Martyna Nowak, psycholog sportu: Generowanie strachu nie zatrzyma pandemii

Martyna Nowak, psycholog sportu: Generowanie strachu nie zatrzyma pandemii

Czy olimpijczycy chętnie współpracują z psychologiem? Jak zareagowali na przesunięcie igrzysk i wizję kolejnego roku przygotowań? Co stanowi dla nich największą trudność podczas kwarantanny? Czy powinni czytać komentarze na swój temat w Internecie? Rozmawiamy z Martyną Nowak, psychologiem olimpijskim z Centralnego Ośrodka Medycyny Sportowej w Warszawie, która wspierała polską kadrę na igrzyskach w Pjongczang oraz Rio.

KACPER MARCINIAK: Forma współpracy ze sportowcami za pomocą internetowych komunikatorów jest równie skuteczna, co tradycyjna?

MARTYNA NOWAK: Staram się stworzyć takie warunki, aby zawodnicy nie poczuli różnicy. Ważne jest, aby mieli przekonanie, że mimo obecnej sytuacji wciąż pracują nad formą i rozwijają umiejętności psychologiczne, które będą przecież potrzebne, kiedy rozgrywki zostaną wznowione. Odpowiadam więc na bieżące potrzeby zawodników, ale także kontynuujemy trening mentalny. Wierzę, że praca online również przyniesie zamierzony efekt. Jeśli nie możemy zmienić sytuacji, warto ją zaakceptować i z pełnym zaangażowaniem działać w obszarze możliwości, które mamy.

Skarżą się na nową rzeczywistość?

Z pewnością informacja o zmianie terminu igrzysk spowodowała, że ograniczone zostały pytania związane z przyszłością. A tym samym obniżył się poziom niepewności, lęku, czy strachu. Sportowcy wiedzą na czym stoją i większość z nich deklaruje, że była to jedyna słuszna decyzja. Rzeczywistość się co prawda zmieniła, ale znamy termin – więc cel pozostaje ten sam, tylko droga potrwa dłużej.

Czyli można powiedzieć, że po ogłoszeniu decyzji o przesunięciu igrzysk, zeszło z nich powietrze?

Przede wszystkim są doinformowani, jaka jest perspektywa czasowa dotycząca ich najważniejszego startu. Można stworzyć nowy plan przygotowań. A przewidywalność generuje spokój. Kilku zawodników przyznało nawet, że działa to na ich korzyść. Niektórzy zmagali się z kontuzjami i potrzebowali więcej czasu na rehabilitację, na przykład Anita Włodarczyk. Są też tacy, którzy nie posiadali kwalifikacji olimpijskiej i ten temat wywoływał u nich dużą niepewność. Mają teraz gwarancję, że wciąż mogą walczyć o igrzyska, bo wszystkie odwołane zawody, odbędą się w nowych terminach.

W tym środowisku optymizm i patrzenie tylko na jasną stronę danej sytuacji są chyba czymś naturalnym.

Sportowcy to osoby zdecydowanie zadaniowe, ale też takie które posiadają duże umiejętności adaptacyjne. Większość z nich podeszła do tego, co się dzieje, jak do wyzwania. Wiedzą, że zadawanie sobie pytań i generowanie strachu nic nie zmieni. Nie sprawi, że pandemia zniknie z powierzchni ziemi. Bardzo budująca jest też ich postawa – chętnie dołączają do akcji #zostańwdomu i pokazują, że radzą sobie z problemem w sposób aktywny, demonstrując jak ćwiczą i spędzają czas w kwarantannie. Przechodzą ten okres momentami z uśmiechem na ustach. Na pewno warto z nich czerpać inspirację i motywację, aby wytrwać w ograniczeniach, które aktualnie istnieją.

Ma pani też kontakt z wioślarzami, którzy przebywają obecnie w Portugalii i cały czas trenują na normalnych warunkach.

Zgadza się, mowa o dwóch osadach wioślarskich: dwójka podwójna wagi lekkiej – Jaclyn Stelmaszyk i Weronika Deresz – oraz nasz jedynkarz Natan Szymczyk. Jestem z nimi w kontakcie, treningi odbywają się bez najmniejszych zakłóceń. Są w ośrodku, który jest nieco oddalony od cywilizacji i jest tam bezpiecznie. Osady te będą jeszcze walczyć o kwalifikacje olimpijskie, więc pozostanie w Portugalii to świadomy wybór zawodników oraz trenerów, ponieważ była to jedyna możliwość kontynuowania przygotowań na wodzie.

