Nowi giganci wagi ciężkiej nie zawsze marzą o olimpijskim złocie…

Nowi giganci wagi ciężkiej nie zawsze marzą o olimpijskim złocie…

Igrzyska olimpijskie zbliżają się wielkimi krokami, a to oznacza, że jeszcze szybciej zobaczymy bokserskie turnieje kwalifikacyjne. Wciąż jest wiele niewiadomych, ale walka o złoto w najcięższej kategorii może rozegrać się między zawodnikami, którzy zdążyli postawić pierwsze kroki na zawodowstwie. Justis Huni (2-0, 2 KO) i Bakhodir Żałołow (7-0, 7 KO) mają wielkie plany i potencjał, by nawiązać do legend boksu olimpijskiego.

W 2016 roku po raz pierwszy w liczącej grubo ponad sto lat historii boksu na igrzyskach zezwolono na występy zawodowców. Do tej pory droga była jednokierunkowa, a olimpijski występ zazwyczaj był podsumowaniem kariery amatorskiej. Złoci medaliści igrzysk mogli potem liczyć na lepsze wejście w kolejny etap. Doskonale pokazują to późniejsze losy między innymi Oscara de la Hoyi, Lennoksa Lewisa czy braci Spinksów.

Przed igrzyskami w Rio przepisy zmieniły się w ostatniej chwili. Niewielu zawodowców zdecydowało się na krok pod prąd. Ci, którzy to zrobili, przeważnie mogli tylko żałować. Przykład? Hassam N’Dam N’Jikam (37-5) na zawodowstwie sięgnął po tytuł mistrza świata, ale olimpijskie niepowodzenie cały czas głęboko w nim siedziało. W 2004 roku wygrał dwie walki, ale odpadł w ćwierćfinale. Za drugim razem… poszło mu dużo gorzej. Przygodę z Brazylią zakończył już na pierwszej rundzie, nieoczekiwanie przegrywając z mało znanym Michelem Borgesem.

W Rio w najcięższej kategorii dominowali czołowi amatorzy – medaliści innych najważniejszych zawodów. Dziś niemal w komplecie są blisko walk o najważniejsze trofea w boksie zawodowym. Złoto zgarnął wtedy Tony Yoka (9-0, 7 KO), który obecnie dźwiga na barkach cały francuski boks. W 2020 roku odniósł dwie cenne wygrane i w najbliższych miesiącach może wyraźni zbliżyć się do mistrzowskiej szansy.

To samo można powiedzieć o Filipie Hrgoviciu (12-0, 10 KO) – brązowym medaliście. Jemu z kolei udało się skutecznie pobudzić chorwackie pięściarstwo. Na krajowym podwórku doczekał się zresztą ciekawego przeciwnika – niepozornego Alena Babicia (6-0, 6 KO).

Taką weryfikację na poziomie krajowym zaliczył całkiem niedawno Joe Joyce (12-0, 11 KO). Srebrny medalista ostatnich igrzysk w listopadzie 2020 roku porozbijał Daniela Duboisa (15-1, 14 KO). Wkrótce może się zmierzyć choćby z Ołeksandrem Usykiem (18-0, 13 KO).

Kto myśli o igrzyskach?

Logiczne wydaje się więc założenie, że medaliści kolejnych igrzysk wzmocnią i tak już przecież niezwykle silną królewską kategorię. W Rio w ćwierćfinale Joyce pokonał Bakhodira Żałołowa – już wtedy brązowego medalistę mistrzostw świata. Ponad cztery lata później reprezentant Uzbekistanu jest zupełnie innym zawodnikiem. W 2018 roku rozpoczął zawodową karierę i dziś może się pochwalić imponującym bilansem siedmiu zwycięstw w siedmiu walkach. Wszystkie to wygrane przed czasem.

