Jeszcze niedawno emocjonowaliśmy się ich meczami na mistrzostwach Europy i najlepszym występem kadry od dekady. Wtedy wydawało się, że wszystko tam gra i atmosfera jest znakomita. Dziś – zgodnie z informacjami serwisu lodz.wyborcza.pl – okazało się, że nie. Trzynaście zawodniczek wysłało do PZPS-u list, w którym domagają się zwolnienia Jacka Nawrockiego z pełnionej funkcji. Powód? Zależy komu wierzyć. Jedni mówią, że chodzi o stawianie na młode zawodniczki, a drudzy, że o brak komunikacji.
O rany, jak w tym pierwszym nic nie trzyma się kupy. Zaczynając od tego, że Nawrocki w pięć sezonów wyprowadził tę kadrę z kompletnej zapaści do czwartego miejsca w Europie i rywalizacji z najlepszymi ekipami świata. Dobrze było w Lidze Narodów, dobrze na europejskim czempionacie i nieźle w kwalifikacjach do igrzysk olimpijskich. Jasne, znajdzie się powody do krytyki trenera, ale generalnie rzecz biorąc w środowisku trudno znaleźć osobę, która powiedziałaby, że Nawrocki nadaje się do zwolnienia. A jeśli tak, to nie wiem, na ile może być traktowany poważnie.
Druga rzecz – wiecie, kto był motorem napędowym zespołu w wielu tych meczach? Pomijając Malwinę Smarzek, rzecz jasna. Była to Magda Stysiak. Czyli zawodniczka, której wystawianie przez Nawrockiego… stało się tu podobno problemem. Serio, to wygląda tak, jakby starszyzna kadry nagle stwierdziła, że zabieranie im miejsc nie jest w porządku. Halo, czy mam przypomnieć, że nikt nie gra za zasługi i trzeba po prostu pracować na treningach? Magda to robiła, podobnie Maria Stenzel, z którą też podobno jest ten sam problem. I swoje miejsce wywalczyły.
A wiele młodych zawodniczek i tak na mistrzostwa nie pojechało. Mało tego, gdy przeprowadziliśmy wywiad z Jackiem Nawrockim, pytaliśmy go o to, czemu tak było i czemu nie stara się wpuścić więcej świeżej krwi do kadry. Przyznał, że faktycznie, mógłby to zrobić i w sumie ma do siebie nieco żalu o to, że powołana nie została Zuzanna Górecka (choć przyznał też, że trudno byłoby kogoś z ekipy wyrzucić) czy o to, że niektóre młodsze zawodniczki nie dostały wystarczająco wielu szans.
Zabawnie też brzmi fragment artykułu z “Wyborczej”, gdzie możemy przeczytać “Siatkarki i działacze nie chcą o tym rozmawiać, choć dwie z nich przyznały – prosząc o anonimowość – że popełniły błąd, podpisując się pod wnioskiem”. Cholera, to po co to podpisywały? Ja rozumiem, że pewnie była jakaś presja, ale szanujmy się – to wygląda teraz na kompletnie nieudaną próbę wycofania się z decyzji po tym, jak zobaczyły, że jest zła. Nie wiem, czy ktoś je do tego namówił (inne koleżanki, managerowie, bliscy?), ale jeśli tak, to i tak ostatecznie była ich decyzja. Powinny wziąć za nią odpowiedzialność.
Znacznie bardziej sensownym wytłumaczeniem wydaje się być to drugie. Wspomniał o nim zresztą rzecznik związku w rozmowie ze Sportowymi Faktami. Mówi tam o tym, że zawodniczkom nie podoba się brak komunikacji ze strony trenera w trakcie trwania sezonu klubowego oraz napady złości i wulgarne słownictwo, którym miał je obrzucać. Problemem jest też to, że w pojedynkę decyduje on o powołaniach, którymi czasem zaskoczone są same siatkarki. Tym brak z kolei przez to zaufania do osoby Nawrockiego.
Natomiast jakby nie było – to faktyczny bunt, który w kadrze raczej nie powinien mieć miejsca. Tym bardziej zaskakujący, że ma miejsce tuż po świetnym turnieju. I wszyscy w środowisku – na czele z rzecznikiem związku – przyznają, że byli nim zaskoczeni. To martwi, bo może oznaczać, że w kolejnych miesiącach takich sytuacji będzie nawet więcej.
Nie wypowiada się główny zainteresowany, czyli trener Nawrocki, ale tego można było się spodziewać. To nie osoba, która takie problemy rozstrzygałaby w mediach. Zaskakuje za to – ale pozytywnie – postawa związku. W nim, zgodnie z tym, co przeczytać można w “Wyborczej”, twardo obstają przy swoim i powtarzają, że chcą, by trener wypełnił kontrakt. A ten obowiązuje do 2022 roku. Będą, oczywiście próbować załagodzić spór, ale słowa “Jeśli się nie uda, oprzemy drużynę na juniorkach, ale nie ulegniemy szantażowi” (które potwierdza też rzecznik) wybrzmiewają mocno. Czyli tak, jak powinny.
