzyła się z Hsieh. Polka grała z nią w drugiej rundzie ubiegłorocznego French Open – pamiętnego dla nas z wiadomych względów. Wtedy wygrała w dwóch setach 6:1 i 6:4. Jednak Roland Garros to korty ziemne, dające przewagę zawodnikom preferującym dłuższe wymiany piłek. Z kolei trawa jest najszybsza, przez co łatwiej jest zaskoczyć przeciwnika kończącym uderzeniem. Ale to nie było ostatnie starcie obu pań.

Trzydziestopięcioletnia Tajwanka najbardziej znana jest z gry podwójnej, w której ma spore sukcesy – trzykrotnie wygrywała wielkoszlemowe turnieje, w tym dwa razy właśnie Wimbledon. To w tegorocznym deblu podczas French Open Świątek i Hsieh spotkały się po przeciwnej stronie siatki po raz ostatni, a ich partnerkami były odpowiednio Bethanie Mattek-Sands i Elise Mertens. Po zaciętym, trwającym ponad trzy godziny meczu, to polsko-amerykańska para schodziła z kortu zwycięska. Oczywiście, Polka była faworytką dzisiejszego spotkania, jednak bardziej należało zwrócić uwagę na styl jej gry na trawiastych kortach.

Konsekwentnie do celu

I mamy za co chwalić naszą zawodniczkę. Bardzo dobrze weszła w mecz, od razu przełamując rywalkę. Polka potrafiła wykorzystać największą różnicę względem Su-Wei – warunki fizyczne. Silno grane piłki raz za razem zmuszały rywalkę do błędów. W prędkości posyłanych serwisów była przepaść – kiedy piłki Świątek regularnie leciały z prędkością powyżej stu mil na godzinę, te posyłane przez Azjatkę oscylowały wokół osiemdziesięciu.

Ale Azjatka nadrabiała dobrą techniką. Często posyłała kąśliwe zagrania, lecące bardzo nisko siatki. Nasza zawodniczka największy problem miała z nieprzewidywalnością rywalki, która w niespodziewanych momentach przyspieszała grę. Z tego względu dobrze trzymała się w pierwszym secie, jednak na takim poziomie przewaga fizyczna Świątek była zbyt duża. Zdobyte na początku partii przełamanie okazało się decydujące i to Polka wygrała 6:4.

Z tego względu bardzo nas ucieszyło, kiedy dokładnie w taki sam sposób rozpoczął się drugi set. W dodatku polska tenisistka zaczęła bardziej rozrzucać rywalkę po korcie, zmuszać ją do większej ruchliwości. I to była dobra taktyka, większość długich wymian padało łupem Igi. Natomiast Azjatka odpowiadała grając nieprzyjemne i celne skróty. Aż przypomniała nam się Agnieszka Radwańska i pojawiające się pytania, jak dużo jest w stanie ugrać tenisistka dysponująca w zasadzie wyłącznie dobrymi umiejętnościami czysto technicznymi.

Dziś to my mieliśmy bardziej kompletną zawodniczkę. Z przeciwniczką klasy Świątek nie wygra się tylko jednym elementem na wysokim poziomie. Wraz z upływem minut była liderka deblowego rankingu zaczęła popełniać coraz więcej błędów. Choć pojedyncze zagrania Azjatki mogły wzbudzać uznanie, to Świątek była do bólu metodyczna. W drugim secie miała już większą kontrolę nad wydarzeniami na korcie, a ostatni gem meczu to był jej popis – zdobyła w nim trzy asy serwisowe z rzędu. Jednak wciąż dla Igi to była cenna lekcja. Nieczęsto spotyka się zawodniczkę grającą aż tak nieszablonowo jak Hsieh i z takiego meczu można wyciągnąć wiele cennych wniosków.

W następnej rundzie Polka zmierzy się ze zwyciężczynią pary Marie Bouzkova—Wiera Zwonariowa. Biorąc pod uwagę to, co dziś zobaczyliśmy w wykonaniu naszej zawodniczki, przed kolejnym spotkaniem jesteśmy dobrej myśli.

Iga Świątek 6:4, 6:4 Su-Wei Hsieh

Fot. Newspix


Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze

Aktualności

Kalendarz imprez