Żałołow już zdążył skorzystać ze zmiany w przepisach i wzbudziło to spore kontrowersje. W 2019 roku ponownie pojechał na amatorskie mistrzostwa świata, gdzie w ćwierćfinale brutalnie znokautował Richarda Torreza. – To brutalne i wręcz kryminalne, że pozwala się zawodowemu pięściarzowi z bilansem 6-0 walczyć z dużo mniejszym i mniej doświadczonym 20-letnim amatorem – grzmiał Mauricio Sulaiman, prezydent organizacji WBC.

Za tą pozorną troską kryje się głębsza historia. Sulaiman od lat jest na wojennej ścieżce z Międzynarodowym Stowarzyszeniem Boksu Amatorskiego (AIBA). Zezwolenie na start zawodowców w Rio nazwał nawet “sięgnięciem haniebnego dna”. Potem sprawy się skomplikowały, a AIBA straciła nadzór nad boksem na igrzyskach. Wciąż koordynuje jednak inne imprezy. Jedną z nich były zorganizowane w 2019 roku mistrzostwa świata w Jekaterynburgu, na których Żałołow znokautował Torreza.

Organizacja WBC w krytyce poszła za ciosem. Sulaiman straszył, że każdy zawodowiec startujący na igrzyskach musi się liczyć z tym, że jego federacja nie będzie brała go pod uwagę w rankingach nawet przez dwa lata. To sprawiło, że plany zweryfikował na przykład Andy Ruiz (33-2, 22 KO), który głośno myślał o olimpijskim starcie pod meksykańską flagą w Tokio.

Wolę dać szansę młodym chłopakom, którzy marzą o starcie na igrzyskach. Amatorski etap mojej kariery dobiegł końca wiele lat temu. Cała moja rodzina pochodzi z Meksyku, a ja walczyłem dla tego kraju wiele razy. Nie udało mi się dostać na igrzyska w Pekinie, ale życie toczy się dalej – oznajmił w końcu sensacyjny pogromca Anthony’ego Joshuy (24-1, 22 KO).

O “skoku w bok” na igrzyska przeważnie głośno mówią zawodnicy, którzy dopiero stawiają na zawodowstwie pierwsze kroki. Wyjątkiem wydawał się Mateusz Masternak. W obliczu przerwania europejskiego turnieju kwalifikacyjnego i przełożenia igrzysk 33-latek wrócił na ring zawodowy. Teoretycznie w kwietniu będzie na niego czekało miejsce w przerwanym przed rokiem turnieju.

Pewny miejsca w Tokio jest już nie tylko Żałołow. Mierzący nieco ponad 2 metry Uzbek w marcu wziął udział w turnieju kwalifikacyjnym dla zawodników z Azji i Oceanii. Konkurencja nie była liczna, ale stała na wysokim poziomie. Mimo to 26-latek poradził sobie gładko, a potem zdążył jeszcze zaliczyć kolejną walkę w gronie zawodowców. W ringu wyróżnia go nie tylko pozycja mańkuta, ale przede wszystkim siła ciosu i niezwykła koordynacja jak na kogoś o takich gabarytach.

Żałołow jest ogromny jak na zawodnika kategorii ciężkiej. Przy tym świetnie się rusza i potrafi uderzyć z obu rąk. Nie mam wątpliwości, że za kilka będzie rozdawał karty na szczycie wagi ciężkiej – komplementował w 2018 roku Lou DiBella, który pomógł Uzbekowi stawiać pierwsze kroki w gronie zawodowców. Najdłuższy z dotychczasowych siedmiu profesjonalnych pojedynków zakończył się w czwartej rundzie. Trzeba jednak przyznać, że w gronie dotychczasowych rywal próżno doszukiwać się uznanych nazwisk.

Kurs przyspieszony

W tym wszystkim jest metoda. Żałołow chce najpierw zdobyć złoto igrzysk, a potem wyraźnie przyspieszyć jako zawodowiec. Nieco inny pomysł na karierę ma Justis Huni – pięściarz doskonale Uzbekowi znany. Obaj spotkali się w marcu 2020 roku w finale turnieju kwalifikacyjnego, gdzie pewne zwycięstwo odniósł Żałołow. Mogli się spotkać także rok wcześniej w finale amatorskich mistrzostw świata, ale reprezentant Australii wcześniej w półfinale przegrał walkowerem.

