Do pewnego momentu wszystko wydawało się możliwe. Michał Kwiatkowski znajdował się w grupie, która miała walczyć o medale. Polak od czasu do czasu próbował atakować, wyrwać się na czoło. Ale niestety – ostatecznie znaleźli się kolarze mocniejsi. “Kwiato” osłabł na 11 kilometrów przed metą, Richard Carapaz pewnie sięgnął po złoto, a podium uzupełniła dwójka faworytów – Tadej Pogacar i Wout Van Aert.
To był naprawdę kapitalny wyścig, musimy to podkreślić z miejsca. Trasa, z którą musieli zmierzyć się kolarze, liczyła 234 kilometry, ale na emocje wcale nie trzeba było czekać do samego finiszu.
Zanim w ogóle zaczęliśmy myśleć o medalach, w peletonie upadł – jak zawsze pechowy – Geraint Thomas, czyli, jakby nie patrzeć, jeden z kandydatów do podium. Na około 40 kilometrów przed metą peleton dopadł ostatnich harcowników, którzy na atak zdecydowali się znacznie wcześniej. Mieliśmy zatem stosunkowo zbitą grupą i pytanie, jakie należało postawić, brzmiało: kto zaryzykuje, kto ruszy do przodu? Padło na Tadeja Pogacara, triumfatora dwóch ostatnich edycji Tour de France.
Liczyło się, kto będzie w stanie doskoczyć do Słoweńca. Jak się okazało – tempa dotrzymało mu kilkunastu kolarzy, w tym Michał Kwiatkowski. Na 35 kilometrów przed metą mieliśmy dwie liczące się grupki – siódemkę z przodu i goniącą czwórkę. O dziwo z tyłu znajdował się Van Aert, który wcale nie wydawał się mieć sporo paliwa w baku. Pomogło mu jednak to, że liderzy nieco odpuścili. Wraz z “kompanami” dołączył do nich i sytuacja znowu się uspokoiła. W międzyczasie do stawki dołączyli Maximilian Schachmann i Adam Yates, którzy bez wątpienia również mieli apetyt na medal.
Ekwador świętuje!
Niemal pewne wydawało się jednak, że ktoś w końcu przeprowadzi skuteczny atak. Takiego doczekaliśmy się ze strony Richarda Carapaza i Brandon McNulty’ego. Ekwadorsko-amerykański duet zbudował około 40 sekund przewagi nad jedenastką rywali. Do mety wciąż pozostawało jednak ponad 20 kilometrów i można było zastanawiać się: czy wytrzymają? Okazało się, że wytrzymał tylko jeden. Czas leciał, McNulty dołączył już do grupy goniącej, a Carapaz, który ruszył do przodu, wciąż miał sporo przewagi.
Z naszej perspektywy najważniejsze było jednak to, że na 11 kilometrów przed końcem wyścigu sił zabrakło Kwiatkowskiemu. Polak niestety nie był w stanie utrzymać tempa, które nadawał Van Aert. Stało się jasne, że medalu już nie zdobędzie. Z czasem stawało się też jasne, że złoto trafi do Carapaza.
Ekwadorczyk na metę wjechał bez jakiejkolwiek asysty, presji, że ktoś wyskoczy mu zza pleców. O srebro i brąz bić miało się jednak kilku kolarzy. Wśród nich najmocniejsi okazali się Pogacar, który przez dłuższy moment był zamknięty i nie miał luki do ataku, oraz Van Aert. Belg mógł cieszyć się ze srebra, a Słoweniec z brązu. Co ciekawe – o ile pierwszy z nich nie był przesadnie ucieszony, po 22-letnim faworycie wcale nie było widać, że uciekło mu złoto.
Co z resztą Polaków? Majka zajął dziewiętnaste miejsce, natomiast Kwiatkowski wjechał na metę jako jedenasty, minutę i 35 sekund po Carapazie. Do Ekwadorczyka zresztą na chwilkę wróćmy – bo zdobył drugi złoty medal olimpijski w historii swojej reprezentacji! Ba, to trzeci krążek dla Ekwadoru. Nie na tych igrzyskach, ale w ogóle.
To nie koniec
Niewykluczone, że medal w kolarstwie szosowym jeszcze do puli polskiej reprezentacji trafi. Jutro szans w wyścigu ze startu wspólnego poszuka Katarzyna Niewiadoma. Polka, choć za faworytkę uchodzić nie może, od lat znajduje się w światowej czołówce. Być może jej poszczęści się bardziej niż Kwiatkowskiemu i Majce? Start rywalizacji kobiet w niedzielę o godzinie 6:00.
Fot. Newspix.pl
Puste trybuny to kupa i olimpiada do dupy. Dziwne… Bo mogliby zrobić 25% pojemności lub wpuszczać zaczepionych tylko. Czyżby japońce coś więcej wiedzieli o szczepionkach że ch… Dają na deltę i lambdę
Widać, że nie oglądałeś tych zawodów, bo akurat na trasie kolarskiej dopingowało ich wiele tysięcy ludzi.
on miał medal niemal pewny tylko wypuścił go z rąk na własne życzenie przez głupie juniorskie fatalne taktycznie ciągłe szarpanie się (kilka prób ucieczek i kilka razy kasowanie prb ucieczek innych) zamisst nigdy się nie wychylać i tak dojechać do finiszu. W końcu chyba jest szybszy niż Pogacar.