Nie wszyscy mają takie szczęście. Chociażby pływacy, których trening został z oczywistych przyczyn chyba najmocniej sparaliżowany.

To jest duży problem, ale nie mamy wpływu na sytuację i dopóki wspólnymi siłami nie pokonamy pandemii, nikt nie wróci na basen ani stadion. Najważniejsze to zatroszczyć się o zdrowie swoje oraz najbliższych. Co możemy zrobić w kwestii sportowej? Na pewno znaleźć alternatywną formę ruchu, która pozwoli na aktywację organizmu i przynajmniej utrzymanie formy wydolnościowej na optymalnym poziomie. Trening techniczny i specjalistyczny będzie możliwy dopiero za jakiś czas. Nie oznacza to, że sportowcy tracą motywację – cel, który sobie założyli, wciąż jest aktualny.

Z drugiej strony, dla większości olimpijczyków igrzyska są imprezą, do której przygotowują się pełne cztery lata. Każde mistrzostwa Europy i świata – wszystko zmierza w jednym kierunku. I nagle, masz ci los, kolejny rok do kalendarza.

Na pewno pojawiają się trudności wśród zawodników, którzy planowali zakończyć karierę po igrzyskach. To jest kwestia wyboru – jeśli trenowaliśmy cztery lata, to czy jesteśmy w stanie poświęcić jeszcze rok? Sytuacja jest na pewno niecodzienna, nikt nie był w stanie jej przewidzieć. Ważna jest przede wszystkim przekonanie, że jeśli teraz nie będziemy trzymać się wszelkich środków ostrożności, to przyszłoroczna impreza również może być zagrożona. To wspólny interes nas wszystkich.

A to nie jest tak, że na razie wszyscy zawodnicy są spokojni i chętni do pracy, ale po upływie kilkunastu tygodni motywacja i morale mogą opaść? Bo nagle okaże się: kurczę, jeszcze osiem miesięcy do igrzysk, a miały być w lipcu 2020…

Zawodnicy mają świadomość, że przygotowania zajmują sporo czasu i dwanaście miesięcy więcej do igrzysk to nie tak dużo. Choćby Marcin Lewandowski deklarował na swoich social mediach, że dla niego nic się nie zmieniło. Data się przesunęła, ale on dalej robi swoje, jest bardzo konsekwentny w działaniach. To też sprawa indywidualna, na pewno tych trudności będzie dużo. Czas, poświęcenie, zaangażowanie… ale jeśli cel jest dla nas ważny, myślę że kwestia kilku miesięcy treningów więcej, w odniesieniu do kariery, która trwała kilkanaście lat, będzie możliwa do przetrwania.

Będzie pani miała więcej pracy w najbliższych miesiącach?

Trudno powiedzieć, jak sportowcy zareagują. Być może teraz w obliczu izolacji zadają sobie pytania, czy uda im się utrzymać formę sportową, ale myślę że jak ruszą pierwsze zgrupowania, to tej motywacji przyjdzie więcej, ponieważ cel będzie widoczny na horyzoncie. Ja podchodzę do tego optymistycznie. Oczywiście, jeśli pojawią się zawodnicy, którzy będą potrzebować szczególnego wsparcia, to jako zespół jesteśmy gotowi, aby je zapewnić.

Zostając przy przesunięciu igrzysk: czy MKOl oraz Japonia nie wykazały się pewną lekkomyślnością? Trzymali sportowców w niepewności przez długie tygodnie, kiedy kolejne imprezy były masowo odwoływane.

Nie jest łatwo oceniać decyzje MKOlu i organizatorów oraz to, czym kierowali się, zwlekając z konkretną decyzją. Na pewno był czas, w którym zawodnicy z niecierpliwością czekali na to, czy igrzyska się odbędą, czy nie. Dobrze, że w końcu zostało to wyjaśnione, a oni mają przed sobą jasno określony kierunek i ustalony termin.

Ale ich rutyna została zakłócona. Przez lata przyzwyczaili się do ciągłych wyjazdów: od domu, na trening, potem zgrupowanie, i tak w kółko. A teraz siedzą w czterech ścianach.

