Wygrać z Modeną (czy jakąkolwiek włoską drużyną) w Lidze Mistrzów – to zawsze sztuka. Dzisiaj dokonała jej VERVA Warszawa ORLEN Paliwa, która odprawiła były zespół Bartosza Bednorza 3:2 (20:25, 27:25, 22:25, 25:18, 15:10). Tym samym podopieczni Andrei Anastasiego znacząco przybliżyli się do awansu do ćwierćfinału. Choć mimo dzisiejszego zwycięstwa wciąż zajmują drugie miejsce w grupie – jeśli w czwartek pokonają Kuzbass Kemerowo, zameldują się w najlepszej ósemce europejskich rozgrywek.
Zacznijmy od bardzo istotnej rzeczy – to już nie ta sama Leo Shoes Modena, co w ubiegłych latach. Przed sezonem 2020/2021 zespół opuściło wielu kluczowych graczy, na czele z Iwanem Zajcewem, Matthew Andersonem oraz Bednorzem, który trafił do Zenitu Kazań. Powód? Kłopoty finansowe, poniekąd powiązane z pandemią koronawirusa.
Władzom włoskiego klubu nie udało się w pełni zastąpić gwiazd, ale pewne ruchy na rynku transferowym poczynili. Stąd też z Modeną wciąż trzeba się liczyć – i to nawet mimo tego, że w ligowych rozgrywkach zajmuje dopiero szóste miejsce. Było to widać na przykładzie poprzedniego meczu VERVY z tą ekipą, przegranego do zera.
Inna sprawa, że drużyna z Warszawy – pomimo jednej wpadki – radziła sobie w tegorocznej Lidze Mistrzów naprawdę dobrze. Uzbierała komplet zwycięstw z belgijskim Roeselare, bez większych problemów wygrała z rosyjskim Kemerowem. Przed dzisiejszym spotkaniem z Włochami sygnał był zatem jasny – gra toczy się o awans. Jakiekolwiek zwycięstwo miało być dla warszawian niezwykle cenne, ba, takie byłoby nawet wywalczenie punktu przy porażce 2:3.
Siła charakteru!
Włosi już na początku spotkania potwierdzili jednak, że tanio skóry nie sprzedadzą. Pierwszy set, w którym zwyciężyli 25:20, zapowiadał nawet, że może czekać nas powtórka z rozgrywki – czyli ubiegłego spotkania tych drużyn, które toczyło się “do jednej bramki”. Ale całe szczęście, nic bardziej mylnego. Choć kolejna partia była niezwykle zacięta, to w dużej mierze dzięki kapitalnej postawie Igora Grobelnego w końcówce warszawianom udało się ją wygrać i doprowadzić do stanu 1:1.
SPONSOREM POLSKIEJ SIATKÓWKI JEST PKN ORLEN
Mogliśmy odetchnąć z ulgą, szczególnie że świetną postawą w Modenie imponował Jenia Grebennikov. A wszyscy miłośnicy siatkówki doskonale wiedzą, że Francuz naprawdę potrafi być utrapieniem dla przeciwnych drużyn. Inna sprawa, że jego koledzy momentami nie dojeżdżali do niego poziomem. W trzecim secie włoska ekipa ponownie była “do ugryzienia”, ale niestety – pogoń VERVY w końcówce okazała się nieskuteczna.
Drużynę z Półwyspu Apenińskiego rezultat 2:1 zadowalał w pełni. Bo oznaczał nic innego, niż to, że utrzyma pierwsze miejsce grupie (przynajmniej do czwartku). Można więc było spekulować, że Włochom… zabraknie motywacji? To pewnie za mocne stwierdzenie, bo ekipa tego kalibru zawsze chce wygrać. Fakt był jednak taki, że obraz gry diametralnie się zmienił. Warszawianie absolutnie zdominowali czwartą partię, w której zanotowali 70 procent skuteczności w ataku, a w tie-breaku poszli za ciosem, wygrywając go 15:10.
Tym samym zespół Anastasiego odniósł niezwykle ważne zwycięstwo. Jeśli tylko, w ostatniej grupowej kolejce, pokona Kuzbass Kemerowo, zapewni sobie awans do ćwierćfinału. A że Rosjanie – mimo mocnych nazwisk w składzie – nie należą do mocarzy, nie trzeba nikogo przekonywać. W tej edycji Ligi Mistrzów zanotowali zaledwie jedno zwycięstwo.
A właśnie – pewny udział w 1/4 rozgrywek mają już PGE Skra Bełchatów oraz Grupa Azoty Kędzierzyn Koźle. Scenariusz, w którym będziemy mogli się cieszyć trzema polskimi zespołami walczącymi w fazie pucharowej, jest zatem bardzo realny. Co tu dużo gadać: nasza klubowa siatkówka ma się całkiem nieźle.
Fot. Newspix.pl