Wyznaczeni sportowcy powoli zaczynają zjeżdżać się do Centralnych Ośrodków Sportu. W pierwszej kolejności zawodnicy są przyjmowani w Spale i Wałczu, które to zostały w ramach pilotażu wyznaczone na pierwszy ogień. – Jesteśmy przygotowani, ale wszystko będzie zależało od dyscypliny sportowców, dyrekcji i pracowników – mówi dyrektor COS Mateusz Grzybowski.
W piątek mieli przybyć do Spały lekkoatleci, od poniedziałku 11 maja ruch rozpocznie się w Wałczu. Mają tam się pojawić wioślarze, kajakarze i pływacy. Z czasem uruchomione zostaną Cetniewo, Zakopane i Szczyrk. Zawodnicy natychmiast po przyjeździe mają zostać poddani testom na obecność koronawirusa. Na wyniki badań mają oczekiwać w odizolowaniu, we własnych pokojach jednoosobowych. Treningi będą mogli rozpocząć dopiero wtedy, gdy okaże się, że są zdrowi.
– Zawodnicy, którzy planują wejścia do ośrodków COS są obecnie w okresie izolacji, a my bardzo restrykcyjnie kontrolujemy ich codzienne kontakty. Będziemy też monitorować te sytuacje na bieżąco, planujemy wykonywać testy. W samym ośrodku też będzie to, szczególnie na początku, trudny czas. Zawodnicy będą musieli utrzymywać wszystkie zasady codziennego dystansowania się – mówi dyrektor Centralnego Ośrodka Medycyny Sportowej dr Hubert Krysztofiak.
Pomysłodawcą i koordynatorem systemu wydawania posiłków w ośrodkach w Spale i w Wałczu jest dietetyk Polskiego Związku Lekkiej Atletyki Urszula Somow. Trudno się dziwić, że powierzono jej tak odpowiedzialną funkcję, bo, jak się okazuje, to właśnie stołówki będą newralgicznym miejscem i tam będzie największe ryzyko spotkania się uczestników zgrupowań.
– Zawodnicy zostaną podzieleni na grupy pięcio-, maksymalnie sześcioosobowe. Dziś lekkoatleci przyjechali do Spały, zostali przetestowani na obecność koronawirusa i do czasu uzyskania wyników testów, będą przebywać w odosobnieniu we własnych pokojach. Powiedzmy, że są to izolatki. Posiłki dostarczamy im do pokojów. Pierwszy został zaserwowany obiad, na który przygotowaliśmy tortillę, surówkę. Każdy ma czajnik w pokoju, mają więc herbatę, kawę do dyspozycji, tak aby nie musieli w ogóle wychodzić na zewnątrz. Również kolacja i śniadanie w sobotę zostanie dostarczone pod drzwi pokojów.
Jeżeli wyniki będą negatywne, a to znaczy że wszyscy są zdrowi, połączymy ich w grupy. Harmonogram działania został pomyślany tak, aby grupy nie przecinały się ani na stołówce, ani na obiektach. Na stołówkę będą wpuszczani w przedziałach czasowych. Nie ma bufetu, tylko kucharka w rękawiczkach, masce i przyłbicy będzie nakładała żywność na talerze. Opracowaliśmy procedurę wydawania posiłków, będzie ona długa, ale chodzi o zminimalizowanie kontaktu z personelem i pokarmem, które jest wystawione. Po zjedzeniu opuszczają stołówkę, dostają prowiant, aby mieli coś do przekąszenia w pokojach. Zarówno w Spale, jak i w Wałczu wyznaczyliśmy trasy poruszania się, które uniemożliwiają wracanie, tak aby iść w jedną stronę. Tymczasem oficjalne procedury są bardzo restrykcyjne. Zawodnicy muszą się tego nauczyć i my także. Śmialiśmy się, że największym zagrożeniem mogą być zawodnicy, którzy spędzają w tych ośrodkach pół życia, mają swoje przyzwyczajenia, nawyki, własne ścieżki wydeptane – opowiada Urszula Somow. Jednocześnie istnieje nadzieja, że jeśli przez pierwszy tydzień uda się przebrnąć bez większych zawirowań, niektóre obostrzenia uda się nieco zliberalizować. Wiele zależy od tego, jak wszystko wypadnie w praktyce.