Sportowcy deklarują, że rzeczywiście w czasie kwarantanny i pobytu w domu trochę się zmieniło, bo o ile mają zaplanowany trening dwa razy dziennie, to pozostają jeszcze sprawy domowe, przygotowywanie posiłków, organizacja niezbędnych rzeczy, a to zajmuje czas, który podczas zgrupowania mogą przeznaczyć na odpoczynek. Nie mogą też skorzystać z usług fizjoterapeutów, przez co ich proces regeneracji przebiega inaczej. Ważne, żeby podeszli do tego, jak do wyzwania. Kiedy rozmawiam ze sportowcami, sugeruję im, aby utrzymali plan dnia podobny do tego, jaki mają na zgrupowaniu. Czyli stałe pory posiłków i zaplanowane godziny treningów. Wtedy będą mieli namiastkę znanej im rutyny, co da im poczucie kontroli nad sytuacją.

A co generalnie stanowi dla nich największą trudność? Brak silnych bodźców, jakie wcześniej otrzymywali na co dzień – poprzez treningi, rywalizację i występy przed publicznością? A może poczucie izolacji?

Poczucie izolacji może stanowić trudność, ale też zmiana warunków treningowych: znajdujemy tę alternatywną formę ruchu, ale – chociażby na przykładzie wioślarzy – nie jest to trening, który daje czucie wody, jakie jest koniecznie w kontekście przygotowania do regat. Nie mamy innego wyjścia jak zaakceptować sytuację i nie koncentrować się na tym, jakie mamy ograniczenia, ale co możemy zrobić, aby po powrocie do standardowych przygotowań, być pełnowartościowym członkiem zespołu i znajdować się w wysokiej formie przed nadchodzącymi startami.

Zaleca pani sportowcom, aby wykorzystali wolny czas na sprawy, na które na co dzień nie znajdowali chwili? Potraktowali to jako przydatny przystanek w ich karierze, życiu?

Staramy się podejść do sytuacji rozwojowo. Jest to czas, podczas którego możemy poświęcić się aktywnościom, jakie nam wcześniej uciekały, bo forma przygotowań była z góry ułożona i stanowiła pewne ograniczenia. Część sportowców pokazuje na social mediach jak rozwija się kulinarnie, znajduje radość z pielęgnacji przydomowego ogrodu bądź przy majsterkowaniu – oczywiście w warunkach izolowanych. Mogą też spędzić czas z rodziną i najbliższymi. Wielu z nich chwali sobie to, że znajduje czas na rzeczy, na które zawsze mieli ochotę, ale kariera sportowa im to poniekąd uniemożliwiała. Można więc w tej sytuacji utrzymać dobre nastawienie i wyciągnąć pozytywne i budujące wnioski.

A jak wygląda teraz pani forma pracy? Przyjęło się trochę, że zawód psychologa opiera się na rozmowie, ale w pani przypadku pewnie pojawia się wiele różnych form ćwiczeń?

Psychologia sportu ma generalnie wymiar pozytywny: pracujemy z ludźmi, którzy są młodzi, zdrowi, chcą być jeszcze lepsi w tym, co robią. Jest to przede wszystkim psychoedukacja, czyli nauka umiejętności psychologicznych, które mogą być przydatne w sporcie. Trening mentalny ma na celu wsparcie zawodnika w wykorzystaniu potencjału z treningu na zawodach oraz utrzymanie skuteczności działania podczas startu. Kierunki są następujące: wsparcie związane z aktualnymi potrzebami, które deklarują zawodnicy oraz działania w trybie rutynowych przygotowań, czyli rozwój i trenowanie umiejętnościami, które są ważne z punktu widzenia startu w zawodach, jak np. koncentracja, opanowanie, pewność siebie. Forma pracy to nie tylko rozmowa, ale też wypełnianie arkuszy, ćwiczenia z wykorzystaniem aplikacji oraz nagrań i materiałów multimedialnych. Zawodnicy dostają również prace domowe, z czego się chętnie wywiązują – bo jak wspomniałam, to są zazwyczaj osoby zadaniowe.

Jak wyglądają takie przykładowe zadania, choćby domowe?

