Najstarsi olimpijczycy w historii. Tych rekordów nie pobije nawet Noriaki Kasai

Najstarsi olimpijczycy w historii. Tych rekordów nie pobije nawet Noriaki Kasai

Noriaki Kasai w wywiadzie udzielonym japońskiemu portalowi nikkansports.com powiedział niedawno, że chciałby startować aż do igrzysk w 2030 roku, które – taką ma nadzieję – zorganizuje japońskie Sapporo. Gdyby mu się to udało i faktycznie wystąpiłby na skoczni, to w chwili oddawania olimpijskich prób miałby niespełna 58 lat. Nawet takie osiągnięcie nie sprawiłoby jednak, że zostałby najstarszym olimpijczykiem w historii. Ba, nawet na zimowych igrzyskach nie dzierżyłby takiego miana. 

Kto był na tyle długowieczny, że nawet Kasai nie jest w stanie się do niego zbliżyć? Powiedzmy sobie krótko o najstarszych uczestnikach igrzysk olimpijskich w historii. 

Blisko…

Gdyby Japończyk faktycznie dał radę oddać choć jeden skok na zimowych igrzyskach w 2030 roku, miałby mniej więcej 57 lat i osiem, może dziewięć miesięcy – w zależności od ich terminu. Oczywiście, jak na skoki narciarskie byłby to wyczyn bez precedensu. Kasai zostałby najstarszym skoczkiem-uczestnikiem igrzysk, a także najstarszym Japończykiem na zimowych igrzyskach. I byłby bardzo blisko miana najstarszego zimowego olimpijczyka w historii. Zabrakłoby mu niespełna roku.

Najstarszym w historii zawodnikiem na zimowych igrzyskach jest bowiem Carl August Kronlund, który rekord ten dzierży od niemal stu lat. Ustanowił go w 1924 roku, a więc… na pierwszej zimowej olimpiadzie, jaką kiedykolwiek zorganizowano. Szwed pojechał do Chamonix jako część curlingowej ekipy. Oczywiście, w porównaniu do skoków narciarskich to sport, w którym wiek aż tak nie imponuje, ale rekord jest rekordem. Kronlund wystąpił wtedy w jednym spotkaniu – podczas wygranego 19:10 meczu z Francją.

Swoją drogą srebrny medal, który wywalczył wraz z kadrą, otrzymał dopiero pośmiertnie i… trochę na niego poczekał. Zmarł w 1937 roku, a krążek przyznano mu w 2006 roku. Medalistą został więc oficjalnie tak naprawdę dopiero po ponad 140 latach od urodzenia. I to jest rekord, którego pewnie już nikt nigdy nie pobije. Nawet Noriaki Kasai.

Nowy rekordzista? 

Jeśli chodzi o olimpijczyków w ogóle, to ci z letnich igrzysk Japończykowi zdecydowanie uciekają. Nawet wśród jego rodaków znajdzie się ktoś dużo starszy. Ten gość to Hiroshi Hoketsu, który w jeździectwie wystartował na igrzyskach w Londynie. Miał wtedy 71 lat, a debiutował na IO… w 1964 roku, gdy odbywały się w Tokio. Potem na kolejny występ czekał ponad 40 lat, wrócił w Pekinie, w 2008 roku. W międzyczasie otrzymał też prawo startu w Seulu, 20 lat wcześniej, ale nie wystąpił, bo jego koń trafił na kwarantannę. Serio.

Hoketsu w międzyczasie rozwijał karierę biznesową i to stąd tak długie przerwy. Nigdy jednak nie porzucił jeździectwa całkowicie i nadal je uprawia. Ba, myśli poważnie o tegorocznych igrzyskach. Jeśli by się na nich pojawił, zostałby najstarszym olimpijczykiem w historii, występując kilka miesięcy po swoich 80. urodzinach. Rekord mógł zresztą pobić już w Rio de Janeiro, ale nie zdołał spełnić wymogów kwalifikacyjnych, bo jego koń zachorował. Trzeba przyznać, że co jak co, ale do wierzchowców, to gość nie ma szczęścia. Czy uda mu się wystartować w ojczyźnie? Jeszcze rok temu, gdy pytali go o to dziennikarze, bardzo w to wierzył.

