Różnica klas. Polskie siatkarki przegrały z Turcją i odpadły z ME

Różnica klas. Polskie siatkarki przegrały z Turcją i odpadły z ME

Aby wygrywać z drużynami pokroju Turcji, potrzebna jest przynajmniej solidna postawa w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła. A Polkom brakowało dzisiaj zarówno skuteczności w ataku, dobrego przyjęcia, jak i niewygodnej dla rywalek zagrywki. To po prostu nie miało prawa zadziałać. Wiedzą o tym nasze zawodniczki, wie o tym trener Jacek Nawrocki, który wkrótce może pożegnać się z posadą. Jego zespół przegrał z Turczynkami po raz ósmy (!) z rzędu, dzisiaj w trzech setach, i nie był nawet blisko awansu do półfinału mistrzostw Europy.

Była nadzieja

Od początku nie było wątpliwości – za faworytki dzisiejszego spotkania należało uznać Turcję. Mówiliśmy o zespole nie tylko pełnym gwiazd, ale zwyczajnie bardziej ogranym, mającym lepsze wyniki na ostatnich ważnych imprezach od naszej kadry. Gdzie natomiast należało szukać szans Polek? Można było odwołać się do klasyka – że jeden zespół musiał dzisiaj wygrać, drugi co najwyżej mógł. I to biało-czerwone mogły, jako ekipa, która już swój plan minimum, czyli awans do ćwierćfinału, wykonała.

Kolejna sprawa – Polki choćby podczas turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk w 2020 roku pokazały, że są w stanie grać z Turcją jak równy z równym. Wówczas przegrały w pięciu setach, nie wykorzystując wcześniej kilku piłek meczowych.

Można też było bawić się w porównania. Jaka jest największa gwiazda Turczynek? Zapewne Ebrar Karakurt, atakująca grająca na co dzień w Igor Gorgonzola Novara. Ale czy mająca znakomity dzień Magdalena Stysiak to specjalnie gorsza zawodniczka? Nie bylibyśmy tego pewni.

Koniec końców – biało-czerwone musiały uwierzyć, że zwycięstwo jest ich w zasięgu. I co szczególnie ważne – dobrze wejść w mecz, pokazać rywalkom, że czeka je ciężka przeprawa.

Pozytywny sygnał

I to faktycznie udało się Polkom zrobić. Początkowo nie przegrywały łatwo wymian i potrafiły też doprowadzać do błędów Turczynek. Ale niestety – wysokiego poziomu gry nie utrzymały zbyt długo. Problemy ekipy Nawrockiego zaczęły się w momencie, kiedy na polu zagrywki przy stanie 15:13 pojawiła się Karakut. W dużej mierze za jej sprawą nasze rywalki odrobiły dwupunktową stratę, a potem poszły za ciosem. Zaczęły błyskawicznie przejmować kontrolę nad setem.

Co o tym zadecydowało? Przede wszystkim serwis. Turczynki nie tylko biły mocno i celnie, ale dopisywało im nawet szczęście. Dwukrotnie doszło do sytuacji, w której piłka przeturlała się po siatce i wpadła na parkiet po polskiej stronie. Na dodatek – przyjęcie Polek też najlepsze nie było. I cóż, po dobrym początku wszystko się posypało. Powiedzmy tak: Polki przez połowę seta wyglądały naprawdę nieźle, ale i tak przegrały go 18:25.

Liczyliśmy, że w drugiej partii nasze siatkarki pokażą regularność. Ale nie pokazały ani jej, ani przede wszystkim dobrej siatkówki. Zespół Turcji spokojnie zdobywał kolejne punkty, na różne sposoby. Nasz zespół męczył się tymczasem w każdej wymianie. Jedyną, w miarę skuteczną opcję w ataku, stanowiła Stysiak. Ale nawet ona postrachu w szeregach rywalek nie siała. To, że Turczynki będą prowadzić 2:0 w setach, szybko stało się jasne. Jacek Nawrocki próbował nowych rozwiązań, wprowadzając po raz pierwszy na parkiet Malwinę Smarzek-Godek, ale na niewiele się to zdało.

Czy w trzeciej partii Polki wreszcie podjęły walkę z faworytkami? Można tak powiedzieć, bo choć nieustannie prowadziły, tak nasze siatkarki były w grze do samego końca. Przed serwisem Stysiak przegrywały tylko 23:24. Ale niestety – Turczynki przyjęły mocną zagrywkę naszej atakującej w punkt, a potem rozegrały piłkę do Karakut. A ta dzisiaj się po prostu nie myliła. Zamknęła mecz kapitalnym atakiem nad blokiem.

To już koniec

Możemy się zastanawiać: dlaczego trener Nawrocki nie postawił dzisiaj na grę dwoma armatami, posyłając na parkiet zarówno Stysiak, jak i Smarzek Godek? W teorii na takim ustawieniu cierpi przyjęcie polskiego zespołu, ale przecież te dzisiaj i tak dobre nie było. Z drugiej strony – Turcja była zespołem nie trochę lepszym, a o niebo lepszym. Pewne zmiany personalne, solidniejsza gra poszczególnych siatkarek wcale nie oznaczałyby, że to biało-czerwone odniosłyby zwycięstwo i awansowały do półfinału mistrzostw Starego Kontynentu.

Może po prostu na to, żeby polskie siatkarki na dobre zadomowiły się w europejskiej czy światowej czołówce, wciąż jest jeszcze za wcześnie.

Polska – Turcja 0:3 (18:25, 14:25, 23:25)

Fot. Newspix.pl


Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze

Aktualności

Kalendarz imprez