Chętnie korzystam z aplikacji, które są formą gry i zabawy, jak choćby siatka uwagi, gdzie zawodnik na szachownicy 10×10 ma za zadanie uszeregować rozrzucone liczby w kolejności od zera do stu. Ma na to ograniczony czas, więc występuje presja czasu, z którą trzeba się zmagać. Pracujemy nad koncentracją: na czym warto się koncentrować, jak utrzymać koncentrację, co zrobić kiedy ją stracimy, w jaki sposób możemy żonglować uwagą oraz jak to skutecznie robić. Poruszamy temat opanowania: w jaki sposób można kontrolować swoje myśli, emocje, zachowanie, pobudzenie fizjologiczne. Ważne jest też nastawienie i zaangażowanie – budujemy świadomość co na nie wpływa i co można zrobić, aby było odpowiednio ukierunkowane.

Zdarzały się pani przypadki sportowców, którzy nie współpracowali zbyt chętnie, czuli się do tego wszystkiego przymuszeni?

Uważam, że motywacja do pracy jest podstawowym elementem, który będzie wpływał na kontakt i skuteczność współpracy z psychologiem. Zawsze staram się zawodników przekonać, że trening mentalny w decydujących momentach może okazać się kluczowy. Są zawodnicy, którzy uważają, że na treningu dziewięćdziesiąt procent sukcesu to przygotowanie fizyczne, a dziesięć procent to głowa. Natomiast podczas startu te proporcje zdecydowanie ulegają odwróceniu. Na igrzyskach poziom umiejętności fizycznych i technicznych zawodników jest często bardzo wyrównany, a o sukcesie decyduje właśnie czynnik psychologiczny – odporność na stres, radzenie sobie z presją i to, czy w trudnych warunkach jesteśmy w stanie wykorzystać pełnię swoich możliwości, które nabyliśmy poprzez lata treningów.

Stabilna forma sportowa składa się z czterech filarów: techniki, taktyki, przygotowania fizycznego i mentalności. Ważne, aby rozwijać się równomiernie i nie zapominać o sferze psychologicznej. Często spotykam się z tym, że po zawodach zawodnicy deklarują w mediach, że zabrakło im koncentracji, albo pewności siebie. Raczej nie zdarza się, że zrzucamy winę za przegraną na fizyczność, albo złą technikę czy taktykę, ale właśnie na „głowę”. I to jest argument, jak ważne jest przygotowanie mentalne, dlatego warto nad nim pracować.

Strefa mentalna stała się czymś, nad czym mocno pracuje każdy zawodnik, niezależnie od dyscypliny?

Świadomość jest coraz większa. Dużą rolę odgrywają trenerzy, których wsparcie dla takiej pracy jest bardzo ważne, bo zazwyczaj mają duży wpływ na to, co uważają sportowcy. Oczywiście są zawodnicy, którzy będą deklarować, że nie potrzebują współpracy z psychologiem. Jak pokazują liczne przykłady, sport może istnieć bez psychologa sportu, ale warto sobie zadać pytanie, czy sport to jest oddziaływanie czysto fizyczne? Nigdy nie zdarzało mi się, żeby zawodnik był zmuszony do takiej współpracy i nie podjęłabym się jej, gdyby był tylko i wyłącznie nakaz zewnętrzny. Dokładam wszelkich starań, aby zachęcić i zainspirować zawodnika do pracy nad sferą mentalną oraz pokazuję możliwości, jakie daje psychologia sportu w drodze po sportowe marzenia. Na końcu najważniejsza jest jednak gotowość, otwartość ze strony zawodników i trenerów.

Sportowcy nie powinni czytać komentarzy na swój temat?

To sprawa indywidualna. Myślę, że czytanie komentarzy w internecie nie pomaga, bo nie zawsze są obiektywne. Często kibice kochają zawodników, gdy wygrywają, ale gorzej, kiedy pojawia się przegrana. A ona nie zawsze wynika z tego, że zawodnik był nieprzygotowany – może dał z siebie wszystko, ale inni byli po prostu mocniejsi? Ja sugeruję ograniczenie analizowania takich komentarzy, ale oczywiście zawodnicy mają wolną rękę. Dobrze jeśli odpowiedzą sobie na pytanie jak to na nich wpływa – pomaga czy przeszkadza? Wtedy łatwiej będzie podjąć decyzję czy warto to robić.

Tak jak w życiu – są osoby, które biorą wszystko do siebie. I takie, które nie przejmują się opiniami na swój temat.

