Porażka z Holandią oddala Polaków od awansu na mistrzostwa Europy

Porażka z Holandią oddala Polaków od awansu na mistrzostwa Europy

Mistrzostwa Europy w 2022 roku bez polskich piłkarzy ręcznych? Niestety, to niewykluczone. Dziś Biało-Czerwoni wykonali krok w tył w eliminacjach do tego turnieju. Przegrali u siebie 26:27 z Holandią po bramce straconej w ostatniej sekundzie meczu. Przegrali, dodajmy, zasłużenie.

W pierwszej połowie tego spotkania przy życiu trzymał nas Adam Morawski. Były bramkarz reprezentacji Polski Artur Góral w rozmowie z “Kierunkiem Tokio” podkreślał niedawno, że ma nadzieję, iż udany mundial zbuduje „Loczka” dla kadry. Sprawi, że w każdym kolejnym meczu będzie jej czołową postacią. Te słowa sprawdziły się kilka dni temu w Słowenii oraz dziś we Wrocławiu.

Niestety, do poziomu gry bramkarza Wisły Płock nie dopasowali się koledzy z ofensywy. Przez 30 pierwszych minut nasi rozgrywający nie byli w stanie rzucić choćby jednego (!) gola z drugiej linii. Szczególnie często mylił się Szymon Sićko, który pudłował pięciokrotnie. Po chłopaku, o którym Marcin Lijewski zwykł mawiać, że ma taki potencjał, jak Karol Bielecki, spodziewamy się dużo lepszej gry.

– Obydwa zespoły grają bardzo mocno w obronie. Nie tylko nam przychodzi z trudem zdobywanie bramek, rywalom również. Więcej koncentracji przy niektórych sytuacjach i będzie dobrze – takimi słowami podsumował premierową połowę przed kamerami TVP Sport skrzydłowy Przemysław Krajewski.

Polacy schodzili do szatni z wynikiem 11:11. Kiedy po kilku minutach gry w drugiej połowie odskoczyliśmy rywalom na 15:12, wydawało się, że słowa gracza Wisły Płock mogą okazać się prorocze. Szczególnie, że dwie ładne bramki w tym czasie rzucił właśnie Sićko, który najpierw zszedł z dziewiątego metra na szósty i wykończył akcję, a potem cudownie przymierzył z biodra z drugiej linii. Zaczynamy odjeżdżać rywalom? Niedoczekanie nasze. Nie pozwalał na to lider Holendrów.

– Dawno nie widziałem takiego chłopaka. Zwinny, szybki, dynamiczny. Oj, będzie z nim masa roboty – tak opisywał go w niedawnej rozmowie ze sport.tvp.pl Grzegorz Tkaczyk.

Bohaterem tych słów był Luc Steins, absolutnie wyjątkowy szczypiornista. Dlaczego? Bo rozgrywa piłkę w wielkim PSG mierząc zaledwie… 172 cm. Wzrost absolutnie nie przeszkadza mu w spektakularnym prowadzeniu gry, o czym przekonali się dziś Polacy. Rzucił nam siedem bramek, zaliczył kilka asyst, do spółki z Kayem Smitsem z duńskiego Holstebro (10 goli) rządził w ofensywie. Owszem, Morawski robił co mógł, żeby odbijać ich rzuty, ale sam bramkarz meczu nie wygra, nawet jeśli ma swój dzień. Do sukcesu potrzebuje kolegów z obrony, a ci dziś nie popisali się wielokrotnie, w tym w kluczowym momencie, przy stanie 26:26.  To właśnie wtedy Smits zadał nam decydujący cios po wrzutce kolegi z lewego skrzydła. Zgarnął piłkę w powietrzu i wrzucił ją do naszej bramki, wszystko przy biernej, kompromitującej postawie polskiej defensywy.

Tuż po spotkaniu reporter TVP Sport przepytał Patryka Rombla. Podczas rozmowy na twarzy selekcjonera malowała się wściekłość, w oczach szkliły łzy. Widać było, że mocno przeżył tę porażkę.

– Czy Holandia nas czymś zaskoczyła? Nie. W drugiej połowie zanotowaliśmy dobry początek, były okazje, żeby powiększyć przewagę, ale nie wykorzystaliśmy ich. Nasz cel się nie zmienia. Mamy do zdobycia maks cztery punkty, musimy zgarnąć minimum dwa, żeby myśleć o awansie.

Po tym spotkaniu Polska zajmuje trzecie miejsce w grupie 5. Do liderujących Słoweńców i drugich Holendrów mamy punkt straty (czwarta jest Turcja, którą dwa razy ograliśmy). W tych eliminacjach czekają nas jeszcze dwa mecze, właśnie z tymi drużynami. 29 kwietnia w Opolu podejmiemy ekipę Ljubomira Vranjesa, a 2 maja znowu staniemy naprzeciwko Pomarańczowych, tym razem na wyjeździe.

Bezpośredni awans na ME 2022 uzyskają dwie najlepsze drużyny z grupy. Coraz trudniej uwierzyć w to, że Polska będzie pośród nich. Pocieszenie? Owszem, jest: na turniej kwalifikują się cztery najlepsze ekipy z ośmiu z trzecich miejsc. Tym reprezentacjom będą się liczyć do bilansu tylko starcia z pierwszymi dwoma zespołami w ich grupach, dlatego tak ważne jest, żeby wiosną nie zawieść i zdobyć chociaż wspomniane przez Rombla dwa punkty. Bo przecież ewentualny brak awansu na styczniowy turniej byłby dla naszej kadry katastrofą – stracilibyśmy ostatnią okazję do poważnego grania przed MŚ 2023, które przeprowadzimy wespół ze Szwecją…

Fot. Newspix.pl


Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze

Aktualności

Kalendarz imprez