Perfekcyjnie zgrane duety, czyli bliźniaki na medal

Perfekcyjnie zgrane duety, czyli bliźniaki na medal

Do tej pory mieliśmy siedem przykładów bliźniąt, które razem zdobywały medale na letnich igrzyskach olimpijskich. Co ciekawe, aż pięć z nich dotyczy sportów wodnych, z czego cztery to wioślarstwo i kajakarstwo w dwuosobowych składach. Chyba nie trzeba nikogo przekonywać do tego, jak ważne w obu sportach są takie elementy jak synchronizacja, wzajemne uzupełnianie się i współpraca z partnerem. A kto mógłby mieć opanowane te elementy lepiej, niż para bliźniaków?

Słowacja kajakarstwem stoi

Dowodem na to są słowaccy bracia Hochschorner. Kajakarstwo to w ogóle mocna strona naszych południowych sąsiadów, którzy mogą się pochwalić licznymi sukcesami w tym sporcie. Na dwadzieścia osiem medali olimpijskich, jakie dotychczas wywalczyła Słowacja, aż osiemnaście zawdzięcza kajakarstwu. W tym osiem złotych – co daje jej ósme miejsce w historii jeżeli chodzi o najlepszy dorobek medalowy w tej dyscyplinie spośród wszystkich państw. Przy czym pamiętajmy, że kraj uczestniczy w igrzyskach dopiero od 1996 roku. Do 1993 roku wchodził w skład Czechosłowacji, której dorobek medalowy nie jest wliczany do słowackiego.

I cóż, stwierdzenie że Peter i Pavol Hochschornerowie dołożyli cegiełkę do dorobku medalowego Słowacji, byłoby sporym niedopowiedzeniem. Ci goście przez ponad dziesięć lat byli absolutnymi dominatorami w slalomie kanadyjek w podwójnej osadzie. Pierwsze mistrzostwo Europy wywalczyli w 1998 roku, na nieco ponad miesiąc przed swoimi dziewiętnastymi urodzinami. Od tego momentu ich starty stanowiły nieprzerwane pasmo sukcesów. Pytanie, czy przywiozą medal z imprezy rangi mistrzowskiej było właściwie retoryczne. Kwestią otwartą pozostawało, jakiego koloru będzie to kruszec – ale najczęściej kończyło się na złocie. Ich seniorski dorobek medalowy wynosi dwadzieścia siedem sztuk. Składa się na niego między innymi jedenaście tytułów mistrzów Europy, sześć mistrzostw świata oraz – co nas interesuje najbardziej – trzy olimpijskie triumfy.

Pavol i Peter Hochschornerowie podczas mistrzostw Europy w kajakarstwie górskim, rozgrywanych w 2008 roku w Krakowie. Fot. Newspix.pl

Bracia zaczęli swoją dominację od Sydney, gdzie w pokonanym polu pozostawili polski duet Krzysztof Kołomański-Michał Staniszewski. Następnie powtórzyli swój sukces w Atenach i Pekinie. Znajdują się zatem w dość elitarnym gronie sportowców, którzy przywozili złote medale z trzech kolejnych igrzysk. W swoim ostatnim olimpijskim starcie, który miał miejsce w Londynie, Hochschornerowie zajęli trzecie miejsce. Co ciekawe, na otwartym w 2011 roku kompleksie kajakarskim Lee Valley White Water Centre Słowacy musieli uznać wyższość dwóch osad gospodarzy. Czy na tak dobry rezultat Brytyjczyków wpłynął fakt, że mieli oni czas, aby dokładnie zapoznać się z trasą, na której rozgrywane były zawody? Jak mawia klasyk – nie wiemy, choć się domyślamy.

