To był najważniejszy mecz od czasu igrzysk olimpijskich. Polskich siatkarzy, którzy dotychczas przez mistrzostwa Europy szli jak burza, czekało prawdziwe wyzwanie, czyli mecz z Rosją. Naszym odwiecznym rywalem, który – mimo braku kontuzjowanego Maksima Michajłowa – wciąż należy do europejskiej czołówki. Dzisiaj jednak siatkarze Sbornej po prostu odbili się od ściany. Ekipa Vitala Heynena rozegrała kapitalne spotkanie i awansowała do półfinału turnieju!
Wiemy, jak wysoko w europejskiej hierarchii stoi polska siatkówka. Dlatego też to, co dotychczas działo się podczas mistrzostw Starego Kontynentu, nie mogło wywoływać u nas zachwytu. Owszem, pokonanie Serbii po tie-breaku było cenne, ale już zwycięstwa z Grecją, Portugalią czy nawet Finlandią w fazie pucharowej, należało uznać za obowiązek kadry Vitala Heynena. Dzisiaj jednak zabawa miała się skończyć. Bo Polacy stali przed ciężkim zadaniem. Takim zawsze jest pokonanie naszego odwiecznego rywala, czyli Rosji.
Stawka była spora. Przegrany miał pożegnać się z imprezą, wygrany awansować do najlepszej czwórki, czyli mieć medal na wyciągnięcie ręki. Szczególnie że w drugim ćwierćfinale po polskiej stronie drabinki znajdowały się Słowenia oraz Czechy. Zespoły, co tu dużo gadać, jak najbardziej do przejścia. Choć należy pamiętać, że na poprzednich mistrzostwach Europy to właśnie Słoweńcy niespodziewanie rozprawili się z reprezentacją Polski, która szła wówczas po złoty krążek. Skończyło się na brązowym medalu.
Teraz, po rozczarowujących igrzyskach, cel był jasny. Tylko awans do finału mógł sprawić, że rok 2021 w wykonaniu polskiej kadry wcale nie będzie oceniany – z historycznej perspektywy – jako nieudany. No ale właśnie – najpierw należało pokonać mocnych Rosjan.
Tak trzeba zaczynać!
Rosjan, którym brakuje jednej znaczącej postaci. Maksima Michajłowa, od lat czołowego atakującego świata, z udziału w mistrzostwach Europy wykluczyła bowiem kontuzja. Nasi dzisiejsi rywale mogli zatem się dzisiaj czymś usprawiedliwić. My nie bardzo – bo Vital Heynen miał do dyspozycji niemal wszystkich asów. Niemal, bo małego urazu przed spotkaniem miał doznać Piotr Nowakowski. To nie zmieniało faktu, że to Polaków należało uznać za faworytów do zwycięstwa.
Początek meczu również absolutnie nie wskazywał, że biało-czerwoni będą mieli dzisiaj problemy. Byli skuteczni, nieźle serwowali i generalnie wykorzystywali brak skuteczność i widoczną nerwowość w rosyjskiej ekipie. Sprawy potoczyły się tak szybko, że siatkarze Sbornej musieli po prostu spisać pierwszego seta na straty. Bo jak odrobić ośmiopunktową stratę (8:16) przeciwko zespołowi, która ma Leona czy Kurka? Na dodatek – u naszych siatkarzy było widać olbrzymią mobilizację. Nawet, kiedy prowadzili, wciąż grali wyjątkowo ofiarnie w obronie.
Zaczęło się zatem świetnie. A druga partia? Była już znacznie bardziej wyrównana. Wiele zmieniło się jednak w połowie seta. Polacy zaczęli dominować na siatce i po bloku na Woronkowie wyszli na prowadzenie 17:14. Po chwili było już 19:15. Rosjanie jednak niespodziewanie wrócili do gry, niwelując stratę do jednego oczka. Wszystko miało zatem rozstrzygnąć się w końcówce. W niej kluczową akcją popisał się Kubiak – przy stanie 22:22, po mocnym serwisie Rosjan, przerzucił piłkę na drugą stronę tak, że podbić ją musiał lider rywali Jegor Kluka. W tej sytuacji rozgrywający Sbornej posłał piłkę nie do niego, a Dmitrija Wołkow, który się pomylił. Polacy tym samym utrzymali prowadzenie, a w kolejnych wymianach zachowali więcej zimnej krwi. I wygrali również drugiego seta.
Trzeci od początku wydawał się formalnością. Polacy szybko osiągnęli przewagę. I do końca partii nawet przez moment nie byli zagrożeni. Kapitalny mecz rozgrywał Michał Kubiak (jak nam brakowało kapitana w wysokiej formie!), błyszczał Leon, który potrafił skutecznie zaatakować w nawet najtrudniejszych sytuacjach. Do tego funkcjonował serwis – bo punktowe zagrywki notowali Jakub Kochanowski czy Mateusz Bieniek. Generalnie – to naprawdę była profesorka ze strony naszych siatkarzy.
Jak wspominaliśmy: po zwycięstwie z Rosją w półfinale mistrzostw Europy biało-czerwoni zmierzą się albo z Czechami, albo ze Słowenią. Jeśli zagrają tak jak dzisiaj – nie mamy wątpliwości, że zagwarantują sobie medal. Tak sądzi przynajmniej trener Heynen, który w wywiadzie pomeczowym podkreślał, że wszystko zależy od formy jego siatkarzy.
Polska – Rosja 3:0 (25:14, 26:24, 25:19)
Fot. Newspix.pl
Emocje jak na grzybach.Mecz to mieli wygrac w 1/4 w Tokio.Teraz to kolo uja nam to lata czy cos wygraja czy nie.