Sofia Ennaoui: teraz biegam 100 km tygodniowo, a będzie 150!

Sofia Ennaoui: teraz biegam 100 km tygodniowo, a będzie 150!

Sofia Ennaoui trenuje w Barlinku, wkrótce przeniesie się do Torunia, by tam szykować się do sezonu halowego. Jednak kluczowym wydarzeniem będą igrzyska olimpijskie w Tokio, choć w 2021 roku kibice lekkiej atletyki w Polsce będą mogli regularnie oglądać zawodników na krajowych arenach. Jednym z ważniejszych startów dla zawodniczki Grupy Sportowej ORLEN będą Drużynowe Mistrzostwa Europy.

DARIUSZ URBANOWICZ: Szykuje się naprawdę intensywny rok – ważne imprezy na hali i na stadionach z igrzyskami włącznie. Motywuje cię to?

SOFIA ENNAOUI: W następnym sezonie będzie się naprawdę dużo działo i jeszcze nie wiem, jak to będziemy mogli na wysokim poziomie pogodzić. Imprezy będą się rozgrywały co chwilę, a jak wiadomo w 2021 roku najważniejsze mają być igrzyska olimpijskie. Pytanie na co się nastawiać, bo wiadomo – starty w Polsce, szczególnie te na Stadionie Śląskim, są dla każdego z nas naprawdę ważne. Przecież kilka miesięcy wcześniej w Toruniu odbędą się Halowe Mistrzostwa Europy. Dużo tego. Zaczęliśmy się już do następnego sezonu szykować. Mam nadzieję, że wszystko się uda pogodzić, że forma coraz lepsza, a jej szczyt przyjdzie na igrzyska olimpijskie. Mam nadzieję, że się wszyscy tam zobaczymy, my na miejscu, a kibice będą nas oglądać.

Sofka, gdzie cię zastałem? To okres, kiedy wielu zawodników rozjeżdżało się po świecie w poszukiwaniu stabilnej pogody, nierzadko trenowali na wysokościach.

Obecnie dostaliśmy zakaz wyjazdów zagranicznych. Jako zawodnicy jesteśmy zmuszeni do trenowania w Polsce. Nie mówię, że trenuje się źle… ale ten jesienny okres rokrocznie wiązał się z wyjazdami, aby jak najlepiej przygotować się do sezonu halowego. Tymczasem te przygotowania zostały delikatnie utrudnione. Nie składamy jednak broni. Mam nadzieję, że uda się nam przygotować tak samo dobrą formę szykując się tutaj, w Polsce. Mamy na razie fajną pogodę, mamy gdzie trenować. Jest przyjemnie, ale zobaczymy jak to będzie wyglądało dalej. Przebywam tam, gdzie przebywałam cały ten rok, czyli w mojej malutkiej miejscowości Barlinku, w Województwie Zachodniopomorskim. Tutaj mam spokój, tutaj mam to, czego mi potrzeba do uprawiania lekkiej atletyki pod okiem trenera Wojciecha Szymaniaka.

Na jakim etapie przygotowań jesteś? Bo zapewne dopiero powoli zaczynasz się rozkręcać z treningiem.

To dopiero trzeci tydzień jak się wdrożyłam do treningu. Wygląda to… spokojnie. Teraz to okres budowania podwalin pod sezon. Staram się przebiec te wszystkie kilometry, które od stycznia-lutego będę chciała przełożyć na szybkie bieganie na bieżni. Czekam na rozwój zdarzeń. Mam nadzieję, że nie będą odwoływane żadne starty.

Luty to nie tylko mistrzostwa Europy w toruńskiej hali, ale i mityng ORLEN Copernicus Cup . To prawda, że właśnie w Toruniu masz trenować zimą?

