We Włoszech poszaleli biegacze. Polacy niekoniecznie

We Włoszech poszaleli biegacze. Polacy niekoniecznie

Światowa lekkoatletyka rozkręca się coraz bardziej. Kolejne dowody na potwierdzenie tej tezy otrzymaliśmy we Włoszech, gdzie odbył się trzeci w tym sezonie mityng z cyklu Diamentowej Ligi. Co prawda bez Amerykanów, którzy szykują się do krajowych kwalifikacji olimpijskich, ale i tak ciekawie obsadzony. Padło więc kilka rekordów mityngu, życiówki czy rekord Europy. Jak odnaleźli się w tym Polacy? W miarę dobrze, choć o zwycięstwa nie powalczyli. 

Biegowe święto

Kibiców na świecie najbardziej interesować musiało kilka konkurencji. Choćby 200 metrów kobiet, gdzie Dina Asher-Smith wypowiadała korespondencyjny pojedynek rywalkom – w tym najszybszej jak dotąd w tym roku Shaunae Mille-Uibo. I trzeba przyznać, ze Brytyjka zrobiła to znakomicie. Bieżnia, na której startowała, dziś zresztą sprzyjała osiąganiu dobrych czasów i “dwusetka” to potwierdziła. Asher-Smith przebiegła ją w czasie 22.06. Oczywiście, stać ją na jeszcze lepsze bieganie – to w końcu mistrzyni świata – ale to już czas gwarantujący walkę o medale na największych imprezach. W Dosze na przykład bez trudu wystarczył by do złota. W Tokio może być jednak o to trudniej, bo Miller-Uibo, liderująca listom światowym, była w tym sezonie jeszcze szybsza – choć tylko o trzy setne sekundy. Walka na igrzyskach może być więc znakomita, a przecież obie dopiero się rozkręcają.

Absolutnie zachwycona swoim dzisiejszym wynikiem na 1500 metrów była Sifan Hassan. Holenderka ledwie kilka dni temu ustanowiła rekord świata na 10000 metrów (już pobity przez Letesenbet Gidey), a dziś przebiegła półtora kilometra tak szybko, jak nie zrobiła tego jeszcze żadna kobieta w tym roku – w czasie 3:53.63 (to równocześnie ósmy rezultat w historii dystansu). Na mecie przez dłuższą chwilę nie mogła uwierzyć, że był to tak dobry rezultat, a potem serdecznie uściskała… Anetę Lemiesz. Polka zawodowo robi już za pacemakerkę biegów na najważniejszych mityngach. I dziś, jak można się było przekonać, spisała się znakomicie. Na tyle, że druga na mecie Faith Kipyegon też nie miała powodów do narzekać – czasem 3:53.91 pobiła rekord Kenii.

Na 5000 metrów, ale u mężczyzn, świetnie pobiegł za to Jakob Ingebrigtsen. Młody Norweg rezultatem 12:48.45 pobił rekord Europy, ustanowił najlepszy w tym roku wynik na świecie i pokazał, że w biegach długich należy już do ścisłej czołówki (choć najważniejszym dystansem pozostaje dla niego 1500 metrów). Zaskoczeniem było dopiero szóste miejsce – ze sporą stratą do Jakoba – Joshuy Cheptegeia. Ugandyjczyk w zeszłym roku pobił rekordy i na 5000, i na 10000 metrów, jest mistrzem świata na dłuższym z tych dystansów oraz pozostaje wielkim faworytem do podwójnego złota w Tokio. We Włoszech nie poszło mu jednak tak, jakby sam tego zapewne chciał.

