Wygraliśmy z Wenezuelą w czterech setach. Do gry wrócił Kubiak

Wygraliśmy z Wenezuelą w czterech setach. Do gry wrócił Kubiak

Przed meczem zakładaliśmy, że nie ma się o co martwić. Polscy siatkarze mieli wygrać w trzech setach z Wenezuelą, ale… nie udało im się to, a najsłabsza ekipa w naszej grupie urwała nam jedną partię, co może niepokoić. Cieszy za to fakt, że na parkiecie pojawili się zawodnicy, którzy w poprzednich spotkaniach siedzieli głównie na ławce rezerwowych. W tym Michał Kubiak, któremu w pierwszym meczu nie pozwolił zaprezentować się uraz. Ale grali też Kamil Semeniuk czy Łukasz Kaczmarek i wszyscy oni zaprezentowali się naprawdę dobrze.

Powrót kapitana

Bardzo ważne było to, co stało się już przed meczem. Vital Heynen ogłosił skład na spotkanie, w którym znalazł się wielki nieobecny rywalizacji z Iranem – Michał Kubiak. Wydawałoby się, że Polak będzie dopiero wracał do pełnego zdrowia i po tym, jak w spotkaniu z Włochami na parkiecie pojawił się na moment, nie zostanie dopuszczony do występu w pełnym wymiarze czasowym z Wenezuelą. Stało się jednak inaczej. W pierwszej szóstce obok niego znaleźli się Mateusz Bieniek, Jakub Kochanowski, Łukasz Kaczmarek, Fabian Drzyzga, Kamil Semeniuk oraz Paweł Zatorski.

Co tu dużo gadać – doszło do sporego przemeblowania w porównaniu z pierwszymi meczami. Ale trudno się temu dziwić. Wenezuela jest słusznie skazywana na pożarcie w turnieju siatkówki. Jeszcze przed środą zanotowała dwie porażki w trzech setach, z Japonią oraz Iranem. Pojawiła się zatem okazja, aby przetestować nowe ustawienia, dać więcej okazji do gry zawodnikom, którzy w dalszej części turnieju będą pełnić rolę “jokerów”. Jakie to ważne, podkreślał w rozmowie z nami Piotr Gruszka: – Czekają nas trudne mecze. Wiemy o tym, dlatego każdy zawodnik w dobrej dyspozycji jest potrzebny naszej drużynie.

Dodatkowy set

Tak więc Polacy mierzyli się z – według rankingu – najgorszym zespołem turnieju siatkówki w Tokio. Jak wyglądał pierwszy set? Nasz rywal początkowo dawał radę. To znaczy – nie dawał nam odskoczyć na więcej niż pięć punktów. Uzyskanie naprawdę wysokiej przewagi było jednak kwestią czasu. Po tym, jak na zagrywce pojawił się Kamil Semeniuk (który przez cały mecz był naprawdę świetny w polu serwisowym) i skarcił “bombami” jednego z wenezuelskich przyjmujących, prowadziliśmy 19:12. Wiadomo było, że zamknięcie tej partii stało się wtedy wyłącznie formalnością. Polscy siatkarze wygrali ją 25:16.

W drugiej partii mieliśmy powtórkę z rozrywki. Zespół z Ameryki Południowej na początku się jeszcze trzymał, ale potem zaczął odstawać. I przegrał jeszcze wyżej niż w poprzednim secie – 13:25. Co tu dużo gadać – to była dominacja, różnica klas. Trudno nawet pochwalić poszczególnych naszych zawodników, bo wszyscy robili swoje. Tym bardziej się zdziwiliśmy, że nasza kadra miała problem… z wygraniem tego spotkania do zera. W trzecim secie to Wenezuelczycy pokazali nam, że potrafią grać na naprawdę dobrym poziomie.

W tej sytuacji trener Heynen postanowił zareagować. Na boisku pojawił się Bartosz Kurek. Widok naszej gwiazdy być może zdeprymował rywali, którzy nie błyszczeli już tak jak w jeszcze poprzedniej partii. W pewnym momencie Polacy zdublowali ich wynik – prowadzili 14 do 7. A niedługo później dopełnili dzieła zniszczenia. I nie potrzebowali do tego wcale kapitalnej postawy Kurka, który pierwszy punkt zdobył dopiero… przy stanie 21:14. W każdym razie – nie w trzech setach, a czterech, ale Polacy wygrali drugie spotkanie w swojej grupie. I zostali jej nowymi liderami, bo wcześniej Kanada bez problemów ograła Iran.

Co dalej?

Przed nami jeszcze dwa spotkania – z gospodarzami igrzysk, Japonią, oraz Kanadą, na którą – co pokazują jej dotychczasowe mecze – trzeba będzie uważać. Moment rozprężenia, taki jak dziś w trzecim secie, może się bowiem skończyć poważnymi problemami. Kanadyjczycy na igrzyska przyjechali bowiem w naprawdę niezłej formie. Zagrozili już Włochom, a dziś pokonali Iran. Nadal jednak w starciu Polski z Kanadą wynik powinien być jeden – zwycięstwo Polaków. Tym bardziej, że już wszyscy nasi zawodnicy są zdrowi, a Michał Kubiak pokazał dziś, że dobrze czuje się i na przyjęciu (65% pozytywnego przyjęcia) i gdy trzeba zdobywać punktów – tych miał dziś dziewięć. Liderem za to, pod nieobecność przez większość meczu Bartka Kurka na parkiecie, został Kamil Semeniuk – on zaliczył 24 punkty, 18 atakiem i 6 zagrywką.

I to bardzo dobry prognostyk przed kolejnymi spotkaniami. Bo Semeniuk w formie może być w stanie odmienić nam mecz nawet w pojedynkę.

Fot. Newspix.pl


Subskrybuj
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze Najlepiej oceniane
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze
GównoDowodzący
GównoDowodzący
1 rok temu

grają słabo i na Brazylie to za mało a co dopiero na Ruskich z ich blokiem . Zdobyć medal nie ważne jakiego koloru i będzie git nawet brąz

Aktualności

Kalendarz imprez