Huni ma 21 lat i jasno określone plany. Do tej pory stoczył dwa zawodowe pojedynki, ale w rankingu statystycznego portalu Boxrec już jest klasyfikowany dużo wyżej niż Żałołow. W młodości uwielbiał rugby, ale szybko okazało się, że ma lepsze predyspozycje do boksu. Dziś jest związany z Duco Events – największą grupą promotorską w Australii. W ostatnich latach firma doprowadziła do zawodowego mistrzostwa świata wagi ciężkiej Josepha Parkera (27-2, 21 KO).

W zawodowym debiucie Huni zdążył dokonać rzeczy bez precedensu. Jego rywalem był dużo bardziej doświadczony Faiga Opelu (13-1-1), a stawką pojedynku był tytuł mistrza kraju. W ringu młokos rozbijał przeciwnika przez siedem rund, aż w końcu z narożnika poleciał ręcznik. Kilka tygodni później Huni zdążył obronić tytuł, nokautując Arsene’a Fosso (3-0). Promotorzy zacierają ręce, a w kolejnych miesiącach planują zawieszać mu poprzeczkę jeszcze wyżej.

Igrzyska mogą nam tylko pomóc. Cały świat będzie patrzył na Tokio, a Justis wyjdzie do ringu wygrywać każdą kolejną walkę. Chcemy tworzyć historię. Nic nie przemawia do kibiców bardziej niż wizja złotego medalisty olimpijskiego, który w roku największego amatorskiego triumfu walczy potem o tytuł zawodowego mistrza świata – przekonuje Dean Lonergan, jeden z promotorów Huniego.

Napisać, że to odważny plan, to nie napisać nic. Oczywiście taka sztuka nie udała się nikomu wcześniej, bo nie było to po prostu możliwe. Złoty medalista olimpijski najcięższej kategorii tylko raz boksował w debiucie o mistrzostwo świata. Nie doszło do tego w tym samym roku, a pierwszy krok na zawodowstwie mocno zweryfikował marzenia ambitnego Pete’a Rademachera.

Anderson nie chciał czekać

Promotorzy Australijczyka wszystko mają konkretnie rozpisane. Przed startem igrzysk ma zaliczyć jeszcze cztery zawodowe występy. Poprzeczka wciąż ma iść w górę, a jednym z najbliższych rywali ma zostać Alex Leapai (32-8-4, 26 KO) – były pretendent do mistrzowskiego tytułu. Ostatnią przeszkodą w pierwszej połowie 2021 roku ma zostać za to Lucas Browne (29-2, 25 KO) – były mistrz świata federacji WBA.

Obaj ci zawodnicy to 41-latkowie, których mimo ładnych bilansów trudno traktować jako poważne wyzwania nawet dla tak młodego zawodnika. Nie bez znaczenia jest fakt, że Leapai i Browne to także rodacy Huniego. Walki powinny być łatwiejsze do zorganizowania, bo w Australii zawodowy boks w ostatnich miesiącach odżył. W lutym planowana jest duża gala z udziałem Parkera, który w innym lokalnym hicie ma się zmierzyć z Juniorem Fa (19-0, 10 KO).

Wybrałem zawodowstwo, bo w 2020 roku boks amatorski nie miał mi wiele do zaoferowania. Chcę się dalej rozwijać, a to mogę robić jako zawodowiec. Pracuję nad kilkoma rzeczami – przede wszystkim nad ringową agresją i tym, by moje ciosy miały większą wymowę. Pod tym względem wielką inspiracją jest młody Mike Tyson. Jako amator prezentuję inny styl, więcej się ruszam – tłumaczył Huni przed zawodowym debiutem.