Oczywiście. Jeśli czytanie komentarzy generuje negatywne emocje i działa destruktywnie, wtedy lepiej się od nich odciąć. Ale są też ciekawe przykłady zawodników, u których budzi się sportowa złość. Będą chcieli udowodnić, że ludzie się mylą: nie, nie masz racji, pokażę na co mnie stać. Warto jednak czerpać opinie od osób, które są wiarygodne, znajdują się blisko nas i mają kompetencje do tego, aby się na nasz temat wypowiadać.

Poleca pani zawodnikom lekturę konkretnych książek? Na zasadzie: powinieneś to przeczytać, to jest pozycja dla ciebie?

Zawodnicy chętnie korzystają z sugestii dotyczących książek, albo filmów. Sama jestem współautorką książki “Uwierzyć w wygraną raz jeszcze”, która porusza temat psychologii sportu – akurat w tenisie, ale prezentuje uniwersalne podejście, dające jasne i konkretne wskazówki, jak można pracować na sferą mentalną. Staramy się polecić zawodnikom różną literaturę, zależnie od tego na co dany zawodnik ma ochotę, ale też biorąc po uwagę to, żeby poprzez czytanie rozwijali się oraz inspirowali.

Zahaczmy jeszcze o pewien gorący temat: niedawno wprowadzony został zakaz wstępu do lasów. Będzie on miał faktycznie negatywny wpływ na społeczeństwo, w tym sportowców?

Jeśli zakaz wstępu do lasów jest warunkiem koniecznym, aby poradzić sobie z pandemią, uważam że nie powinno być wątpliwości. Jeśli każdy z nas będzie zadawał sobie pytania czy wolno to, czy tamto oraz dlaczego tak jest i nie stosował się do wytycznych, to może okazać się, że będziemy siedzieć w domach jeszcze rok. Są priorytety i najwyższe wartości, jak zdrowie i bezpieczeństwo. Jeśli chcemy cieszyć się aktywnością i chodzić do lasu za pół roku, to teraz musimy się powstrzymać. I zostać w domu oraz zastosować do wszelkich zaleceń.

Wybiera się pani na igrzyska w Tokio?

Olimpijska misja medyczna, w której są psychologowie, jest powoływana przez pana dr Huberta Krysztofiaka – dyrektora Centralnego Ośrodka Medycyny Sportowej oraz szefa komisji medycznej PKOl. Wszystko będzie zależeć od tego, jakie będzie zapotrzebowanie. Ja przede wszystkim kieruję się swoją misją, czyli wspieram zawodników i chcę, żeby byli jak najlepiej przygotowani. Sam wyjazd na igrzyska jest pewnym dodatkiem, elementem kończącym etap współpracy.

A jak to wyglądało na igrzyskach letnich w Rio oraz zimowych w Pjongczang? Ilu was było?

Podczas igrzysk w Rio de Janeiro byłam psychologiem reprezentacji z ramienia misji medycznej oraz, z racji wcześniejszej współpracy, rekomendowanym przez Polski Związek Towarzystw Wioślarskich i Polski Związek Zapaśniczy. Misję psychologiczną tworzyliśmy wraz z profesorem Janem Blecharzem, który opiekował się kadrą lekkoatletów. Na igrzyska w Pjongczang poleciałam jako jedyny psycholog całej reprezentacji Polski. Przed igrzyskami współpracowałam z Polskim Związkiem Łyżwiarstwa Szybkiego, ale podczas igrzysk byłam dostępna dla wszystkich zawodników, trenerów i członków zespołów szkoleniowo-medycznych.

Można było się spodziewać, że ta grupa będzie nieco liczniejsza. Setki sportowców i tylko dwóch psychologów…

Tak to wygląda… Istnieją ograniczenia związane z liczbą miejsc, nie ma więc możliwości wysłania całego sztabu w każdej dyscyplinie sportu. Trzeba też pamiętać, że jest to wyjazd związany z pracą dwadzieścia cztery godziny na dobę, dostępnością dla zawodników i członków misji medycznej niezależnie od pory dnia i nocy. Ja zawsze taką gotowość w sobie miałam i z pełnym zaangażowaniem starałam się odpowiadać na potrzeby zawodników. Pozytywny odzew daje jeszcze większą motywację do realizacji mojej pasji, jaką jest wspieranie sportowców w drodze na szczyt. Głęboko wierzę, że może w Tokio tych psychologów będzie trochę więcej i będziemy mieli możliwość tworzenia jeszcze silniejszej misji psychologicznej.

Rozmawiał
KACPER MARCINIAK


Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze

Aktualności

Kalendarz imprez