Szybkie trzy do zera i myślimy o kolejnym meczu. Polacy nie dali szans Bułgarii

Szybkie trzy do zera i myślimy o kolejnym meczu. Polacy nie dali szans Bułgarii

Mecz z rywalem skazywanym na pożarcie też trzeba umieć wygrać. Polscy siatkarze potwierdzili dzisiaj, że nie bawią się w półśrodki. Pokazali świetną siatkówkę i łatwo, szybko i przyjemnie odprawili Bułgarów. To ich szóste zwycięstwo w tegorocznej Lidze Narodów. Przypomnijmy: przegrali tylko jedno spotkanie. Dzisiaj kadra Bułgarii nie była nawet bliska, żeby zafundować Biało-Czerwonym drugą porażkę.

Z całym szacunkiem do Bułgarii – czasy, kiedy ich reprezentacja oraz nasza stały na podobnym poziomie, dawno minęły. Wystarczyło popatrzeć na wyniki w obecnej Lidze Narodów (czy po prostu na wyniki w ostatnich latach w różnych turniejach). Reprezentacja Polski przegrała – przed dzisiejszym starciem – tylko jeden z sześciu meczów. A Bułgarzy… wygrali jeden z sześciu.

To już nie kadra, w której grali Matej Kazijski czy Władimir Nikołow. Zresztą nawet Cwetan Sokołow, który wciąż jest stosunkowo młody i uchodzi za czołowego atakującego świata, dzisiaj nie znalazł się w drużynie Bułgarów. No i cóż – trudno było się spodziewać, żeby młody, niedoświadczony na wielkiej scenie, zespół będzie w stanie zagrozić polskim siatkarzom, którzy znajdują się na fali.

Podopieczni Vitala Heynena pokonali w ubiegłych dniach m.in. Rosję, USA czy Serbię. Teraz liczyliśmy, że dołożą do swojego dorobku kolejną wygraną. I to mimo tego, że trener Heynen (co nie jest żadną nowością) postawił na eksperymentalny skład. Z pewniaków, którzy na pewno polecą do Tokio, w pierwszej szóstce wyszli tylko Wilfredo Leon, Jakub Kochanowski oraz Fabian Drzyzga. Uzupełnili ich Damian Wojtaszek, Bartosz Bednorz, Norbert Huber i Łukasz Kaczmarek.

W teorii “słabsze” personalia absolutnie nie wpłynęły na poziom gry Polaków. Co tu dużo gadać – oglądaliśmy zabawę Biało-Czerwonych, którzy trenowali na rywalach finezyjne ataki czy zagrywkę (która co prawda dzisiaj Leonowi nie wchodziła). Dla przykładu – Bartosz Bednorz, gdyby nie pomylił się parę razy w trzeciej partii, miałby około siedemdziesiąt procent skuteczności w ataku. Grał znakomicie. Jeśli mogliśmy się czegoś przyczepić – to polskiego bloku. Nie udawało nam się regularnie zatrzymywać rywali na siatce. Punkty zdobywaliśmy głównie za sprawą ataku, a także, okazyjnie, serwisu.

Choć i w tym elemencie Polacy mieli lepsze momenty. Trzy razy na pojedynczym bloku rywalki “gasił” Kochanowski. Huber również zanotował trzy bloki, a także niemal perfekcyjnie wykorzystywał wystawy Drzyzgi (88% w ataku). Generalnie nie ma co szukać minusów. Ten mecz miał być komfortowo wygrany przez Biało-Czerwonych i faktycznie był. A to też sztuka – nie zlekceważyć rywala i zachować koncentrację, w teorii, łatwym spotkaniu. Należało zrobić swoje, zejść do szatni i skupić się na kolejnym wyzwaniu. Nasi siatkarze dokładnie tego dokonali.

Pierwszego seta wygrali do 19, drugiego do 15, a w trzecim pozwoli Bułgarom na zdobycie zaledwie 12 punktów. A tak szczerze – gdyby nie ich seria punktowa w końcówce, zatrzymaliby się na jednocyfrowej liczbie oczek. Ale czy to istotne? Zarówno oni, jak i Polacy patrzą już przed siebie. Co teraz czeka kadrę Vitala Heynena? Mecz z nieco mocniejszą reprezentacją, choć wciąż taką, z którą Polacy powinni sobie łatwo poradzić. Mowa o Holandii. Początek spotkania jutro o 21:00.

Polska – Bułgaria 3:0 (25:19, 25:15, 25:12)

Fot. Newspix.pl


Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze

Aktualności

Kalendarz imprez