Hiroshi Hoketsu. Igrzyska w Pekinie

Hiroshi Hoketsu na igrzyskach w Pekinie. Fot. Wikimedia

Choć pandemia, jak wiadomo, sporo w tym wszystkim namieszała. I Hoketsu sam mówił, że nie jest pewien, czy igrzyska w ogóle powinny się odbyć, a jeśli już, to przy odpowiednich ograniczeniach. Jako że już postanowiono o braku fanów z zagranicy, możliwe, że Japończyk postara się o kwalifikację. Gdyby mu się udało, byłoby to piękne zwieńczenie jego kariery.

A przy okazji nowy rekord.

Najstarsi 

Jeździectwo to zdecydowanie jedna z tych olimpijskich dyscyplin, która pozwala na sportową długowieczność. Uprawiała je też Lorna Johnstone, która jest najstarszą w historii kobietą, jaka pojawiła się na igrzyskach w roli ich uczestniczki. Działo się to w 1972 roku w Monachium, a Brytyjka miała wtedy 70 lat. Wcale jednak nie miała przesadnie długiej olimpijskiej kariery – debiutowała bowiem w Melbourne, w roku 1956, jako 53-latka, a potem pojawiła się jeszcze w 1968 roku w Meksyku. Nigdy nie zdobyła jednak medalu. Najstarszą kobietą-medalistką igrzysk jest więc przez to Lida Peyton “Eliza” (w źródłach często można ją znaleźć zapisaną jako Jessie Pollock), najstarsza Amerykanka, która wystąpiła na igrzyskach. W 1904 roku wzięła udział w konkursie łucznictwa i zdobyła trzy medale – dwa brązowe indywidualnie i złoty w drużynie. Miała wówczas 63 lata.

Najstarszą w historii osobą, która wzięła udział w igrzyskach, bez podziału na płeć, jest za to John Copley… lub Oscar Swahn.

Wszystko zależy bowiem od przyjętych kryteriów. Dlaczego? Bo Copley wystartował nie w sportowej rywalizacji, a w konkursie sztuki w roku 1948. Wtedy dostawało się za to medale, dziś nie liczą się one do żadnych olimpijskich klasyfikacji, a funkcjonują jedynie jako ciekawostka i przypomnienie, że tego typu konkursy również istniały. Copley oficjalnie nie jest więc najstarszym olimpijczykiem, a ten tytuł należy się Swahnowi, co jest o tyle ciekawe, że – podobnie jak Carl August Kronlund – jest on Szwedem.

Na igrzyskach pojawił się trzykrotnie: w 1908, 1912 i 1920 roku. Gdy zawitał tam po raz ostatni, miał 72 lata (Copley w 1948 był o rok starszy). Przy okazji zgarnął srebrny medal, co czyni go najstarszym medalistą bez względu na kolor krążka (72 lata i 280 dni, ten rekord będzie zapewne niezwykle trudno pobić). Jest też jednak najstarszym złotym medalistą, mimo że ostatni ze swoich tytułów mistrza olimpijskiego zgarnął w 1912 roku, osiem lat wcześniej. A cała jego kolekcja była nawet bogatsza – łącznie zdobył sześć medali: trzy złote, srebro i dwa brązowe. Swoją drogą długo czekał na szansę ich zdobycia. Strzelectwo uprawiał od dziecka, był synem kapitana, a już w wieku 16 lat zapisał się do klubu strzeleckiego. Na igrzyskach wystąpił dopiero będąc sześćdziesięciolatkiem.

Na koncie miał ponoć setki wygranych zawodów w całej Szwecji, nigdy jednak nie został mistrzem świata. Głównie dlatego, że nie rozgrywano na nich wówczas konkurencji, w których się specjalizował – głównie chodziło tu o strzelanie do tarczy o sylwetce jelenia. I tak jednak znano go w całej Szwecji, jeszcze zanim został mistrzem olimpijskim. W dużej mierze przez umiejętności i sukcesy, ale też za sprawą… długiej białej brody, jego znaku rozpoznawczego. Swoją drogą mało zabrakło, by swój olimpijski rekord wyśrubował jeszcze bardziej. Miał wystąpić na igrzyskach w 1924 roku, ale rozchorował się i na nie nie pojechał.

Kolejnych już nie doczekał, zmarł w 1927 roku w Sztokholmie. To właśnie jego rekord chce pobić Hiroshi Hoketsu. Ponad sto lat po jego ustanowieniu.

Fot. Newspix


Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze

Aktualności

Kalendarz imprez