Przełajem na igrzyska?

Przełajem na igrzyska?

Przez Olszynę pobiegną donikąd. Już w sobotę (23 marca) w dolnośląskim miasteczku rozegrane zostaną mistrzostwa Polski w biegach przełajowych. Na trasie wyznaczonej w pobliżu stadionu miejskiego rywalizować będą zawodnicy i zawodniczki w kategorii seniora, U20 i U18. Czy zawody stanowią kwalifikację do przełajowych mistrzostw świata w Aarhus? Nie, ale może wkrótce staną się furtką prowadzącą do igrzysk olimpijskich.

 Biegi przełajowe są jak stara panna, której nikt nie chce. Stara, bo pierwsza biegowa zabawa z krosem w tle miała miejsce ponad dwieście lat temu w Wielkiej Brytanii. Nie było to jednak klasyczne ściganie, ale bardziej podwórkowa zabawa w podchody. Różnica polegała na tym, że podwórko stanowiły mokradła, pola i lasy. Dopóki „cross country” było dyscypliną młodą dopóty cieszyło się popularnością. Przełaje zapraszano na salony i adorowano. Aż do feralnych igrzysk olimpijskich w Paryżu 1924. Zawodnicy na wytyczonej przez Francuzów trasie padali ścięci jak karpie na wigilie. Upał i typowe dla krosu ciężkie warunki terenowe sprawiły, że biegi przełajowe zniknęły z programu igrzysk. Ostatnio jednak coraz głośniej mówi się o ich reaktywacji.

Baron Sebastian Coe szef wszystkich szefów w IAAF jest gorącym zwolennikiem „come backu” przełajów do programu igrzysk. Już w roku 2015 startując na przewodniczącego związku obiecywał podjęcie działań na rzecz promocji krosów. Kamieniem milowym w popularyzowaniu biegów przełajowych było włącznie konkurencji do programu Igrzysk Olimpijskich Młodzieży w Buenos Aires, zeszłej jesieni. Biegi na dystansach 1500 m, 3000 m oraz 2000 m z przeszkodami rozegrano w nowatorskiej formule. W pierwszej fazie rywalizowano na stadionie w swoich koronnych indywidualnych dystansach. W drugiej fazie natomiast wszyscy pobiegli w krosie na dystansie ok. 4 km.  O zwycięstwie decydowały zsumowane punkty za występ na bieżni i w terenie. W przypadku identycznego wyniku punktowego, ważniejsze było miejsce w biegu przełajowym.

Organizatorzy tegorocznych mistrzostw świata w krosie niemal stają na rękach przy ścianie, żeby uatrakcyjnić widowisko. W duńskim Arhuus dwukilometrowa pętla zostanie poprowadzona dachem muzeum archeologicznego Moesgaard. Udział w zawodach rangi mistrzostw świata poza zgłoszonymi przez krajowe federacje zawodowcami, będą mogli wziąć amatorzy biegania. Co zrobić aby stanąć w szranki z najlepszymi przełajowcami globu? Mieć szczęście w losowaniu, wpłacić 999 duńskich koron (około 600 zł) i udokumentować rekord życiowy na 10 km na poziomie 33 minut w przypadku mężczyzn i 37 minut dla kobiet. Wszystkie te zabiegi mają na celu popularyzację biegów przełajowych a tym samym powrót krosów do programu igrzysk.

Polskie akcenty

30 marca w Arhuus zobaczymy Polaków. Nie będzie to jednak ekipa ani liczna, ani aspirująca o najwyższe lokaty. Biegi przełajowe nie są polską domeną i nigdy nie były. Albo ujmijmy to inaczej. Krosy biega na wysokim poziomie zaledwie kilka państw na świecie. Królują Afrykanie, Amerykanie, Azjaci i zawodnicy z zachodniej Europy (Wielkiej Brytanii, Francji, Hiszpanii). Wystarczy wspomnieć, że podczas ostatnich mistrzostw świata w Ugandzie (Kampala, 2017) medale zdobywali wyłącznie zawodnicy z Kenii, Etiopii, Ugandy, Bahrajnu, Erytrei i Turcji. Dobitniej? W biegu seniorów pierwszy zawodnik spoza Afryki przybiegł na… jedenastej pozycji. Był to reprezentant  USA Samuel Kiprono Chelanga, czyli jednak szukajmy dalej. Trzynasty dopiero finiszował Australijczyk Patrick Tiernan.

