Dlaczego lubimy siatkówkę? Choćby dlatego, że możemy napisać takie zdanie: polskie kluby dominują w swojej grupie Ligi Mistrzów i nie jest to żadnym zaskoczeniem. Dokładnie tego się bowiem spodziewaliśmy. Obok piłki ręcznej – choć tam rządzi jedna ekipa z Polski – to chyba jedyny zespołowy sport, w którym oczywistym jest, że nasze zespoły mogą walczyć o najwyższe cele. W ciągu minionych trzech dni ZAKSA i Skra potwierdziły, że właśnie do tego aspirują.
Komplet
Z powodu pandemii koronawirusa rozgrywki grupowe Ligi Mistrzów zorganizowano inaczej niż zwykle. Odbywają się one na przestrzeni dwóch małych turniejów, trwających po trzy dni, w których dana ekipa rozgrywa trzy mecze – po jednym z każdym grupowym rywalem. Pierwszy z tych turniejów, zakończony dziś, odbywał się w Kędzierzynie-Koźlu, na hali miejscowej ZAKS-y. I to właśnie gospodarze byli jego faworytami.
Oczekiwań nie zawiedli. Obawiać tak naprawdę musieli się tylko rywali z pierwszego dnia – grali wówczas przeciwko… Skrze Bełchatów. I to ledwie kilka dni po ich ligowym spotkaniu. Wówczas bełchatowianie potrafili doprowadzić do tie-breaka, ale w Lidze Mistrzów byli już bezradni. ZAKSA wygrała w trzech setach i pewnie rozpoczęła zmagania w tej edycji najważniejszych europejskich rozgrywek.
A potem nie zwolniła tempa.
Wręcz przeciwnie – mogło się zdawać, że wyłącznie przyspieszała. Zarówno tureckie Fenerbahce (wczoraj), jak i belgijski Lindemans Aalst odprawiła w trzech setach. Historii w tych meczach nie było żadnej. Serio. O ile Turcy dwukrotnie dobili do granicy 20 punktów, o tyle Belgowie nie zrobili nawet tego. I przegrali do 19, 19 i 17. To mniej więcej tak, jakby rozbić rywali na piłkarskim boisku 3:0, a w rewanżu poprawić dokładnie takim samym wynikiem. Deklasacja.
ZAKSA z kompletem punktów i bez straconego seta jest więc zdecydowanym faworytem do awansu i tak naprawdę obawiać może się tylko rewanżu ze Skrą, bo jedynie w nim mogłaby stracić to, co sobie do tej pory wypracowała. W rywalizacji z turecką i belgijską ekipą powinna być górą.
Trzeba gromadzić punkty
Skra, nie licząc porażki z krajowym rywalem, też radzi sobie bardzo dobrze. Owszem, jej przydarzyła się dziś mała wpadka – w trzecim secie pozwolili Fenerbahce prowadzić wyrównaną grę, a w końcówce popełnili nieco błędów i przegrali partię. Szybko jednak wrócili na właściwe tory. Pozostałe sety wygrali do 18, 21 i 21. Ot, chwila dekoncentracji, nieco gorsza postawa na przyjęciu – tyle zadecydowało o straconym secie.
Na szczęście nie wpłynęło to w żaden sposób na dorobek punktowy ekipy z Bełchatowa. To ważne, bo z grupy na pewno wyjdzie tylko jedna drużyna. Do w ćwierćfinale zameldują tego trzy zespoły (na pięć grup) z najlepszym dorobkiem punktowym. W tej chwili Skra w tej klasyfikacji zajmuje czwarte miejsce, ale ale ekipy, które ją wyprzedzają, mają – jak i ona – sześć oczek. Dodajmy, że niektóre mają nieco ułatwione zadanie – na przykład BR Volleys, któremu dziś doszły trzy punkty za zwycięstwo z Jastrzębskim Węglem. Sęk w tym, że jastrzębianie z powodu koronawirusa zrezygnowali z gry i oddali swoje spotkania walkowerami.
Skra za to musi się wysilać, ale może to i dobrze – awans wywalczony na parkiecie zawsze cieszy bardziej. A nie wątpimy, że na ten ekipa z Bełchatowa wciąż ma spore szanse. Teoretycznie powinna zgromadzić na swym koncie co najmniej 12 punktów. O ile dobrze pójdzie, to już taka liczba oczek da awans. A jeśli uda jej się powalczyć z ZAKS-ą, to może i będzie ich więcej. Z pewnością podopieczni Michała Mieszko Gogola mogą marzyć o ćwierćfinale. Od ich postawy w kolejnym turnieju, zależy, czy do niego wejdą.
Teraz czas Vervy
A skoro już przy tym jesteśmy, to mamy złą wiadomość dla wszystkich tych, którzy chcieliby kolejne starcia Skry i ZAKS-y w Lidze Mistrzów oglądać już za kilka dni. Trzeba będzie poczekać. Następny turniej z udziałem tych ekip odbędzie się bowiem od 26 do 28 stycznia. Jest też jednak dobra wiadomość: gospodarzem będą bełchatowianie. A to oznacza, że – nawet jeśli bez kibiców – powinna im pomagać znajomość własnej hali.
Dobra wiadomość jest też inna. Już za pięć dni do akcji – o ile nie wydarzy się nic nieprzewidzianego – powinna wkroczyć Verva Warszawa, która w swojej grupie raczej celować będzie w drugie miejsce. Zdecydowanym faworytem do zwycięstwa jest w niej bowiem ekipa Leo Shoes Modena. Ale niewykluczone, że warszawiacy będą w stanie się jej postawić. Na to w każdym razie liczymy. Bo jak grać, to z wiarą w zwycięstwo.
Fot. Newspix