Faktycznie, planuję przenieść się do Torunia na półtora miesiąca, od stycznia do połowy lutego. Chciałabym przygotować naprawdę fajną formę na tamtejsze mityngi, tak aby pokazać się w kraju z jak najlepszej strony. Chcę wypracować taką dyspozycję, która mnie nie będzie zawstydzała i pozwoli mi walczyć o jak najwyższe laury. Wierzę, że uda się zrealizować plany. Na tę chwilę nie jestem w stanie określić swojej formy. Dużo biegam w lesie, dużo ogólnej roboty – tygodniowo pokonuję około stu kilometrów, ale w kolejnych tygodniach ten kilometraż będzie się zwiększał, nawet do 150. Dopiero pierwsze starty pozwolą na sensowną ocenę zimowych przygotowań.

Pokazywałaś w mediach społecznościowych kolce z wyhaftowanym czasem poniżej czterech minut. Ten napis już się przecież zdezaktualizował!

Dokładnie! Tamte buty zaprojektowałam dokładnie 23 maja, bo złamanie takiej bariery na 1500 metrów sobie wyznaczyłam w 2020 roku. Tak też się stało. Na nowy sezon ma pomysł na nowe projekty i to na kilka par butów. Jeszcze nie zdradzę, jakie to będą czasy. Chciałabym poprawić dwa wyniki, które sobie zaplanowałam.

Wszyscy czekają i liczą na rekord Polski.

Jeden rekord w ubiegłym sezonie poprawiłam i mam nadzieję, że osoby śledzące lekką atletykę choć minimalnie usatysfakcjonowali się tym czasem.

Tutaj mówimy o tysiącu metrów.

Tak. Nie ukrywam, że też chciałam pobić rekord Polski na półtoraka. A na tysiąc to był dla mnie bardzo niespodziewany wynik, bo 2:23 to już jest rezultat światowej klasy. Sama byłam w szoku jak zobaczyłam ten wynik na tablicy, ale dało mi to dodatkowy bodziec i dowód, że jestem dobrze przygotowana na rekord Polski na 1500 m. Atakowałam rekord na Stadionie Śląskim 6 września na Memoriale Kamili Skolimowskiej. Zabrakło delikatnie, ale co się odwlecze, to nie uciecze. Nie powiedziałam jeszcze ostatniego słowa na tym dystansie i mam nadzieję, że w ciągu najbliższych lat będę się dalej poprawiać na tym dystansie. Nie ukrywam, że wciąż widzę w sobie rezerwy. Mam w sobie coś takiego, że chcę te rekordy poprawiać. Uprawianie lekkiej atletyki ciągle daje mi wiele radości, co chce pokazywać na bieżni. Ten sezon był przypieczętowaniem tego, że to, co robiłam na treningach, bardzo fajnie przekładało się na starty. Mam za sobą sporo lat występów, jestem doświadczoną zawodniczką. Oby to się fajnie układało w kolejnych latach.

Chciałby wrócić do tematu Drużynowych Mistrzostw Europy 2021. Rok temu odbyły się na początku sierpnia w Bydgoszczy. Między innymi za Twoją sprawą, bo startowałaś i wygrałaś na 1500 m, reprezentacja Polski zwyciężyła. Bydgoszcz okazała się szczęśliwa, a myślisz że Chorzów pozwoli Polakom na obronę tytułu?

Powiem tak: jeśli konsekwentnie będziemy utrzymywać tak wysoką formę, jaką mieliśmy w 2020 roku. Chodzi o to, byśmy byli bardzo mocni indywidualnie. Wtedy jest szansa na stworzenie tak mocnego teamu, że obrona tytułu będzie na pewno realna. Zobaczymy jak będzie. To rok olimpijski. Nie sądzę, aby ktoś kto wybiera się do Tokio szykował formę pod czerwcową drużynówkę. W tym okresie, przed kluczową imprezą, znajdujemy się w bardzo ciężkim treningu i na pewno nikt specjalnie nie będzie schodził z obciążeń. Wystartujemy tam z marszu. Forma ma przyjść na igrzyska. Szykuje się naprawdę gęsty od startów sezon – dwie duże imprezy na hali, na stadionie również jest tego bardzo dużo. Na pewno wszyscy się zmobilizujemy na ten start. Lubimy startować w Polsce, nie a co ukrywać. To dodaje emocji i motywacji. Wiadomo, że Polacy na swojej ziemi zawsze chcą się bardzo dobrze zaprezentować.