Bliźniacze wiosła

Być może bracia Hochschornerowie mieli okazję podziwiać na żywo zmagania innej pary bliźniąt. Mowa o siostrach, Georginie i Caroline Evers-Swindell, specjalizujących się we wioślarskiej osadzie dwójki podwójnej. Jak Słowacy w kajakarstwie, tak i Nowozelandki zawładnęły tą konkurencją, chociaż na nieco krótszy okres czasu. Trzykrotnie zdobywały mistrzostwo świata, również trzy razy stawały na drugim stopniu podium. Podczas igrzysk w Atenach siostry Evers-Swindell przeżywały istny prime swoich karier. Jechały na turniej jako dwukrotne mistrzynie świata, zatem nie może dziwić że uchodziły za faworytki zawodów. Udźwignęły ciężar oczekiwań, i chociaż drugie Niemki straciły do nich zaledwie sekundę, to bliźniaczki kontrolowały sytuację przez cały wyścig. Ale do historii wioślarstwa przeszła ich rywalizacja z Niemkami na igrzyskach w Pekinie.

Na początek nadajmy jej nico kontekstu. Mówimy o sporcie, który jest niezwykle wymagający pod względem wytrzymałościowym. Z tego względu rzadko kiedy zdarza się, by jedna osada w niezmienionym składzie potrafiła totalnie zdominować konkurencję przez na przykład dziesięć lat. I tak też było w przypadku sióstr z Nowej Zelandii. Oczywiście, brązowy i srebrny medal mistrzostw świata wstydu nie przynoszą, lecz rywalki miały prawo myśleć, że Nowozelandki da się pokonać. I tak było… przez większość wyścigu finałowego. W nim Niemki – w kompletnie innej osadzie niż cztery lata wcześniej –narzuciły niesamowite tempo w pierwszej części wyścigu, wysuwając się na wyraźne prowadzenie. Ale doświadczone siostry zebrały siły, i po niesamowitym finiszu wyprzedziły konkurentki o jedną setną sekundy! A przecież mówimy o wyścigu na dystansie dwóch tysięcy metrów, który trwa około siedmiu minut. Porównując ten wynik do sprintu na bieżni lekkoatletycznej, to tak jakby zawodnik wygrał bieg na sto metrów dosłownie o długość paznokcia.

Jednak wioślarstwo zna też przypadek, w którym o złoty medal walczyła nie jedna, a dwie osady złożone z bliźniaków. A działo się to na igrzyskach olimpijskich w Moskwie. W finale męskiej dwójki bez sternika wystąpili Berndt i Jorg Landvoigtowie – reprezentanci NRD, którzy bronili tytułu mistrzów olimpijskich, wywalczonego cztery lata wcześniej w Montrealu. Naprzeciwko nim stanęli bracia-bliźniacy, reprezentujący gospodarzy igrzysk – Jurij i Nikołaj Pimenowowie. Skończyło się tak, że Niemcy obronili złoto, a Rosjanie zdobyli srebro. Doprawdy, wyjątkowa sytuacja, która prędko się nie powtórzy. O ile w ogóle.

Jako ciekawostkę dodajmy, że bracia Landovoigt – zdecydowanie najlepsi w drugiej połowie lat 70. – po obronie olimpijskiego tytułu przeszli na emeryturę. Schedę po nich w dwójce bez sternika przejęło właśnie rodzeństwo Pimenow. Rosjanie trzykrotnie zdobyli mistrzostwo świata. Mogą tylko żałować, że w wyniku bojkotu igrzysk w Los Angeles przez państwa bloku wschodniego, nie mieli okazji zdobyć złotego medalu właśnie na tych igrzyskach. Zamiast tego, wystartowali w regatach na zawodach Przyjaźń-84, które oczywiście wygrali.

Amerykańskie rakiety

Jednymi z najsłynniejszych bliźniaków w sporcie są bracia Bob i Mike Bryan. Ich ojciec – Wayne – jest cenionym trenerem tenisa. Filozofia treningu Wayne’a zaczyna się od nastawienia młodego zawodnika. Chcesz, żeby osiągał sukcesy i poświęcił się dyscyplinie? Spraw, by ten sport sprawiał młodemu zawodnikowi frajdę. I trzeba przyznać, że obaj jego synowie czerpali z ganiania po korcie całą masę przyjemności. Choć patrząc na ich dwudziestodwuletnie kariery – które obydwaj zakończyli w poprzednim roku – do końca nie wiadomo, czy więcej satysfakcji sprawiała im gra jako taka, czy złojenie skóry kolejnym przeciwnikom.

