Powtórka z rozrywki. Polki przegrały z Japonią

Powtórka z rozrywki. Polki przegrały z Japonią

Dwa do zera to najbardziej niebezpieczny wynik – chciałoby się powiedzieć. Polskie siatkarki po raz kolejny prowadziły, znajdowały się na najlepszej drodze do zwycięstwa, ale przegrały w tie-breaku. Dzisiaj lepsze od zespołu Jacka Nawrockiego okazały się Japonki. Bilans naszej drużyny w Lidze Narodów wygląda coraz gorzej – Polkom udało się wygrać w zaledwie trzech z dziewięciu spotkań.

Przyzwyczailiśmy się już, że w czasie trwającego turnieju Jacek Nawrocki nie boi się rotować składem i testować różne zestawienia. Nie inaczej było dziś – w pierwszej szóstce wyszła Olivia Różański. Brakowało też Malwiny Smarzek-Godek, co oznaczało, że ciężar gry w ataku spadnie w dużej mierze na Magdę Stysiak. Można było jednak spodziewać się, że w czasie meczu szkoleniowiec kadry Polski będzie rotował – i na boisko wejdzie choćby Martyna Łukasik, a może nawet, wspomniana, nasza najlepsza atakująca.

Początek spotkania był wyrównany. Obie ekipy potrafiły wyjść na prowadzenie, ale potem szybko je traciły. Dopiero w końcówce seta Polki przejęły inicjatywę. A następnie pomogły im same Japonki, które popełniły kilka kosztownych błędów. Zepsuły parę ataków, przy stanie 20:22 dotknęły siatki, a ostatnią akcję seta przegrały, posyłając piłkę z zagrywki w aut. Biało-Czerwone wygrały zatem pierwszą partię. A w kolejnej weszły na wyższy poziom. W ataku imponowała Stysiak, która zresztą stanowiła dzisiaj absolutną podstawę polskiego zespołu (zdobyła 35 punktów).

Japonki też miały jednak swoją “bombadierkę” – Ai Kurogo. Gdyby nie ta zawodniczka, Polki łatwo wyszłyby na prowadzenie 2:0. Koniec końców i tak to zrobiły, ale po zaciętej walce. W każdym razie – kadrze Nawrockiego brakowało tylko jednej partii do wygrania całego meczu. Zaczęliśmy drżeć o to, żeby nie doszło do powtórki z wczoraj – kiedy polskie siatkarki również prowadziły z Holenderkami, ale w pewnym momencie posypały się i przegrały z nimi w tie-breaku.

Ale niestety – ten scenariusz stawał się coraz bliższy. Bo to Japonia wygrała zarówno trzeciego, jak i czwartego seta. I o ile w pierwszym z nich Polki faktycznie nie miały wiele do powiedzenia, to w kolejnym zwycięstwo wcale nie było niemożliwe. Zabrakło jednak skuteczności. Dwóch kluczowych ataków nie skończyła choćby Łukasik, a zespół Japonii imponował grą w obronie, zyskując raz za razem okazje do ponowienia. No i cóż – znowu czekał nas tie-break. Kolejny Biało-Czerwonych na tym turnieju.

W nim mieliśmy sporo wybloków, sporo “challengów”, i przede wszystkim sporo nerwów. Ale to ostatecznie rywalki Polek mogły cieszyć się ze zwycięstwa. Mecz zakończył się naprawdę demotywującą sytuacją – Stysiak, która wyprowadzała atak na remis, przekroczyła linię trzeciego metra. Sprawdzenie tego na wideo weryfikacji nic nie dało – bo błąd naszej atakującej był po prostu wyraźny.

Po dziewięciu spotkaniach Ligi Narodów siatkarki Nawrockiego mają na koniec zaledwie trzy zwycięstwa. Mogłoby być ich więcej, gdyby nie – no właśnie – przegrywanie meczów, które wydawały się wygrane.

Fot. Newspix.pl


Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze

Aktualności

Kalendarz imprez