Trzy dni fantastycznej rywalizacji na Torze Kolarskim Pruszków Arena to świetny sprawdzian formy przed zbliżającymi się mistrzostwami Europy w kolarstwie torowym. ORLEN Grand Prix Poland 2019 da się zapamiętać jako zawody, które dostarczyły wspaniałych emocji sportowych i spektakularnych wyścigów z polskimi kolarzami w roli głównej.
Wielu narzekało, że nie wszystkie federacje wysłały do Pruszkowa czołowych zawodników. Co miało “plusy dodatnie i plusy ujemne”. Wiadomo, zawsze lepiej pościgać się z gwiazdami (choć i tak, dużych nazwisk nie zabrakło – choćby Maximilian Levy czy Kate Archibald i Laura Kenny), z drugiej strony w każdej z konkurencji Polacy albo stawali na podium albo byli bardzo wysoko. W końcu wygrywać też trzeba potrafić! Startowali zawodnicy z takich krajów jak: Szwecja, Słowacja, Ukraina, Holandia, Algieria, Francja, Norwegia, Szwajcaria, Irlandia, Dania, Czechy, Wielka Brytania, Rosja, Austria, Białoruś i Niemcy.
Nasi kolarze byli widoczni i mogliśmy się ekscytować wspaniałymi wyścigami w wykonaniu nie tylko kadrowiczów, ale i drużyn klubowych oraz amatorów. W przypadku naszych zawodników to był prawdziwy przegląd wojsk przed czempionatami kraju (za tydzień) i Europy (za trzy tygodnie), bo pojawiła się krajowa czołówka torowców z pierwszoplanowymi postaciami z Grupy Sportowej ORLEN na czele. I nasi zawodnicy nie zawiedli stając po wielokroć na podium.
Wielkie ściganie rozpoczęło się już w piątek rano i choć w porannej sesji odbywały się głównie biegi kwalifikacyjne, w popołudniowej zobaczyliśmy kilka finałów ze sprintem drużynowym na czele. Tutaj w finale doszło do bratobójczej walki podopiecznych trenera sprinterów Igora Krymskiego. Spotkały się dwie trójki Polska 1 (Mateusz Lipa-Rafał Sarnecki-Krzysztof Maksel) oraz Polska 2 (Patryk Rajkowski-Maciej Bielecki-Mateusz Rudyk). Wygrała Polska 2. W walce o trzecie miejsce Czesi (Pavel Kelemen, Tomas Babek i Martin Cechman) wygrali z Danielem Rochną, Cezarym Łączkowskim i Mateuszem Miłkiem. Największe poruszenie jednak wywołała sytuacja, której bohaterem został brązowy medalista mistrzostw świata w sprincie Mateusz Rudyk. Podczas jednego ze startów wyrwał bowiem kierownicę z roweru. Niewyobrażalna moc, jaką potrafią wygenerować zawodnicy specjalizujący się w sprintach imponuje! Na ten temat porozmawiałem z trenerem Krymskim.
Podcast: rozmowy z trenerem kadry sprinterów Igorem Krymskim i brązowym medalistą mistrzostw świata Mateuszem Rudykiem
Pierwszego dnia zawodów Polacy wygrali trzy finały. Wspomniani już sprinterzy oraz kobiety w wyścigu drużynowym (Justyna Kaczkowska, Daria Pikulik, Wiktoria Pikulik, Łucja Pietrzak i Nikol Płosaj). W kwalifikacjach startowała Wiktoria, w finale Nikol Płosaj. Drugie miejsce zajęły Białorusinki, trzecie były Holenderki, a na czwartym sklasyfikowano TKK Pacific Nestle Fitness Team.
Blisko zwycięstwa w sprincie drużynowym były Urszula Łoś i Marlena Karwacka. Polki przegrały w finale z Ukrainkami – Oleną Starikową i Liubov Basową. Paulina Petri i Nikola Sibiak wywalczyły szóste miejsce. Daniel Staniszewski, Filip Prokopyszyn, Bartosz Rudyk i Damian Sławek w sprincie drużynowym w finale przegrali z Białorusinami (Raman Tsishkou, Hardzei Tsishchanka, Yauheni Karaliok i Mikhail Shemetau). Trzecie miejsce zajął zespół GKS Cartusia Kartuzy (Wojciech Ceniuch, Kacper Wiszniewski, Marcel Modliński i Nikodem Grzenkowicz). Świetnie spisała się Karolina Karasiewicz (TKK Pacific Nestle Fitness Team) w wyścigu punktowy. Zajęła drugie miejsce wyprzedziwszy Laurę Kenny z Wielkiej Brytanii o punkt. Konkurencję wygrała wielka gwiazda Kate Archibald. Nikol Płosaj szósta, Łucja Pietrzak piętnasta, Wiktoria Pikulik siedemnasta, Patrycja Lorkowska osiemnasta, Justyna Kaczkowska zaś nie ukończyła biegu.
Przeprowadzono również wyścigi punktowe juniorów.Większość stawki stanowili Polacy. Wygrał Radosław Frątczak, który nadrobił trzy okrążenia, a w sumie zgromadził 69 punktów. Drugi był Dawid Wiśniewski (46 pkt.), a trzeci Szymon Potasznik (33 pkt.). Wśród juniorek wygrały Holenderki – pierwsza Daniek Hengeveld przed Maud Rinjbeek. Sylwia Kulczyk była trzecia, Marta Wesołowska czwarta, a Zuzanna Sierhej piąta.