Największa różnica między zawodowym boksem a tym amatorskim to oczywiście liczba rund. Pierwsze dwie walki w nowej roli 21-latka były zakontraktowane na 10 rund, a on sam uwielbia długie sparingi. Przyznaje również, że nie będzie miał problemu z “przestawieniem się” na większą intensywność na krótszym dystansie podczas igrzysk.

Huni i Żałołow będą faworytami olimpijskich zmagań w najcięższej kategorii. Inną drogę wybrał ostatecznie rówieśnik Australijczyka – Jared Anderson (7-0, 7 KO). Jeszcze w 2018 roku lansowany na kolejną wielką amerykańską nadzieję wagi ciężkiej młokos głośno opowiadał o marzeniach o złocie. Zastój w boksie olimpijskim i marzenia o większych sumach sprawiły jednak, że wybrał przejście na zawodowstwo. Dziś nie zamierza już zawracać z tej drogi.

Dwukrotny amatorski mistrz kraju związał się z grupą Top Rank, a Bob Arum regularnie zapewnia mu kolejne występy. Po pandemicznej przerwie Anderson aż cztery razy walczył w “bańce” zorganizowanej przez promotora w Las Vegas, regularnie imponując kibicom i ekspertom. Wszystkie walki wygrał przed czasem w bardzo dobrym stylu.

Chcę być wzorem dla wszystkich chłopaków, którzy w życiu mają marzenia. Moim jest pas mistrza świata wagi ciężkiej. Oprócz tego chciałbym zostać ambasadorem mojego miasta i zrobić trochę dobrych rzeczy – przyznał pięściarz pochodzący z Toledo. Doświadczenie zbierał między innymi podczas sparingów z Tysonem Furym (30-0-1, 21 KO), którego przygotowywał do rewanżu z Deontayem Wilderem (42-1-1, 41 KO).

WSCHODZĄCE GWIAZDY WAGI CIĘŻKIEJ:

  • Justis Huni (2-0, 2 KO) – 21 lat (Australia)
  • Jared Anderson (7-0, 7 KO) – 21 lat (USA)
  • Daniel Dubois (15-1, 14 KO) – 23 lata (Wielka Brytania)
  • Darmani Rock (17-0, 12 KO) – 24 lata (USA)
  • Bakhodir Żałołow (7-0, 7 KO) – 26 lat (Uzbekistan)
  • Fabio Wardley (10-0, 9 KO) – 26 lat (Wielka Brytania)

Droga obrana przez Andersona również wygląda na całkiem logiczną. Zawodnik, który na amatorstwie nokautował rzadko, nagle zaczął wygrywać wszystkie walki przed czasem. W ringu zaczął zaskakiwać płynnością w poruszaniu i częstymi zmianami pozycji. Coraz częściej wyróżnia się także poza nim. Ludzie z bokserskiego środowiska podkreślają jego niespotykaną jak na ten wiek dojrzałość.

Zaskoczę jeszcze wiele osób, które wkrótce będą pytać, skąd wziął się ten gość. Dopiero się rozkręcam! – przyznał Anderson. Amerykanie mają wielu wyróżniających się zawodników w królewskiej kategorii, więc 21-latek nie może liczyć na to, że szybko zostanie ulubieńcem kraju jak Żałołow czy Huni. Uzbek w nagrodę za dotychczasowe sukcesy już zdążył otrzymać klucze do luksusowego apartamentu od burmistrza Taszkientu. Za olimpijski medal krajowe władze za kilka miesięcy mogą zapłacić grubo ponad 100 tysięcy dolarów…

KACPER BARTOSIAK

Fot. YouTube.com


Subskrybuj
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najlepiej oceniane
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze
Marcin
Marcin
2 lat temu

Patrzę pan Kacper Bartosiak. W ciemno można założyć, że poziom będzie wybitny. Dzięki za pracę.

Piotrus
Piotrus
2 lat temu

artkuł klasa!

Aktualności

Kalendarz imprez