Hura, uniknęliśmy Słowenii – mogą w duchu wykrzyknąć polscy kibice. Ale żarty na bok. To nie było emocjonujące losowanie. Ze względu na potencjał sportowy Polaków (pomimo ostatnich niepowodzeń) nie mogło takie być. To rywale muszą uważać na nas, w każdej możliwej konfiguracji grupy bylibyśmy faworytami do pierwszego miejsca. Tak będzie i tym razem, podczas siatkarskich mistrzostw świata, które odbędą się za rok w Rosji. W pierwszej fazie grupowej zmierzymy się z USA, Meksykiem oraz Bułgarią, a areną naszych zmagań będzie odległy Nowosybirsk.
Grupa śmierci? Dajcie spokój, nie ma dla nas takiej
Jak to wyglądało jeszcze przed samym losowaniem? Sześć reprezentacji – w tym Polska – było rozstawionych w poszczególnych grupach. Pozostałe podzielono na trzy koszyki, zgodnie z miejscem zajmowanym w rankingu FIVB.
Reprezentacje rozstawione: Rosja (gospodarz turnieju), Brazylia, Polska, Francja, Włochy, Argentyna.
Koszyk 1: USA, Słowenia, Serbia, Iran, Japonia, Kanada.
Koszyk 2: Kuba, Tunezja, Holandia, Niemcy, Meksyk, Turcja.
Koszyk 3: Egipt, Katar, Bułgaria, Chiny, Portoryko, Kamerun.
Z całym szacunkiem do naszych potencjalnych przeciwników, lecz przy wyjściu dwóch zespołów z każdej grupy i dodatkowo czterech najlepszych drużyn z trzecich miejsc, naprawdę nie musimy się martwić kwestią awansu. Ale punkty zdobyte w tej fazie będą przenosić się do następnej rundy grupowej, więc lepiej było trafić na zestaw przeciwników, których biało-czerwoni gładko opędzlują po 3:0.
Gdybyśmy mieli urządzić sobie przed losowaniem koncert życzeń, z koszyka pierwszego wybralibyśmy Japonię lub Kanadę, z drugiego Meksyk, a z trzeciego kogokolwiek poza Bułgarią. Natomiast wolelibyśmy uniknąć Słowenii (chyba nie musimy mówić dlaczego), Kuby oraz wspomnianej Bułgarii, której pozycja znajduje się poniżej jej potencjału.
Słodko-gorzkie losowanie
Zgodnie z kolejnością rozstawionych zespołów, Polacy zostali umieszczeni w grupie C. Niestety, ręce Lubow Szaszkowej odpowiedzialne za rozdzielanie drużyn z czwartego koszyka nie okazały się dla nas najszczęśliwsze. Legenda rosyjskiej siatkówki kobiecej wylosowała nam Bułgarię, zatem najmocniejszy z najsłabszych zespołów. Ale Vladimir Grbić – serbski mistrz olimpijski z Sydney – był dla nas znacznie łaskawszy. On wylosował Meksyk, zatem po drugim koszyku było słodko-gorzko.
Pozostawało tylko spoglądać na kulki odkręcane przez Jekatierinę Gamową. I co nam one pokazały? Polacy jako ostatniego rywala w grupie otrzymali Stany Zjednoczone. Wedle rankingu FIVB, to najmocniejsza drużyna, na jaką mogliśmy trafić. Ale Jankesi ostatnio również przeżywają kryzys swojej siatkówki. Na igrzyskach olimpijskich nie wyszli z grupy. Zawiedli też w rozgrywkach Pucharu Panamerykańskiego, gdzie w półfinale przegrali z Meksykiem. Zatem nasi grupowi rywale mają rachunki do wyrównania.
Tak więc, choć nie spodziewamy się gładkich wygranych, nasza grupa wydaje się w porządku. Jest dosyć wyrównana, co paradoksalnie działa na korzyść Polaków – rywale prędzej sami sobie pourywają punkty, niż zrobią to nam.
Najbardziej martwi nas miejsce rozgrywania spotkań w grupie C. Mogliśmy grać w Ufie czy Jekaterynburgu – miastach znajdujących się znacznie bliżej europejskiej części Rosji. Tymczasem Polacy wylądowali daleko za Uralem i będą grać w Nowosybirsku. Ale ku rozpaczy komentatorów losowania, uspokajamy – szanse na taki obrót spraw były spore. Kemerowo i Krasnojarsk – więc miasta-gospodarze w grupach B i F – znajdują się jeszcze dalej na wschód.
Zestawienie wszystkich grup wraz z miejscem rozegrania spotkań:
Grupa A, Moskwa: Rosja, Serbia, Tunezja, Portoryko
Grupa B, Kemerowo: Brazylia, Japonia, Kuba, Katar
Grupa C, Nowysybirsk: Polska, USA, Meksyk, Bułgaria
Grupa D, Ufa: Francja, Słowenia, Niemcy, Kamerun
Grupa E, Jekaterynburg: Włochy, Kanada, Turcja, Chiny
Grupa F, Krasnojarsk: Argentyna, Iran, Holandia, Egipt
Fot. Newspix