Założenie jest takie, by sportowcy już w sobotę wyszli na treningi. Zawodnicy teoretycznie znają cele i są świadomi ryzyka. Dlatego można wierzyć, że sami przywiążą jak największą wagę do przestrzegania wszelkich procedur.
Wedle listy PZLA tylko pięcioro lekkoatletów ma pojawić się na tym pierwszym zgrupowaniu: Piotr Lisek, Daria Zabawska, Bartłomiej Stój oraz Robert Urbanek i Damian Czykier. Z naszych informacji wynika, że Robert Urbanek pozostanie jednak w domu i trenować będzie na dostępnych mu obiektach w rodzinnej Łęczycy. Również Damian Czykier nie dotarł w piątek do Spały, ale ma stawić się w poniedziałek o godz. 10:00.
Można się dziwić, że tak mało zawodników korzysta z tej możliwości, jednak w zamkniętym ośrodku zapanują znacznie bardziej radykalne rygory, niż „na wolności”, szczególnie że od poniedziałku na pewnych warunkach można korzystać z obiektów otwartych. Do tego Robert Urbanek na przykład nie ma obecnie możliwości kontaktu ze swoim trenerem Gertem Kanterem, który jest Estończykiem i pozostaje w ojczyźnie. Wiadomo, że ruch transgraniczny w Unii Europejskiej zostaje wstrzymany właściwie do połowy czerwca. Kolejnym argumentem jest fakt, że sparingpartner Roberta, Piotr Małachowski przeszedł niedawno zabieg chirurgiczny kolana i nie wszedł jeszcze na pełne obroty treningowe.
– Tymczasem próbuję utrzymać tryb treningowy budując formę konkretnie na dzień pierwotnego finału igrzysk w Tokio. Powoli kończę właśnie „zgrupowanie” podczas którego dwa dni trenowałem po dwa razy dziennie i potem miałem jeden dzień luźniejszy. Spróbujemy w ten sposób wyszykować się z przygotowaniem, aby za rok wyciągnąć wnioski i ewentualnie coś pozmieniać. Teraz głównie pracowałem nad siłą, trochę rzucałem w siatkę koło domu oraz gdzieś na polu. To oczywiście nie to samo, ale współpracujemy z trenerem on-line jak to tylko możliwe – tłumaczy brązowy medalista mistrzostw świata (Pekin 2015) i Europy (Zurych 2014) w rzucie dyskiem.
– Nie myślałam, że kiedykolwiek będę odliczała dni do wejścia na basen z takim utęsknieniem – napisała z kolei na swoim Instagramie pływaczka Alicja Tchórz. Mistrzyni Europy z 2019 roku ma stawić się w Wałczu we wtorek, po przejściu formalności i testów do wody wskoczy w czwartek.
Na liście powołanych wioślarzy brakuje za to dwójki wagi lekkiej kobiet, czyli Weroniki Deresz i Jaclyn Stelmaszyk oraz Wiktora Chabla, który planuje poddać się operacji kolana wykorzystując odroczenie igrzysk. Nieobecność pań usprawiedliwia za to dyrektor sportowy PZTW Bogusław Gryczuk: – Dwójka podwójna wagi lekkiej kobiet do 20 kwietnia przebywała na zgrupowaniu w Portugalii, gdzie trenowała na wodzie. Uznaliśmy, że przyda im się odpoczynek, a przez miesiąc będą trenować w warunkach domowych. Kilkoro zawodników będzie docierać do Wałcza w kolejnych dniach.
DARCZO
Fot. Newspix.pl