Im lepszy przeciwnik, tym lepsza gra? Takim kluczem być może podążają Polki w tegorocznej Lidze Narodów. Choć reprezentacja Turcji zameldowała się w Rimini w naprawdę mocnym składzie (czego nie możemy powiedzieć choćby o Włoszkach), nie miała dzisiaj z naszymi siatkarkami łatwo. Dość powiedzieć, że niewiele brakowało, aby zespół Polski objął w meczu prowadzenia 2:1. Ale niestety – w końcówce trzeciego seta Turczynki okazały się lepsze. A potem poszły za ciosem i wygrały całe spotkanie (25:23, 25:27, 25:23, 25:20).
Najpierw Włochy, potem Serbia, teraz Turcja. Nie ukrywajmy – Polki w ciągu trzech pierwszych meczów Ligi Narodów nie miały momentu na oddech. Na dodatek, o ile dwie pierwsze ekipy zameldowały się w Rimini w osłabionych składach, tak o ostatniej nie mogliśmy tego powiedzieć. W zespole Turczynek obecne były gwiazdy siatkówki. Nie oczekiwaliśmy zatem dzisiaj koniecznie zwycięstwa kadry Jacka Nawrockiego, tylko po prostu – pokazania się na tle mocnych rywalek z dobrej strony.
Wiadomo zresztą, że z mniejszą presją – a takiej się w szeregach Polek spodziewaliśmy – gra się generalnie łatwiej. Na początku nie było tego jednak widać – bo to tureckie siatkarki prezentowały się lepiej. Jeszcze w końcówce pierwszego seta miały cztery punkty przewagi. Ale nagle Polki wygrały dwie wymiany, Magda Stysiak zaserwowała asa, a Kubra Caliskan zepsuła atak – i na tablicy wyników widniał remis (21:21). Zwycięstwo w partii wydawało się zatem w zasięgu. Niestety w kluczowych momentach Polkom zabrakło skuteczności. Kontry przy stanie 22:23 nie wykorzystała Malwina Smarzek-Godek, przez co Turczynki miały dwie piłki setowe.
Naszym siatkarkom udało się obronić tylko jedną i niestety – to Turcja objęła prowadzenie w meczu. Drugi set wyglądał podobnie co poprzedni – znowu gra toczyła się mniej więcej w rytmie punkt za punkt. I znowu decydująca miała okazać się końcówka. W niej ze świetnej strony pokazały się nasze bombardierki – Stysiak oraz Smarzek-Godek. Pierwsza wyprowadziła polski zespół na prowadzenie po dwóch skutecznych atakach z rzędu (21:20), a druga zachowywała zimną krew w długich wymianach i skończyła ostatnią akcję w partii – wygranej przez reprezentację Polski 27:25.
Kolejny set również mógł trafić w ręce naszych siatkarek. No ale właśnie mógł – bo trochę jednak zabrakło, mimo tego, że Polki przez długi czas prowadziły. Ostatecznie nie do zatrzymania okazała się atakująca Ebrar Karakurt, która wykorzystywała swój potężny zasięg, nieraz atakując po prostu nad blokiem. Gdyby nie ona – może udałoby się Polkom wygrać końcówkę i objąć prowadzenie w meczu.
W połowie czwartej partii w szeregach polskiej ekipy namnożyły się zaś błędy. A to, połączone z dobrą dyspozycją rywalek, sprawiło, że strata punktowa zrobiła się zbyt duża do odrobienia. Wiedział o tym nawet trener Nawrocki, który wpuścił na parkiet rezerwowe. Te wniosły trochę świeżości, na dodatek Martynie Łukasik udało się zaskoczyć Turczynki parę razy zagrywką, ale koniec końców – to nie wystarczyło.
Po trzech meczach w Lidze Narodów polskie siatkarki mają na koncie dwie porażki i jedno zwycięstwo.
Co u chłopaków?
Polscy siatkarze do gry w Lidze Narodów ruszą dopiero jutro (mecz z Włochami), ale dzisiaj poznali grupowych rywali na mistrzostwach Europy. We wrześniu podopiecznych Vitala Heynena czekają spotkania z:
- Serbią (obrońcy tytułu)
- Belgią
- Ukrainą
- Grecją
- Portugalią
Wszystkie mecze w grupie A zostaną rozegrane w Krakowie. Polska jest bowiem jednym z czterech krajów-gospodarzy, obok Czech, Finlandii oraz Estonii. Co możemy powiedzieć o tym losowaniu? Oczywiście nie jest najgorsze. Jedyny zespół, obok naszego, który aspiruje do najwyższych celów, to Serbia. Oczywiście Belgia czy Ukraina też mogą być niewygodnymi rywalami, ale nie oszukujmy się – największych emocji spodziewamy się dopiero w fazie pucharowej.
To wszystko jednak na razie melodia przyszłości. Przed mistrzostwami Europy – oprócz Ligi Narodów – czeka nas w końcu turniej olimpijski w Tokio. I to on jest priorytetem. Co nie znaczy, że podczas mistrzostw Europy polscy siatkarzy też nie mogą napisać pięknej historii.
Fot. Newspix.pl