– Ważne, żeby wygrywać. Potem nikt nie będzie pamiętał, w jakim stylu te zwycięstwa odnieśliśmy. To że w jednym secie pokażemy się z gorszej strony, nie świadczy o tym, że wszystko jest nie tak. Podoba mi się to, jak zachowawczo wypowiadają się w wywiadach zarówno trener, jak i zawodnicy. To budujące, bo nie wpadają w tą naszą ocenę ekspercką, kibicowską – mówi o polskiej reprezentacji siatkarskiej Piotr Gruszka, były reprezentant Polski, MVP mistrzostw Europy 2009.
Jakie ma pan wrażenia, już na chłodno, po meczu z Włochami? Udało się zapomnieć o spotkaniu z Iranem?
Na pewno dziś graliśmy spokojniej. Nie mówiłbym o większej motywacji, bo ona akurat jest cały czas. Narzuciliśmy swój styl grania i przede wszystkim skupiliśmy się na sobie, a nie na tym, czy Włosi mogą nam jakoś zaszkodzić. Zagraliśmy na tyle dobrze, żeby wygrać z Włochami i zdobyć cenne trzy punkty.
Co zwróciło pana uwagę? Jakiś element gry się poprawił w porównaniu do meczu z Iranem?
Na pewno świetnie zagrywaliśmy. I nie mówię tylko o asach, ale całej robocie, którą wykonali Bartek Kurek, Wilfredo Leon i Mateusz Bieniek. Strzelali regularnie, mocno zagrywką. Pokazywali, że są skupieni i przygotowani. I to przełożyło się na naszą dyspozycję w ataku. Kurek był liderem tej drużyny i pociągnął nas do zwycięstwa. I cieszę się bardzo, bo ważne, żeby iść krok po kroku. Po tym nieudanym meczu z Iranem, nieudanym, jeśli chodzi przynajmniej o wynik, udało się przełamać. To są igrzyska, długi turniej. Jestem też zadowolony, że chociaż na moment na parkiecie pojawił się Michał Kubiak, bo to oznacza, że powoli szykuje się do rozegrania całego meczu.
Z Iranem Kubiaka nie było w ogóle. Czy tamten mecz pokazał, że to zawodnik, w dłużej perspektywie, nie do zastąpienia?
Nie ma ludzi niezastąpionych, jak to mówią. Ale na pewno jest bardzo ważnym naszym ogniwem. Michał jest w końcu kapitanem tej drużyny. Jego charakter, postawa na parkiecie są bardzo ważne dla polskiej reprezentacji. Czekamy, aby był gotowy na rozegrania całego spotkania. Szczególnie że czekają nas trudne mecze. Wiemy o tym, dlatego każdy zawodnik w dobrej dyspozycji jest potrzebny naszej drużynie.
Po meczu z Iranem pojawiały się pretensje do gry Fabiana Drzyzgi. Uważa pan, że dzisiaj się poprawił?
Fabian zna tę drużynę, a drużyna zna jego. Jakieś niedokładności oczywiście mogły się pojawiać. Ale pamiętajmy, że nie wszyscy adaptują się równie szybko do nowych warunków. To była hala, na której wcześniej nie trenowaliśmy. Są zawodnicy, którzy potrzebują więcej czasu. Ten drugi mecz pokazał jednak, choćby patrząc na zagrywkę, że ten obiekt powinien nam coraz bardziej sprzyjać. Tak jak mówię – dzisiaj pojawiło się więcej swobody, było ją u chłopaków widać. I zrobiliśmy ważny krok w budowaniu wysokiej formy. A przecież bez wątpienia mamy jeszcze rezerwy.
Było widać, że nasza dobra wybijała z równowagi Włochów. W trzecim secie Ivan Zaytsev zepsuł kilka piłek z rzędu i zszedł z parkietu naprawdę wkurzony. To pokazało, że to nie był dobry mecz dla tego zespołu.
Włosi wybrali swój system przygotowania do igrzysk. Nie grali pierwszym składem w Lidze Narodów, skupili się na treningach i teraz nie wyglądają najlepiej. Dwóch liderów, czyli Zaytsev i Juantorena, nie błysnęło. Drugi z nich próbował coś wskórać, ale akurat Zaytsevowi nic nie wychodziło. To są ich problemy. My wygraliśmy mecz, który mieliśmy wygrać, i z tego powinniśmy się cieszyć. A Włosi przede wszystkim musieli radzić bez swojego podstawowego rozgrywającego, który ma drobny uraz. Mieli problemy, ale tak jak powiedziałem na początku – my się skoncentrowaliśmy na swojej grze, na tym, aby odnieść zwycięstwo, i to nam się udało.
Olkowi Śliwce wciąż brakuje sporo do formy, którą prezentował w finale Ligi Mistrzów, czy już widać przebłyski?
Olek zagrał bardzo poprawne spotkanie. Miał wysoką skuteczność w ataku i swoje zadania na boisku wykonywał bez zarzutu. Ja myślę, że każdy zawodnik potrzebuje ogrania. U Olka jest tak samo. Wiemy, że nie miał być podstawowym zawodnikiem, ale zagrał dwa mecze w pierwszej szóstce. Dodałbym też, że dobrą zmianę dał również Łukasz Kaczmarek. Ręka nie zadrżała mu podczas zagrywki. To są elementy, które będą istotne w dalszej części turnieju. Fajne jest to, jak często gramy. Niby co dwa dni, ale przez zmiany czasu, mam wrażenie, że codziennie.
Nie skupiajmy się zatem na specjalnym ocenianiu, krytyce. Ważne, żeby wygrywać. Potem nikt nie będzie pamiętał, w jakim stylu te zwycięstwa odnieśliśmy. To że w jednym secie pokażemy się z gorszej strony, nie świadczy o tym, że wszystko jest nie tak. Podoba mi się to, jak zachowawczo wypowiadają się w wywiadach zarówno trener, jak i zawodnicy. To budujące, bo nie wpadają w tą naszą ocenę ekspercką, kibicowską.
Spodziewa się pan, że w meczu z Wenezuelą Vital Heynen wystawi inną szóstkę? Da rezerwowym okazję do występu?
Ja bym chciał, żeby Heynen nie grał inną podstawową szóstką, ale, jeśli będzie możliwość, dał paru chłopakom wyjść na parkiet. Żeby poczuli boisko, mieli okazję się pokazać. Pamiętajmy, że nigdy nie wiadomo, w jakim momencie dany zawodnik będzie potrzebny, jeśli chodzi o grę na całym turnieju. A myślę, że w meczu z Wenezuelą będziemy mieli możliwość trochę pokombinować ze składem.
ROZMAWIALI WOJCIECH PIELA I KACPER MARCINIAK
Fot. Newspix.pl