Bo jak kończą się takie sytuacje, gdy związek nie działa zdecydowanie, mogliśmy się już przekonać. Po 2009 roku i ostatnim medalu przywiezionym z dużej imprezy, w kadrze dochodziło do wielu konfliktów i tarć. Starszyzna nie chciała oddać pola (choć powinna była pozwolić to zrobić), a przez spory niektóre zawodniczki przestały przyjeżdżać na reprezentację. Rezultaty znamy – kadra przeżyła absolutny regres. Jeśli teraz sytuacji nie uda się naprawić, może być podobnie. A tego wolelibyśmy uniknąć.
Tym bardziej że już w styczniu Polki staną przed ostatnią szansą awansu na igrzyska olimpijskie w Tokio. A skłócona, pełna konfliktów kadra raczej swoich spotkań nie wygra.
SEBASTIAN WARZECHA
Poniżej prezentujemy pismo, które wystosowały zawodniczki po ujawnieniu sprawy przez media:
W związku z artykułem, który ukazał się w Gazecie Wyborczej w dniu 6 listopada 2019 roku oraz dalszymi wywiadami na ten reprezentacji Polski kobiet w piłce siatkowej, informujemy że:
1. Po zakończeniu rozgrywek reprezentacyjnych drużyna z wyłączeniem Magdaleny Stysiak i Marii Stenzel wytypowała przedstawicieli drużyny tj. Malwinę Smarzek-Godek i Joannę Wołosz do rozmów z przedstawicielami Polskiego Związku Piłki Siatkowej.
2. W dniu 9.września 2019r. powołane przedstawicielki, spotkały się z Prezesem Kasprzykiem i przedstawiły problemy zaistniałe w kadrze z prośbą o reakcje, informując tym samym, że zespół nie widzi dalszej możliwości współpracy z trenerem Nawrockim. Delegacja nie została uznana przez Prezesa Kasprzyka za wiarygodną, co skłoniło nas do wystosowania pisma, potwierdzającego zgodność reszty drużyny z przedstawicielkami.
3. Wspomniane powyżej pismo zostało podważone przez Prezesa Kasprzyka pod względem autentyczności podpisów na nim zawartych. W dokumencie nie zawarto nic oprócz potwierdzenia spójności zdania całego zespołu wraz z podpisami. Wyżej wymieniony dokument jest jedynym wystosowanym przez zespół do PZPS. Informacje podane przez media odnośnie rzekomego pisma z prośbą o zwolnienie trenera Nawrockiego są nieprawdziwe i bezpodstawne.
4. Dnia 17 października 2019r. doszło do spotkania Zawodniczek Chemika Police grających w reprezentacji Polski z Prezesem Kasprzykiem, na którym Prezes Kasprzyk oświadczył, że do styczniowych kwalifikacji Trener Nawrocki pozostanie na stanowisku pierwszego Trenera Kadry Narodowej, natomiast po kwalifikacjach zostaną wznowione rozmowy i podjęte próby rozwiązania problemu. W świetle obietnicy złożonej z ust Pana Prezesa, uznałyśmy, że został przyjęty kompromis.
5. Dnia 6 listopada 2019r. do mediów wypłynęły informacje przeczące wcześniejszym zapewnieniom Prezesa (tj. Informacja o przedłużeniu kontraktu z Trenerem Nawrockim do 2022r.) bez ustalonych rozmów z zespołem. Prawdą jest, że niejednokrotnie Prezes Kasprzyk namawiał zawodniczki do otwartej rozmowy i informowania go o problemach w kadrze. Po podjętej próbie, otwartej rozmowie i przedstawieniu problemów drużyna spotkała się z brakiem zrozumienia ze strony Prezesa, a ponadto informacje przekazane Prezesowi trafiły do mediów. Godne reprezentowanie kraju oraz wizerunek Kadry Narodowej zawsze był priorytetem tego zespołu i podjęte rozmowy z Prezesem Kasprzykiem miały na celu rozwiązanie problemu. W myśl dobra reprezentacji, drużyna usiłowała rozwiązać problem bez angażowania mediów i osób postronnych, w tym agentów. Mnożące się artykuły związane z tą sprawą, a przede wszystkim sam wywiad Prezesa Kasprzyka ujawniający szczegóły podjętych wcześniej rozmów, wywarły na zespole ogromne oburzenie. W obliczu wszystkich zarzutów, często nieprawdziwych, drużyna czuje się skrzywdzona oraz oszukana. Upublicznianie wewnętrznych problemów reprezentacji na łamach prasy w opinii zawodniczek jest niedopuszczalne oraz może rzutować negatywnie na zbliżające się kwalifikacje. Rzekomy, powielający się zarzut o niechęci czy zazdrości drużyny w stosunku do Magdaleny Stysiak jest paskudną insynuacją, mającą na celu odwrócenie uwagi od innych problemów. We wcześniejszych rozmowach zespołu z Trenerem Nawrockim (odbytych w Spale) po raz pierwszy został poruszony temat domniemanego konfliktu Magdaleny Stysiak z resztą zespołu. Drużyna zgodnie podkreśliła, że Magdalena jest zawodniczką pożądaną w polskiej reprezentacji oraz że każda z dziewczyn wierzy w jej duży wkład w osiągnięcie założonych celów. Na koniec sezonu reprezentacyjnego odbyło się spotkanie w gronie samych zawodniczek. Sprawa została wyjaśniona, a sama Magdalena Stysiak ujawniła przyczyny domniemanego sporu. Z rozmowy wyniknęły manipulacje ze strony Trenera Nawrockiego, który próbował nastawić zawodniczkę przeciwko reszcie drużyny komentarzami o rzekomej zazdrości czy niechęci ze strony zespołu do jej osoby. Jak zostało to już wspomniane wyżej, zespół cieszy się z obecności Magdy w reprezentacji i liczy na wspólne sukcesy, a wspomniany artykuł zamieszczony w Gazecie Wyborczej uważa za kolejną skandaliczną próbę skłócenia Magdaleny z resztą zespołu.