Przecież ci goście są w deblu tym, kim w grze pojedynczej są Roger Federer, Rafael Nadal czy Novak Djoković. Żeby nie być gołosłownym, rzućmy okiem na statystyki. Djoković może się poszczycić największą liczbą tygodni, jakie spędził na pierwszym miejscu w rankingu ATP – to 314 tygodni. Mike Bryan może się pochwalić aż 506. takimi tygodniami. Bob ma ich 439. Różnica pomiędzy braćmi wynika między innymi stąd, że w 2018 roku Bob nabawił się kontuzji biodra, która na jakiś czas wykluczyła go z gry.

Turnieje wielkoszlemowe? Federer i Nadal mają na koncie rekordowe dwadzieścia wygranych, Serb osiemnaście. Mike i Bob zwyciężali odpowiednio po osiemnaście i szesnaście razy. Pokaźna liczba, do której możemy dodać osobne zwycięstwa obu braci w grze mieszanej. W takim wypadku każdy z nich ma więcej wielkoszlemowych zwycięstw na koncie od Federera i Nadala. Ponadto, Amerykanie wygrali więcej wszystkich zawodów w jakich kiedykolwiek startowali, niż Szwajcar – najlepszy pod tym względem spośród trójki singli.

Zatem nie ulega wątpliwości, że mówimy o absolutnym topie w grze podwójnej. Oczywiście, bliźniacy zdążyli się również pokazać na turniejach olimpijskich. W Pekinie skonfrontowali się w półfinale właśnie z Federerem, wspomaganym przez Stana Wawrinkę. Szwajcarzy byli górą i finalnie sięgnęli po złoto. Amerykanie musieli zadowolić się trzecim miejscem. Ale cztery lata później odbili sobie niepowodzenie, stając na najwyższym stopniu podium. Następnie nosili się z zamiarem zakończenia karier. Patrząc z perspektywy czasu, dobrze że wtedy nie zdecydowali się na taki ruch. Po igrzyskach w Londynie amerykańskie rakiety zdążyły rozegrać jeszcze kilka świetnych turniejów.

Bliźniaki w drużynie

Ostatnie dwa przykłady dzieli prawie sto lat oraz zupełnie inne dyscypliny. Jednak łączy to, że rodzeństwa zdobyły medale w drużynie, więc wynik nie zależał wyłącznie od ich postawy.

Pierwszy raz w historii nowożytnych igrzysk olimpijskich bliźniacy zdobyli medal w 1908 roku, w Londynie. Sztuki tej dokonali Szwedzi – Vilhelm i Eric Carlberg. Zajęli oni drugie miejsce w drużynowym – czyli czteroosobowym – strzelaniu z karabinu małokalibrowego. Obaj bracia służyli w wojsku, co było – i zresztą nadal jest – popularnym połączeniem w przypadku uczestnictwa w tego rodzaju zawodach.

Warto nadmienić, że srebrny medal może brzmi dumnie, ale w turnieju brały udział zaledwie trzy drużyny. Więc na dobrą sprawę jakikolwiek wynik dałby im podium. Natomiast na następnych igrzyskach rozgrywanych w Sztokholmie – w zależności od konkurencji – startowało od czterech do siedmiu drużyn. To też świadczy o tempie, w jakim rozwijał się ruch olimpijski. W rodzinnym kraju bliźniacy nie zawiedli, zdobywając dwa złote i dwa srebrne medale w drużynie, a dodatkowo Vilhelm wywalczył jedno złoto indywidualnie.

Swoich medalowych bliźniaków – a raczej bliźniaczki – posiadają również Chiny. W Pekinie ichniejsza żeńska drużyna pływaczek synchronicznych – w skład której wchodziły Jiang Wenwen i Jiang Tingting – zdobyła brązowy medal. Siostry zostały również wystawione do konkurencji w duecie, jednak do wywalczenia drugiego podium zabrakło im zaledwie 0,166 punktu.