Lekka atletyka to, prócz sztafet, sport indywidualny. Tutaj biegacze stanowią jedną drużynę ze skoczkami i miotaczami. Wasza radość w Bydgoszczy była fantastyczna. Piękny widok, kiedy te kilkadziesiąt osób świętowało, spontanicznie cieszyło się. Niezapomniane wrażenia choćby z mojej, kibicowskiej strony.

Faktycznie, atmosfera jest niesamowita. Drużynówka jest bardziej skondensowana, trwa krócej niż indywidualne mistrzostwa Europy czy świata. To musi być też bardzo ciekawe dla kibica, że przez dwa dni może oglądać imprezę, która ma pewien logiczny ciąg. Wiadomo, że każdy na trybunach ma swoich ulubieńców, na których starty czekają. Jednak mimo różnorodności, okazuje się, że mamy świetnych lekkoatletów, którzy tworzą bardzo fajną ekipę. Te zawody są dowodem, że mimo indywidualnego charakteru naszego sportu, potrafimy się zjednoczyć. To wyszło niesamowicie rok temu i zapewne pokażemy się z tak dobrej strony za rok. Mamy fajną atmosferę w teamie. Oglądamy się wzajemnie na zawodach, nawet kiedy startujemy zagranicą. Znamy się od wielu lat, szanujemy, ciepło się o sobie wypowiadamy. Doceniamy ciężką pracę i cieszą sukcesy indywidualne. To się dzieje naturalnie.

Trudno się oprzeć wrażeniu, że ty musisz wyjątkowo lubić drużynówkę – trzy starty i trzy zwycięstwa w swoich wyścigach…

Czytałam gdzieś, że to jest najlepszy wynik w historii. Z tego co słyszałam, jeszcze się nie zdarzyło, aby ktoś wygrywał trzy razy z rzędu w tych zawodach. Podobają mi się te zawody i mam wrażenie, że faktycznie mi się układają. Odpowiada mi ta atmosfera, jest po prostu rewelacyjna. Te zawody pokazują układ sił w Europie i pokazują, czy da się rywalizować i gdzie się jest z formą.

Drużynowe Mistrzostwa Europy odbędą się 19-20 czerwca, ma Narodowym Stadionie Lekkoatletycznym, do tego dwa ważne memoriały Kamili Skolimowskiej i Janusza Kusocińskiego, a dwa miesiące wcześniej, przed drużynówką na Stadionie Śląskim odbędzie się World Relays – nieoficjalne mistrzostwa świata sztafet. Widzisz się na starcie, w którejś ze sztafet? Tam przecież są różne wariacje biegów rozstawnych, również średniodystansowe. A przecież tam też odnosiłaś sukcesy.

No właśnie, z tego co słyszałam, odwołano biegi sztafet na średnich dystansach. Przez to ten mityng będzie mniej urozmaicony, na pewno na tym straci. Te sztafety średniodystansowe są naprawdę interesujące, zawsze coś się dzieje. Mi się udało wystartować w World Relays na Bahamach. Z tego, co pamiętam, to był 2015 rok. Wspólnie z drużyną zdobyłam wtedy dwa medale. Mam nadzieję, że pójdą po rozum do głowy i zmienią zdanie. Nie, oczywiście śmieję się. Mam w planach tyle startów, że ten jeden o niczym nie przesądzi. Są rzeczy ważne i ważniejsze, a najważniejsze są igrzyska. Tam będą się szykować absolutnie wszyscy.

Rozmawiał
DARIUSZ URBANOWICZ

Rozmowy można wysłuchać w formie podcastu. Audycję “Kierunek Tokio” na Weszło FM sponsoruje PKN ORLEN

 

Fot. Newspix.pl


Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze

Aktualności

Kalendarz imprez