Trzy dobre wiadomości dla Durkacza. Duży boks niedługo w Polsce!

Trzy dobre wiadomości dla Durkacza. Duży boks niedługo w Polsce!

Sytuacja w boksie olimpijskim rozwija się ostatnio dynamicznie. Kolejne dni przyniosły szereg dobrych wiadomości – zwłaszcza w kontekście Damiana Durkacza, który do wywalczenia olimpijskiej przepustki potrzebuje zaledwie jednego zwycięstwa. W odstępie dwóch tygodni Polakowi ubyło dwóch znakomitych rywali, którzy byli typowani do walki o medale.

Zacznijmy jednak od tego, na co wpływ miał sam Durkacz. W sobotę w Lublinie podczas gali Suzuki Boxing Night IV mógł się sprawdzić z Aleksiejem Mazurem – aktualnym wicemistrzem Rosji i jednym z najlepszych w Europie zawodników w kategorii do 63 kilogramów. To jeden z tych nielicznych pięściarzy, którzy mogą się pochwalić bogatym dorobkiem i dość wszechstronnym stylem.

W kontekście tego pojedynku kluczowe było jeszcze coś – Mazur to mańkut. A przecież w turnieju kwalifikacyjnym – który rozpoczął się w Londynie w marcu 2020 roku i został przerwany przez pandemię – na Polaka czeka Milan Fodor, który również boksuje z odwrotnej pozycji. W realiach COVID-owych trudno wyobrazić sobie lepsze przetarcie przed takim spotkaniem, bo Rosjanin to pod wieloma względami po prostu dużo lepszy zawodnik niż najbliższy rywal Durkacza.

Pochodzący z Knurowa pięściarz już raz przekonał się o klasie Mazura. W 2019 roku przegrał z nim w Bułgarii podczas zawodów o Puchar Strandży, choć jak sam przyznał nie czuł się wtedy zdeklasowany. Warto dodać, że Mazur jest od 22-letniego Polaka starszy o 8 lat, a w bogatym amatorskim dorobku ma zwycięstwo między innymi nad Shavkatdzhonem Rakhimowem (15-0, 12 KO), który już w lutym będzie walczył o tytuł mistrza świata w kategorii lekkiej wśród zawodowców.

Sam Mazur ma na koncie dwa zawodowe pojedynki – oba zresztą wygrał. W sobotę zgodnie z przewidywaniami dał Durkaczowi trudną i twardą walkę, Po trzech rundach sędziowie nie byli jednomyślni, ale ostatecznie 2:1 wygrał Polak, który pokazał w ringu inny styl niż zazwyczaj. Starał się wyprzedzać ataki rywala i boksował na wskroś ofensywnie. Najważniejsze, że w jego repertuarze było widać nowe elementy. To pozwala przypuszczać, że ten trudny dla sportowców okres udało się dobrze wykorzystać pod względem szkoleniowym.

Mistrzowski błysk Rosjan

Pozostali Polacy walczyli ze zmiennym szczęściem. Pierwszy poważny test na głębokich wodach zaliczył 19-letni Paweł Brach, który kilka miesięcy wcześniej zabłysnął podczas mistrzostw Polski w kategorii do 57 kilogramów. Ostatecznie za sprawą niejednogłośnego werdyktu sięgnął wtedy po srebro, ale Jarosław Iwanow – jego finałowy rywal – mógł zostać zdyskwalifikowany za faule.

W sobotę nastolatek zmierzył się z Wsiewołodem Szumkowem – aktualnym mistrzem Rosji, a wcześniej także mistrzem świata juniorów. Przegrał bez większych wątpliwości, ale na tle tak wymagającego i doświadczonego zawodnika chwilami wyglądał na równorzędnego przeciwnika. Brach kolejny raz pokazał serce do walki i dobrą szczękę, a ciosy bite z prawej ręki momentami wybijały Rosjanina z rytmu.

Pozostali Polacy sprawdzili się z rywalami innych narodowości, boksując jednak w kratkę. W najcięższej kategorii przegrał Oskar Safarian, który z Czechem Martinem Pincem postawił na otwarty boks, czym sobie po prostu zaszkodził. Ozdobą gali w Lublinie był jednak występ Gleba Baksziego – złotego medalisty ostatnich mistrzostw świata w kategorii średniej. 25-latek z łatwością rozbroił i porozbijał Vitautasa Balsisa, rzucając go po drodze na deski.