Sobota oznaczała prawdziwy torowy maraton. Zawody zaczęły się o 10:00, a skończyły tuż przed 22:00. Oczywiście w ciągu dnia zawsze jest przerwa obiadowa między sesjami, lecz i tak dziesięć godzin w pełnym rynsztunku to prawdziwe wyzwanie nie tylko dla zawodników, ale i dla dzielnych organizatorów (tutaj brawa dla prezesa Pruszków Areny Konrada Ulanickiego i jego ekipy za stanięcie na głowie, by najpierw impreza doszła w ogóle do skutku, a potem sprawnie przebiegła, przede wszystkim bezpiecznie). Ozdobą dnia była rywalizacja sprinterów z Mateuszem Rudykiem na czele, który zaczął od zwycięstwa w kwalifikacjach (9.746 s.). Tego dnia Polak w fazie pucharowej napotykał tylko Czechów. Najpierw Martin Cechman, potem Tomas Babek, a w finale Pavel Kelemen. Na ćwierćfinale udział zakończyli Krzysztof Maksel i Patryk Rajkowski.
Dwie Polki weszły do finału w Keirnie. Urszula Łoś zajęła czwartą pozycję, Marlena Karwacka szóstą. Wygrała Brytyjka Katy Marchant przed Rosjanką Jekateriną Gnidenko i Czeszką Sarą Kankowska. W scratchu mężczyzn na drugim miejscu finiszował Filip Prokopyszyn. Wygrał Białorusin Hardzei Tsishchanka, trzeci był Holender Philip Heijnen. Również w omnium górą był reprezentant Białorusi Yauheni Karaliok, który o sześć punktów wyprzedził Daniela Staniszewskiego, podium uzupełnił Bartosz Rudyk (zbieżność nazwisk nieprzypadkowa, to młodszy brat Mateusza). Wśród pań rządziły Brytyjki – wygrała Neah Evans. Daria Pikulik była szósta. Miłosz Mielczarek (KS Społem), Konrad Trzęsowski (KTK Kalisz) i Dawid Wiśniewski (reprezentacja) stanęli na podium w omnium juniorów. Sylwia Kulczyk zajęła trzecie miejsce wśród juniorek.
Podcast: rozmowa z Mateuszem Rudykiem
Podcast: rozmowa z trenerem Grzegorzem Ratajczykiem – trenerem kadry kobiet na średnich dystansach
Równie ciekawie przebiegał trzeci i ostatni dzień ORLEN Grand Prix Poland 2019. Wielkie emocje wzbudził start Urszuli Łoś w sprincie. Polka dotarła do małego finału, w którym wygrała 2:0 z Ljubow Basową z Ukrainy i zajęła trzecie miejsce. W półfinale przegrała z Ukrainką Oleną Starikową, która potem stanęła na najwyższym stopniu podium. W ćwierćfinale Ula wyeliminowała koleżankę teamową Nikolę Sibiak. Do trzeciego miejsca miały szczęście Daria Pikulik i Nikol Płosaj w madisonie. Bezkonkurencyjne okazały się Brytyjki Katie Archibald i Neah Evans, które zostały sklasyfikowane przed Laurą Kenny i Emily Nelson. Multimedalista olimpijski, mistrzostw świata i Europy Maximilian Levy wygrał keirin. Niemiec w finale wyprzedził Martina Cechmana, trzeci finiszował Patryk Rajkowski. Krzysztof Maksel był piąty, Rafał Sarnecki był szósty. Obaj kręcili głowami za metą, zdając sobie sprawę, że mimo dobrej jazdy, nie załapali się na atak. Przy tak ogromnej dynamice, minimalne spóźnienie powoduje, że “pociąg odjeżdża” i przy prędkości 76 km/h jaką osiągają na ostatnim okrążeniu, nie ma sposobu na dogonienie czołówki.
W scratchu najlepiej pojechała Mylene de Zoete z Holandii, która wyprzedziła Brytyjki – Emily Nelson i Neah Evans. Wyścig punktowy wygrał Hardzei Tsishchanka. Bartosz Rudyk uplasował się tuż za podium. W scratchu juniorek najlepsza była Ukrainka Ałła Bilecka, Sylwia Kulczyk trzecia. U juniorów z kolei Konrad Trzęsowski odskoczył rywalom wraz z Kamilem Taczyńskim, lecz na koniec górą był Trzęsowski.
Jakoby na deser odbył się efektowny madison elity. Na liście startowej pojawiły się dwie bardzo mocne polskie pary Filip Prokopyszyn i Daniel Staniszewski oraz Bartosz Rudyk i Wojciech Pszczolarski. Staniszewski i Pszczolarski znają się jak łyse konie, bo regularnie startują w sześciodniówkach, więc podczas madisona w zasadzie mogą na siebie nie patrzeć, by wiedzieć gdzie są i kiedy przekazywać zmiany. Tym razem jednak rozdzielili się, by pojechać z młodszymi i mniej doświadczonymi w tej trudnej konkurencji kolegami. Wygrali bardzo aktywni Prokopyszyn i Staniszewski. Rudyk i Pszczolarski zajęli trzecie miejsce.
Podcast: rozmowa z Wojciechem Pszczolarskim
Pozostaje pytanie, czy planowany na najbliższy weekend mistrzostwa Polski dojdą do skutku. Zadłużony po uszy Polski Związek Kolarski jako główny organizator zawodów boryka się z komornikami, którzy opieczętowali między innymi sprzęt do pomiaru czasu.
Zestawienie wszystkich wyników można znaleźć nas stronie PZKol.
fot. Maciej Bochnowski/Pruszków Arena