Polska może pochwalić się sukcesami na przełajowych mundialach, ale jest to historia tak odległa jak Żółkiewski pod Kłuszynem. Ewentualnie zwycięski remis na Wembley. W 1975  roku srebro mistrzostw świata w biegu przełajowym zdobyła Bronisława Ludwichowska. Cztery lata później wicemistrzem globu w Limerick został z kolei Bronisław Malinowski. W wymiarze europejskim wypadamy odrobinę lepiej. Srebro i złoto w przełajach ma na koncie chociażby Sofia Ennaoui (2013 i 2016). Srebro i brąz zdobyła Justyna Bąk (2001 i 2004). Juniorzy wygrywali drużynowo podczas mistrzostw Europy w Tilburgu (2005). Młodzieżowcy zdobyli srebro w hiszpańskim Toro (2007). Podczas tych samych mistrzostw po srebro w kategorii juniora sięgnęła Danuta Urbanik, a brąz w kategorii U23 przypadł Katarzynie Kowalskiej. To jednak tylko chlubne wyjątki, najczęściej w kategoriach młodzieżowych i juniorskich. Fakty są natomiast takie, że podczas ostatnich grudniowych mistrzostw Starego Kontynetu w Tilburgu nasza drużyna zajęła 13. miejsce w klasyfikacji punktowej (6 pkt. za brązowy medal Weroniki Pyzik). A rok wcześniej w Šamorín z dorobkiem punktu byliśmy ostatni.

W czym tkwi problem?

Odpowiedź jest prosta – w niskiej frekwencji. Polacy nie biegają przełajów. Dlaczego? To skomplikowane. Przede wszystkim w przeciwieństwie do takich państw jak Wielka Brytania, czy USA nad Wisłą nie ma wielkich przełajowych tradycji. Kiedyś zima służyła naszym najlepszym lekkoatletom (chociażby z ery Wunderteamu) do robienia tzw. bazy, a nie do szybkiego biegania. Śnieg po pasy, minus 20 na termometrze tak wyglądały zimy w naszej strefie klimatycznej 40-50 lat temu. Ewentualne starty w przełajach stanowiły jedynie etap przygotowań do sezonu, a nie ich główny cel.

Inna kwestia to nieszczęśliwe terminy mistrzowskich imprez. W grudniu, kiedy biegacze ścigają się o tytuł najlepszego przełajowca na Starym Kontynencie, nasi najlepsi zawodnicy odpoczywają po ciężkim sezonie. W marcu, kiedy Afrykanie dominują na MŚ, polscy średniacy łapią odrobinę oddechu po sezonie halowym. Długodystansowcy natomiast wkraczają w kluczowy okres przygotowań do wiosennego maratonu. I w taki sposób koło się zamyka.

Warto wspomnieć, że zarówno MŚ jak i ME w biegach przełajowych to stosunkowo młode imprezy. Pierwsza wystartowała w roku 1973, druga dopiero w 1994. Tymczasem mistrzostwa Polski seniorów to zawody sięgające historią dwudziestolecia międzywojennego. Od roku 1931 tradycyjnym terminem rozgrywania krajowego czempionatu jest wiosna. Aby dobierać skład reprezentacji na grudniowe mistrzostwa Europy zaczęto więc organizować drugi przełajowy wyścig jesienią (Młodzieżowe Mistrzostwa Polski). Frekwencja zarówno w jesiennych jak i wiosennych biegach bywa jednak katastrofalna. Bolesnym przykładem, że przełaje w Polsce nie porywają tłumów, były zwłaszcza listopadowe MMP w Namysłowie. W sześciu kategoriach (junior, młodzieżowiec, senior – kobiet i mężczyzn) na linii startu stanęło łącznie 52 zawodników. Dla porównania Brytyjczycy czy Hiszpanie wysłali na ME do Tilburga 40 osobowe drużyny. Nasz rodzimy związek lekkoatletyki wytypował do wyjazdu 13 biegaczy.