Na ostatniej prostej skomplikowały się plany dotyczące występu innego mistrza świata. Muslim Gadżimagomiedow został nawet w piątek zważony, ale tuż przed walką nabawił się kontuzji. Szkoda – 27-latek jest na fali i od dawna nie przegrał oficjalnej walki. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to w Tokio będzie jednym z głównych faworytów do złota.

W ostatnich dniach poważnie wzrosły także akcje Damiana Durkacza – i to tylko częściowo za sprawą wygranej z Mazurem. Polakowi w odstępie kilkunastu dni ubyło dwóch poważnych rywali. Na początku stycznia na karierę zawodową zdecydował się Sofiane Oumiha. Srebrny medalista igrzysk w Rio w kategorii lekkiej pierwotnie chciał w Tokio powalczyć o pełną pulę w wyższym limicie, ale na ostatniej prostej zmienił plany.

Oumiha wybrał Polskę

Wszystko wskazuje jednak na to, że… często będziemy go oglądać w Polsce. Francuz związał się długoletnią umową z Frankiem Warrenem – jednym z najbardziej znanych brytyjskich promotorów. Syn Warrena – Francis – we współpracy z Mariuszem Krawczyńskim otworzył niedawno filię macierzystej grupy Queensberry – Queensberry Poland. I to właśnie z tym projektem będzie związany Oumiha w pierwszych latach kariery.

Wierzymy, że poprowadzimy Sofiane’a szybką drogą. Queensberry Poland zapewni mu idealne warunki – od samego początku będzie mógł liczyć na występy w telewizji. Jego doświadczenia sprawia, że może pójść śladem Wasyla Łomaczenki i szybko dojść do mistrzowskiego poziomu. Jestem przekonany, że w swoim czasie rachunki z nim będzie chciał też wyrównać Teofimo Lopez – przekonywał Francis Warren.

Oba nazwiska wybitnych zawodowców padły tu nieprzypadkowo. Oumiha w nowym etapie kariery planuje starty w wadze lekkiej, gdzie niedawno doszło do pokoleniowej roszady. Tak się jednak składa, że Francuz to faktycznie ostatni pogromca znakomitego Lopeza (16-0, 12 KO). Aktualny niekwestionowany mistrz świata przegrał z nim w 2016 roku w pierwszym i jedynym występie na igrzyskach, po którym wybrał zawodowstwo.

Droga Oumihy do medalu w ogóle była najeżona przeszkodami. Po wygranej z Lopezem czekał na niego doświadczony Amnat Ruenroeng (21-4, 6 KO) – jeden z nielicznych zawodowców, którzy skorzystali ze zmiany w przepisach i poszli pod prąd. Reprezentant Tajlandii przyleciał do Rio jako pięściarz, który przed chwilą stracił mistrzowski tytuł, ale Francuz dość nieoczekiwanie zdołał pokonać go przed czasem.

W ćwierćfinale czekał inny rutyniarz. Albert Selimow do spełnienia potrzebował już tylko medalu igrzysk. To miało być drugie i ostatnie podejście – w 2008 roku w pierwszej walce trafił na Wasyla Łomaczenkę. Wtedy przegrał, ale rok wcześniej pokonał genialnego Ukraińca w finale mistrzostw świata. To była zresztą jedyna porażka “Łomy” na amatorstwie. Oumiha pokonał Selimowa i dotarł aż do finału, gdzie musiał uznać wyższość faworyta gospodarzy – Robsona Conceicao.

Davis ostatecznie skreślony

Niesamowity potencjał Francuz potwierdził rok później na mistrzostwach świata. Od pierwszej walki szedł jak burza, wygrywając wszystkie pojedynki 5:0. Nawet ten finałowy, gdzie czekał na niego Lazaro Alvarez – trzykrotny złoty medalista MŚ! Triumfalny pochód Oumihy przez wielkie imprezy zakończył się w 2019 roku podczas kolejnych mistrzostw świata. W ćwierćfinale medalista igrzysk przegrał z Keyshawnem Davisem – wschodzącą gwiazdą amerykańskiego boksu.