Wspomnieć warto tu jeszcze o kilku wynikach. Omar McLeod, mistrz olimpijski na 110 metrów przez płotki, zdecydowanie pobił rekord mityngu i ustanowił najlepszy czas na tym dystansie w tym roku (13.01). W skoku o tyczce Anżelika Sidorowa – Rosjanka startująca pod neutralną flagą – doskoczyła do naprawdę solidnego 4.91 m. Sandra Perkovic w rzucie dyskiem odsadziła rywalki, osiągając 68.31 m. Chorwatka w Tokio powalczy o to samo osiągnięcie, o którym marzyć może Anita Włodarczyk – jeszcze nigdy w historii żadna kobieta nie zdobyła złota w tej samej konkurencji na trzech z rzędu igrzyskach. W Japonii szanse na to będą mieć właśnie one.

Co tam u Polaków? 

We Florencji startowała ich trójka – nie licząc Anety Lemiesz, która, naturalnie, zeszła z trasy w połowie dystansu – Pia Skrzyszowska, Michał Haratyk i Konrad Bukowiecki. Ta pierwsza, wschodząca gwiazda polskiej lekkiej atletyki, debiutowała dziś w Diamentowej Lidze. I był to debiut słodko-gorzki. Słodki, bo nie pobiegła źle, finiszowała szósta na osiem zawodniczek. Gorzki, bo czas mógł być lepszy. Niestety jednak, biegnąca na sąsiednim torze Włoszka zahaczyła o swój płotek, po czym – po zachwianiu i próbie utrzymania się na nogach, wpadła w następnej serii płotków na kolejny ze swoich i ten Pii, przewracając oba. Złożyło się tak nieszczęśliwie, że wszystko działo się mniej więcej w momencie, gdy Polka akurat przeskakiwała. I wybiło ją to z rytmu. Czas (13.03) do wybitnych więc nie należał, ale dla Skrzyszowskiej liczy się w tej chwili doświadczenie.

W rywalizacji kulomiotów nadal nie zachwyca Konrad Bukowiecki. Na pięć prób nie spalił tylko jednej. I nie była ona dobra – 19.23. W przypadku Konrada docierają jednak całkiem pozytywne głosy z jego otoczenia, zapowiadające, że powinien za niedługo poprawić swoje najlepsze osiągnięcie z tego sezonu i wrócić na poziom, z którego dobrze go znamy. To przecież gość, który pchał już ponad 22 metry. Pchnięcia o trzy metry bliższe na pewno go nie satysfakcjonują. Tym bardziej, że by walczyć ze światową czołówką trzeba pobijać życiówki. Dziś we Włoszech wygrał Tom Walsh z wynikiem 21.47, choć dalej od niego pchał Leonardo Fabbri (21.71). Nowe przepisy Diamentowej Ligi mówią jednak, że o wygranej decyduje jedynie pchnięcie oddawane przez czołówkę w szóstej kolejce. A w  niej Włoch był lepszy.

Michał Haratyk? Pchał na zadowalającym poziomie, ale nic więcej się tu napisać nie da. Na pięć prób spalił jedną, pozostałe posyłał poza 20 metr. Najlepszą odległością było 20.90 m. Niezłe pchnięcie, aczkolwiek wiemy, że Michał na igrzyskach chciałby powalczyć o medal. I znów – by to zrobić brakuje mu w tym momencie pewnie dobre półtora metra. Na szczęście jednak w tym momencie sezonu 20.90 należy uznać za wynik pozwalający myśleć o tym, że na przełomie lipca i sierpnia – gdy zawita do Tokio – będzie pchać już znacznie dalej.

Najlepiej z Polaków w lekkiej atletyce zaprezentował się jednak… Wojciech Nowicki. W Espoo, gdzie rywalizowali młociarze czterokrotnie posłał młot poza 80. metr. To świetna seria, a jego najdalsza próba – 80.56 – pozwala wierzyć, że najlepsze dopiero przed nami. Na igrzyskach mamy zresztą nadzieję oglądać rywalizację o złoto pomiędzy Wojtkiem a Pawłem Fajdkiem. Najlepiej na jeszcze dalszych odległościach. Niech panowie rzucają sobie po 82 metry (Fajdek zresztą w tym sezonie już to robi), a reszta ogląda i podziwia.

Fot. Newspix


Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze

Aktualności

Kalendarz imprez