Ogólnie, od 2009 roku do zakończenia kariery, bliźniaczki mogłyby przybić piątkę z… Adasiem Miauczyńskim. Przynajmniej jeżeli chodzi o występy na mistrzostwach świata. Z czterech światowych czempionatów, w jakich miały okazję brać udział, przywiozły aż dwanaście medali. Z czego cztery brązowe i osiem srebrnych. Przez prawie całą karierę były wiecznie drugie. Wystartowały również w drużynie pływaczek synchronicznych na igrzyskach w Londynie. Tak, zgadliście – Chinki zajęły drugie miejsce.

Jiang Wenwen i Jiang Tingting podczas ceremonii wręczania medali za występ w duecie podczas mistrzostw świata w Budapeszcie w 2017 roku. Fot. Newspix.pl

Jak będzie na igrzyskach w Tokio, oraz co z bliźniakami-Polakami?

Jeżeli chodzi o igrzyska w Tokio, być może będziemy mieli okazję oglądać w akcji kilka bliźniaczych rodzeństw. O ile dostaną się one na igrzyska w drodze kwalifikacji… a niektóre wytłumaczą się ze swoich mrocznych kart z przeszłości. Chodzi o siatkarki Lee Jae-yeong i Lee Da-yeong. Obie są etatowymi reprezentantkami Korei Południowej. Jednak w ostatnio wybuchła afera, jakoby w czasach szkolnych – więc nie tak dawno temu, bo mają po dwadzieścia cztery lata – zastraszały innych uczniów. I bynajmniej nie chodzi o byle szczeniackie przedrzeźnianie się. Bliźniaczki podobno były prawdziwym postrachem szkoły,  wyłudzając od kilku swoich ofiar pieniądze i grożąc im nożem. Po kilku anonimowych wiadomościach, reakcja środowiska siatkarskiego w Korei była zdecydowana – takie osoby nie są godne reprezentowania barw narodowych. Zatem jak na razie zostały zawieszone zarówno przez swoje kluby, jak i krajowy związek.

W Wielkiej Brytanii są sprinterki Shannon i Cheriece Hylton. Pierwsza może powalczyć o medale w sztafecie na sto metrów, natomiast dla drugiej sam start będzie osiągnięciem. Z kolei w żeglarstwie Stany Zjednoczone mogą reprezentować Carmen i Emma Cowles. Mają zaledwie dziewiętnaście lat. Trzy lata wcześniej przeniosły się z nieolimpijskiej klasy 420 – w której odnosiły sukcesy –do olimpijskiej klasy 470. Oczywiście, plany na rok 2020 pokrzyżowała pandemia, ale jak na razie Amerykanki nieźle sobie radzą i mają spore szanse na wyjazd do Japonii.

Na koniec słowo o polskich bliźniakach, którzy mieli okazję reprezentować nas na Igrzyskach. Najbardziej utytułowanymi są zdecydowanie bracia Lipień. Kazimierz jest uznawany za jednego z najlepszych zapaśników w historii tej dyscypliny w Polsce – zdobył złoty medal na igrzyskach w Montrealu oraz brąz w Monachium. Jest też wielokrotnym medalistą mistrzostw świata i Europy. Z kolei Józef na igrzyska miał szansę pojechać aż czterokrotnie, a z Moskwy przywiózł srebrny medal. Na tych samych igrzyskach, lecz w boksie, reprezentowali nas Paweł i Grzegorz Skrzeczowie. Grzegorz zakończył swój udział w ćwierćfinale, przegrywając przez nokaut z genialnym Kubańczykiem, Teofilo Stevensonem – trzykrotnym mistrzem olimpijskim. Natomiast Paweł wywalczył drugie miejsce w turnieju.

SZYMON SZCZEPANIK

Fot. Newspix


Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze

Aktualności

Kalendarz imprez