Trzeba jednak zaznaczyć, że po złocie wywalczonym w 2017 roku Oumiha przeszedł do wyższej kategorii. Wagę lekką (do 60 kg) zamienił na lekko półśrednią (do 64, a od 2019 roku do 63 kg). W tym krajobrazie od kilku lat karty rozdaje inny geniusz z Kuby – Andy Cruz. Wydawało się jednak, że dwukrotny złoty medalista MŚ znalazł godnego rywala w osobie właśnie 21-letniego Davisa. W 2019 roku spotkali się także w finale igrzysk panamerykańskich – tam też lepszy okazał się Kubańczyk, który nie przegrał ani jednej z trzech walk z reprezentantem USA.

Nie jest tajemnicą, że Davisowi mocno pokrzyżowało plany przełożenie igrzysk. Przejście na zawodowstwo rozważał już w połowie 2020 roku, ale wtedy wizja walki o medal jeszcze go przekonała. Pomogły namowy Shakura Stevensona (15-0, 8 KO), który za sprawą olimpijskiego złota w Rio mógł potem przebierać w ofertach. Niecałe pięć lat później ma już za sobą pierwszy tytuł mistrzowski i miliony dolarów na koncie.

Udział w igrzyskach pomoże Keyshawnowi wspiąć się na jeszcze wyższy poziom. Cały turniej przypomina atmosferą wielką walkę, na którą patrzy cały świat. To doświadczenie procentuje później także na zawodowstwie – tłumaczył Stevenson. W środę gruchnęła jednak informacja, że Davis został skreślony z amerykańskiej kadry.

“USA Boxing ogłasza wycofanie Keyshawna Davisa z grona zawodników walczących o miejsce w olimpijskiej drużynie ze względu na naruszenie procedur związanych z udziałem w kwalifikacjach. (…) Życzymy Keyshawnowi wszystkiego najlepszego w jego kolejnych planach ringowych i pozaringowych” – głosi lakoniczny komunikat. Choć brakuje oficjalnego potwierdzenia, to w mediach społecznościowych spekuluje się o przejściu Davisa na zawodowstwo. Na igrzyskach na pewno go zabraknie. O przepustkę w jego kategorii powalczy Charlie Sheehy – pięściarz zdecydowanie mniejszego kalibru.

Mistrzostwa świata w Kielcach

Ubytek dwóch kandydatów do medalu w kategorii Damiana Durkacza – naszej największej olimpijskiej nadziei wśród panów – to wcale nie koniec dobrych wiadomości z ostatnich dni. Podczas sobotniej gali Suzuki Boxing Night IV w Polsce pojawili się nie tylko znakomici rosyjscy pięściarze. Wszystkiego doglądał z bliska Umar Kremlew, który w grudniu wygrał wybory i został nowym prezesem Międzynarodowego Stowarzyszenia Boksu Amatorskiego (AIBA).

Organizacja od lat boryka się z szeregiem problemów i w efekcie została pozbawiona kontroli nad turniejem olimpijskim. Kremlew zamierza to jednak zmienić. Plany są ambitne – spekuluje się również o wskrzeszeniu rozgrywek o Puchar Świata. Najpierw trzeba jednak uporządkować finanse (AIBA jest trawiona przez wielomilionowe długi) i zadbać o sprawy bieżące.

I tak się składa, że jedna z ważniejszych tegorocznych imprez boksu amatorskiego odbędzie się właśnie w Polsce. Już w kwietniu w Kielcach powinny dojść do skutku mistrzostwa świata juniorów, które pierwotnie miały zostać rozegrane w listopadzie 2020 roku. Impreza odbywa się co dwa lata, a poprzednia edycja odbyła się w 2018 roku w Budapeszcie.

To zrozumiałe, że pandemia jest powodem do zmartwień dla wszystkich. Komitet organizacyjny zawodów może jednak liczyć na pełne wsparcie polskiego rządu i ministerstwa sportu. Zawodników nie dotkną żadne restrykcje – o ile oczywiście dostarczą negatywny wynik testu na COVID-19 – poinformował Kremlew. W mistrzostwach świata juniorów wezmą udział zawodnicy i zawodniczki urodzeni między 1 stycznia 2002 roku a 31 grudnia 2003 roku. Zawody rozpoczną się 10 kwietnia i potrwają dwa tygodnie.

KACPER BARTOSIAK

Fot. PZB


Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze

Aktualności

Kalendarz imprez