Zanim Anita Włodarczyk została światową gwiazdą lekkoatletyki. Zanim oddała 12 najdalszych rzutów w historii kobiecego młota. Zanim stała się multimedalistką mistrzostw świata i Europy. Zanim zdobyła złoty medal olimpijski, który obroniła cztery lata później. Zanim pobiła wszystkie możliwe rekordy w rzucie młotem pań… Anita Włodarczyk jeszcze w szkole podstawowej trenowała speedrower, oraz zdobywała mistrzostwo województwa leszczyńskiego w lekkoatletycznym czwórboju. Dopiero w następnej kolejności przyszedł czas na pierwsze próby w rzutach i pchnięciach.
Nastolatka wywodząc się z usportowionej rodziny Włodarczyków (ojciec piłkarz, mama grała w koszykówkę) w pewnym sensie nie miała innego wyjścia – musiała związać swoje życie ze sportem. W 2000 roku w odległym Sydney Kamila Skolimowska zdobywała złoty medal olimpijski w rzucie młotem, natomiast w 2001 roku w Wielkopolsce naszej niespełna osiemnastoletniej mistrzyni wyrastała konkurencja – Anita Włodarczyk podjęła treningi w lokalnym Kadecie Rawicz.
W roku 2005 – młoda i aspirująca dopiero do wielkich sukcesów na poziomie krajowym – młociarka zmieniła otoczenie. Przeprowadzka nie była jednak daleka. Anita Włodarczyk trafiła pod skrzydła legendarnego trenera Czesława Cybulskiego w AZS AWF Poznań. Pierwszym efektem współpracy okazał się brązowy medal mistrzostw Polski w Bydgoszczy (2006). Rok później Włodarczyk łącząc rzut młotem z innymi technicznymi konkurencjami (rzut dyskiem i pchnięcie kulą) podczas młodzieżowych mistrzostw Polski w Toruniu zajęła miejsca: drugie (młot), trzecie (dysk) i szóste (kula). Reprezentantka poznańskiego AZS bardzo blisko pierwszego złota mistrzostw Polski była w Szczecinie w roku 2008. Do szczęścia zabrakło niewiele. Zwyciężczynią tamtego konkursu została Kamila Skolimowska, choć obydwie panie posłały młot na taką samą odległość (71,71 m). Zdecydował drugi najlepszy rzut, który mistrzyni olimpijskiej z Sydney miała lepszy.
Na krótko przed mistrzostwami Świata w Berlinie (2009) Anita Włodarczyk rozstała się z trenerem Cybulskim. Wieloletnia współpraca, pomimo swojego końca na miesiąc przed docelową imprezą, zaowocowała jednak fenomenalnie. Włodarczyk w drugiej próbie konkursu posłała młot na odległość 77,96 m poprawiając rekord świata, a w konsekwencji zdobywając złoty medal. Chwilę po oddaniu rekordowego rzutu mistrzyni na tyle hucznie świętowała swoją nową życiówkę, że… podkręciła kostkę. Na szczęście rezultat z drugiej kolejki okazał się być tego dnia nie do poprawienia przez rywalki.
Jeszcze jesienią 2009 roku trenerem świeżo upieczonej mistrzyni świata został Krzysztof Kaliszewski (w przeszłości medalista mistrzostw Polski w rzucie młotem). Współpraca trwa po dziś dzień i trzeba przyznać, że jest jedną z bardziej medalodajnych w historii nie tylko polskiej, ale też światowej lekkoatletki. Trener Kaliszewski już podczas pierwszych wywiadów przekonywał, że jego podopieczna jest w stanie miotać na odległości ponad 80-metrowe. – To kwestia czasu. Jeżeli wszystko będziemy realizować zgodnie z planem, to taki wynik można wręcz założyć jako pewnik – przekonywał chociażby w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego (26 października 2010 r.). Po raz pierwszy magiczna granica 80 metrów pękła w 2015 roku, dokładnie 1 sierpnia w Cetniewie podczas Festiwalu Rzutów im. Kamili Skolimowskiej (81,08 m, oczywiście rekord świata).
Kariera Anity Włodarczyk to jednak nie tylko złote medale i rekordy. To również historia kontuzji, które nieraz krzyżowały plany duetowi Włodarczyk-Kaliszewski. W 2010 roku duże problemy sprawiał kręgosłup, który wyeliminował zawodniczkę chociażby z Superligi i mistrzostw Polski, w latach 2011-2013 również kontuzje kręgosłupa, ale też stopy uniemożliwiały normalne „wejście w sezon”. Najświeższą sprawą są natomiast zerwane więzadła, które skróciły plany startowe w poprzednim roku 2018.
Jeśli Anita Włodarczyk będzie zdrowa, z pewnością przyniesie polskim kibicom jeszcze wiele chwil radości i ekscytacji rekordowymi rzutami. Trudno znaleźć w światowej lekkoatletyce drugą osobę, która tak bardzo zdominowałaby konkurencję na przestrzeni ostatniej dekady. Wszystko co piękne ma jednak kiedyś swój kres, a sama Włodarczyk zadeklarowała już jakiś czas temu, że Tokio 2020 będzie zwieńczeniem jej kariery.
– Ostatnio znajomi mi uświadomili, że w Tokio będę startować jako weteranka. Boże święty, jak to
brzmi. To będzie coś, jeśli zdobędę medal olimpijski w wieku weterana – mówiła roku temu najlepsza młociarka świata w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego (29 grudnia 2017r.).
Na życie po sportowej karierze nasza sportsmenka jest dobrze przygotowana. Może się bowiem pochwalić ukończonymi studiami I stopnia w Akademii Wychowania Fizycznego w Poznaniu, oraz obroną pracy magisterskiej pt. „Ewolucja rzutu młotem jako konkurencji lekkoatletycznej” w Wyższej Szkole Edukacji w Sporcie w Warszawie. Absolwentami tej uczelni są również inni wybitni sportowcy np. Robert Lewandowski.