Tytuł mistrza Polski w biegach przełajowych stracił swoją godność. Jeśli trend będzie się utrzymywał, być może doczekamy momentu, że samo stawienie się na linii startu zagwarantuje medal. Nie będzie po prostu z kim rywalizować. Może dołączenie „cross country” do grona konkurencji olimpijskich pozwoliłoby uzyskać wyższą rangę krajowego czempionatu? Zachęta w postaci awansu na imprezę czterolecia mogłaby stanowić magnes dla zawodników. Zwłaszcza dla renomowanych biegaczy, którzy do tej pory skutecznie omijali przełajowe mistrzostwa kraju.

Pozostają dwa pytania. Czy przełaje rzeczywiście wrócą do programu igrzysk, a jeśli wrócą jak będzie wyglądać kwalifikacja? Trudno określać minimum czasowe w przypadku konkurencji tak mało wymiernej jak kros. Każda trasa ma swoją specyfikę i inny profil. Jedną z alternatyw wydaje się zastosowanie kwalifikacji w stylu amerykańskim. W Stanach Zjednoczonych jednym z warunków uzyskania kwalifikacji olimpijskiej jest medal podczas mistrzostw kraju. O ideę powrotu krosów na listę konkurencji olimpijskich zapytaliśmy Macieja Jałoszyńskiego, specjalistę ds. Sportowo-Technicznych PZLA: Różne są koncepcje odnośnie obecności biegów przełajowych na igrzyskach olimpijskich, łącznie z tym, aby przełaje pojawiły się podczas igrzysk zimowych. Póki co obecność tego typu biegów na jakichkolwiek igrzyskach to tylko teoretyzowanie. Ale jeśli miałyby rzeczywiście wrócić, należałoby ustalić dedykowane im zasady kwalifikacji. Miejsca uzyskiwane przez zawodników na specjalnie przygotowanych imprezach kwalifikacyjnych, byłyby jedną z możliwości. W teorii jedną z takich imprez mogłyby być mistrzostwa Polski. Być może nowy system funkcjonowałby na zasadzie jaka obowiązuje w biegach górskich. Tam klasy sportowe oblicza się na podstawie dystansu jaki zawodnik stracił do poprzedniego w biegu konkretnej rangi.

 

Za tym aby przełaje wróciły na salony przemawia fakt, że jest to konkurencja szalenie widowiskowa. Krew, pot, błoto i łzy. A czasami szorowanie na kolanach do mety. Zwłaszcza uczniowie amerykańskich szkół średnich potrafią ponieść się ambicji aż do skraju wyczerpania. Do historii przeszedł finisz mistrzostw stanu Massachusetts sprzed kilkunastu lat. Walka jednego z biegaczy została uwieczniona na filmie, który doczekał się prawie dwóch milionów wyświetleń.

 

 

Skoro curling wrócił na igrzyska po 74 latach nieobecności, dlaczego biegi przełajowe miałyby nie dostać drugiej szansy w Paryżu 2024?

Na ten moment to jednak tylko publicystyka. Podczas sobotnich mistrzostw w Olszynie nikt nie będzie walczył o udział w igrzyskach. Rywalizacja toczyć się będzie za to o 91 tytuł przełajowego mistrza Polski. O dołączenie do grona zimnych czaszek, jak pisał Herbert. Do elity takich zwycięzców z przeszłości jak Janusz Kusociński, Józef Noji, Zdzisław Krzyszkowiak, czy Bronisław Malinowski.

 

Fot. Newspix.pl

 


Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze

Aktualności

Kalendarz imprez