Przyznajemy się bez bicia – są takie chwile, w których nie doceniamy naszych siatkarzy. Oczywiście, uważamy że Polska ma fenomenalny zespół i cieszymy się z jego zwycięstw. Rzecz w tym, że wygrane z o wiele niżej notowanymi rywalami jakby nam… spowszedniały. Ot, zrobili swoje, niczego innego nie można było się spodziewać. Ale wczoraj przekonaliśmy się, że Polacy nie w każdym sporcie potrafią wygrać, kiedy są faworytami. Dlatego doceńmy klasę naszych siatkarzy i cieszmy się ze zwycięstw nawet ze słabszymi drużynami. Takich, jak to dzisiejsze z Kanadą.
„Nowy mecz, nowa ja” – mogłaby powiedzieć o sobie reprezentacja Polski. Vital Heynen kolejny raz zamieszał w składzie, na spotkanie z Kanadyjczykami wysyłając inną szóstkę od tej, którą oglądaliśmy w starciu z Brazylią. Tym razem wolne otrzymali Kamil Semeniuk oraz Mateusz Bieniek, a w akcji mogliśmy oglądać Bartosza Kurka czy Piotra Nowakowskiego.
Ale w porównaniu do drużyny, która wyszła na mecz z Brazylią, trudno mówić o wyraźnie słabszym składzie. Wilfredo Leon rozpoczął mecz od początku, na parkiecie zostali Jakub Kochanowski czy Fabian Drzyzga. Z tego względu oczekiwaliśmy łatwego zwycięstwa Polaków. Kanada to jeden ze słabszych zespołów w obecnej edycji Ligi Światowej. W dziewięciu meczach ugrali zaledwie siedem punktów. Tu naprawdę nie było się kogo obawiać.
A tu niespodzianka
Kanadyjczycy postawili Polakom twarde warunki gry. W przeciwieństwie do Holandii, która niemalże oddała mecz już przed jego startem, przybysze z Ameryki Północnej dzielnie trzymali się w pierwszym secie, przez długi czas będąc na prowadzeniu. W pewnym momencie wyrobili sobie nawet cztery punkty przewagi. Kanadyjskie skrzydła dobrze punktowały, zagrywka nieźle działała, a prym wśród rywali wiódł Sharone Vernon, który świetnie radził sobie z naszym blokiem. To był niezły, zacięty set – taki, którego dobrze się oglądało nam jako kibicom, ale i selekcjoner Heynen mógł coś z niego wynieść.
Zwłaszcza, że pomimo wyrównanej gry, to Polacy zwyciężyli w pierwszym secie. Kanada powalczyła, ale Polacy byli po prostu za mocni. W praktycznie każdej konfiguracji składu posiadamy za dużo indywidualności, których na dłuższą metę nie zniweluje mądra gra bądź co bądź średniej klasy rywala. Kurek i Leon dysponowali wysoką skutecznością ataku, ale szukaliśmy też opcji zakończenia akcji przez środek czy z drugiej linii.
Co z perspektywy samego widowiska cieszyło jeszcze bardziej, Kanadyjczycy nie spuchli po zaledwie jednej partii. Dalej grali bardzo uważnie i mądrze dostosowywali się do polskiego ustawienia. W pewnym momencie zaczęli nawet świetnie stopować Wilfredo, ustawiając skuteczny, potrójny blok na jego skrzydle. Ale skończyło się podobnie jak w pierwszej partii. Polska wypracowała delikatną przewagę, którą udało się dowieźć do końca.
Pewne zwycięstwo, ale cenny materiał szkoleniowy
Dopiero w trzecim secie Kanadyjczycy zaczęli się nieco gubić i im się nie dziwimy. Naprawdę postawili się Polakom, zmuszali nas do błędów i mieli prawo czuć się sfrustrowani takim wynikiem gry. A dla nas to była woda na młyn. Podopieczni Vitala Heynena mocno zaczęli, grali bardziej skupieni i spokojnie utrzymali wypracowaną przewagę.
Mimo naszych błędów, możemy być zadowoleni z przebiegu tego spotkania. Wygrana 3:0 nie do końca oddaje jego trudy. Jednak pod względem potencjalnej analizy i wyciągnięcia jakichkolwiek wniosków, taki mecz jest dla nas znacznie bardziej wartościowy, niż kolejne starcie bez historii. Trener Heynen może odpowiedzieć sobie chociażby na pytania, jak Polacy mają grać, kiedy rywal stosuje różnorodną, ale przy tym skuteczną zagrywkę. Lub jakie warianty w ataku zastosować, gdy przeciwnik znajdzie sposób na zatrzymanie Leona – bo były takie momenty w tym meczu.
Polska dopisuje sobie trzy punkty i jest na bardzo dobrej drodze do zapewnienia sobie miejsca w Final Four Ligi Narodów. Zwłaszcza, że w tej kolejce pierwsza Brazylia i czwarta Słowenia grają bezpośrednio ze sobą. Natomiast Polacy jutro zagrają z Japonią, która aktualnie zajmuje siódmą pozycję w tabeli. A my, poza zwycięstwem, życzymy sobie i trenerowi Heynenowi spotkania takiego jak dziś – dającego kolejny materiał do analizy przed igrzyskami w Tokio.
Kanada – Polska 0:3 (22:25, 23:25, 19:25)
Fot. Newspix