Stało się dokładnie to, co miało się stać. Polki udanie rozpoczęły mistrzostwa Europy w siatkówce, wygrywając ze Słowenią w trzech setach. Co prawda w drugim i trzecim pojawiło się trochę nerwów, ale ostatecznie liczy się wynik. A ten jest zgodny z oczekiwaniami.
Nasze siatkarki zgodnie twierdziły, że nie mogą się doczekać rozpoczęcia mistrzostw Europy. Tym bardziej że mecze grupowe rozgrywają przecież na własnym terenie. My też powtarzaliśmy, że czekamy na inaugurację tego turnieju, bo swoimi tegorocznymi występami Malwina Smarzek-Godek i spółka rozbudziły nasze apetyty. Czy na medal? O tym nie odważymy się mówić, jednak pewne jest, że Polki mogą zajść wysoko.
Dziś grały bardzo ważny mecz. Co prawda rywal był stosunkowo łatwy, ale wiadomo, jak to jest z meczami otwarcia. Nasza kadra jest dość młoda, a takie imprezy potrafią onieśmielić. Szczególnie kiedy gra się w obecności kilku tysięcy własnych kibiców. Inna sprawa, że Polki zdominowały pierwszą partię. Serio. Słowenkom nie dały ani chwili wytchnienia, rozgrywały znakomity set i spokojnie doprowadziły do wysokiego zwycięstwa. Słowenkom oddały zaledwie 12 punktów.
Inaczej było w kolejnych partiach. Gra stała się bardziej wyrównana, ale trzeba przyznać, że winne temu były nie tyle lepiej prezentujące się Słowenki, a Polki, które spuściły z tonu i zaczęły popełniać błędy. Zresztą to żadna nowość. Choćby w Lidze Narodów, w której też cieszyły nas znakomite występy naszych siatkarek, również zdarzały się takie mecze, gdzie różnica w poziomie gry podopiecznych Jacka Nawrockiego w poszczególnych setach była ogromna.
Na szczęście Słowenki nie były w stanie tego wykorzystać. Choć mało brakowało, by trzeciego seta trzeba było rozgrywać na przewagi – od stanu 24:18 Polki nie wykorzystały pięciu piłek meczowych. Spotkanie zamknąć udało się dopiero za szóstym razem. I dobrze, bo każdy dodatkowy set może być dla Polek sporym obciążeniem. Nie teraz, oczywiście, ale w dalszych fazach turnieju. W przeciwieństwie do męskiej reprezentacji nasze siatkarki przez cały sezon przeszły bowiem w dość podobnym składzie, a Jacek Nawrocki niespecjalnie rotował. Dobrze byłoby więc kolejne spotkania kończyć równie szybko jak dzisiejsze.
Na myśli mamy tu mecze z Portugalią (jutro) i Ukrainą (w poniedziałek). To te ekipy, które nasz zespół powinien ograć bez większego problemu. Schody zaczną się potem, gdy przyjdzie do gry z Belgijkami i Włoszkami (obie te reprezentacje wygrały dziś po 3:0). Ale to przyszłość, o którą – jeśli wygramy dwa najbliższe mecze – będziemy mogli być spokojni.
Mistrzostwa Europy i dobry wynik w nich ważne są z jeszcze jednego powodu. Polki walczą tu o utrzymanie wysokiej pozycji w rankingu CEV, która zagwarantuje im udział w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk, ostatniej szansie na wyjazd do Tokio. O tym warto pamiętać, bo nawet jeśli nie uda im się osiągnąć sukcesu w samym europejskim czempionacie, mogą osiągnąć taki sukces.
Fot. Newspix
Wygrały ze słabiutką Słowenja i meczyły sie w ostatnim secie tak, ze niewiele brakowało do sensacji! Taki poziom gry nie wrózy nic dobrego- z Włoszkami nie maja zadnych szans-szybkie 3;0 niestety bedzie. Graja gorzej niz jeszcze 2 m-ce temu.