Podczas spotkań odbytych z Prezesem Kasprzykiem informowaliśmy o następujących powodach naszego stanowiska:
1. Zespół w trakcie zgrupowań, jak i poprzednich sezonów kadrowych, próbował rozmawiać z Trenerem Nawrockim na temat bieżących problemów, jednak każda rozmową spotykała się z negatywnym odbiorem i bagatelizowaniem. Większość zawodniczek w ciągu 5 miesięcznego sezonu kadrowego nie doczekała się nawet jednej rozmowy indywidualnej.
2. Kontakt pomiędzy sezonami kadrowymi zupełnie nie istnieje. Trener ani sztab szkoleniowy nie miał żadnego osobistego, ani nawet telefonicznego kontaktu z zawodniczkami oraz klubami. O wszystkim, łącznie z powołaniami, zespół dowiadywał się z mediów lub kilka dni przed rozpoczęciem zgrupowania. Dodatkowym problemem był kompletny brak obecności Trenera Nawrockiego podczas meczów ligowych (krajowych oraz zagranicznych), co powodowało brak totalny dialogu. Po wysłaniu przez nas listu do PZPS Trener nagle zaczął pojawiać się na meczach w Polsce.
3. Bagatelizowanie stanu zdrowia zawodniczek oraz okazywanie niezadowolenia w przypadku kontuzji. Często przekładanie wyniku ponad zdrowie zawodniczek.
4. Obniżanie poczucia wartości zespołu, pewności siebie oraz indywidualnie zawodniczek. Zaniżanie aspiracji i potencjału drużyny. Brak psychologicznego i mentalnego prowadzenia zespołu.
5. Brak szczerości oraz nagminnie powtarzające się złe wypowiedzi na temat swoich zawodniczek, często również w rozmowach z innymi siatkarkami.
6. Błędy w prowadzeniu meczów, brak konstruktywnych wskazówek, napady furii, które źle wpływały na zespół oraz obraźliwe wypowiedzi świadczące o braku szacunku.
7. Akceptowanie przez Trenera Nawrockiego nieprofesjonalnego zachowania jednego z członków sztabu (zażyłe, bliskie relacje z jedną z zawodniczek). Dopuszczanie do niemoralnego zachowania, przy jednoczesnym braku reakcji ze strony Trenera na zgłaszanie problemu przez zawodniczki.
8. Brak profesjonalnego sztabu szkoleniowego i prowadzenie zajęć przez Trenerów niekompetentnych do szkolenia zawodniczek Reprezentacji.
9. Oczernianie członka sztabu przez Trenera Nawrockiego oraz resztę sztabu szkoleniowego w obecności zawodniczek, tym samym wprowadzanie niekomfortowej atmosfery pracy.
Zarzuty związane z tak późną reakcją ze strony drużyny były spowodowane dbałością o dobro zespołu i chęcią zaspokojenia oczekiwań kibiców, którzy byli dla nas wsparciem w tym ciężkim sezonie kadrowym. Jednakże zespół pragnie podkreślić, iż fakt o zaistniałym problemie został zgłoszony dzień po zakończeniu Mistrzostw Europy w Turcji, tj. dnia 9 września 2019 roku. Zdaniem drużyny, problem został celowo odłożony w czasie aby teraz, zgodnie z artykułem Gazety Wyborczej, obarczyć nas winą tuż przed samymi kwalifikacjami do Igrzysk Olimpijskich. Artykuł, który ukazał się w Gazecie Wyborczej w dniu 6 listopada 2019 roku jest stronniczy I uderzający w godność oraz dobre imię drużyny. Większość informacji w nim podanych jest nieprawdziwa. Zespół jest oburzony faktem w jakim świetle został przedstawiony. Zespół kontaktując się z PZPS liczył na konstruktywne rozmowy w celu rozwiązania problemu, a nie na upublicznianie sprawy w sposób szkalujący drużynę.
Zawodniczki Reprezentacji Polski
Fot. Newspix