Koniec serii zwycięstw. Polscy siatkarze przegrali z Brazylią

Koniec serii zwycięstw. Polscy siatkarze przegrali z Brazylią

Jak się okazuje – Słowenia nie jest jedyną reprezentacją, która potrafi znaleźć sposób na Biało-Czerwonych. Dzisiaj polscy siatkarze musieli uznać wyższość Brazylii, która, co trzeba podkreślić, zagrała naprawdę świetne spotkanie. Wygrała w trzech setach i jest już jedyną drużyną Ligi Narodów z zaledwie jedną porażką na koncie. Nie ulega wątpliwości – taki mecz, przeciwko temu zespołowi, nie może się naszym siatkarzom powtórzyć podczas igrzysk w Tokio.

Zacznijmy od zasadniczego pytania: na jaką szóstkę postawił Vital Heynen (bo jak wiemy, ta w Lidze Narodów zmienia się u nas cały czas)? W pierwszej wyszli dziś Fabian Drzyzga, Jakub Kochanowski, Mateusz Bieniek, Kamil Semeniuk, Michał Kubiak, Łukasz Kaczmarek oraz Damian Wojtaszek na libero. Nie oznaczało to jednak, oczywiście, że paru innych zawodników, nawet tych pierwszoplanowych, nie zobaczymy na boisku. Tak zresztą się stało, bo szkoleniowiec kadry Polski próbował różnych rozwiązań, wprowadzając potencjalnych “jokerów”.

Pierwszy set rozgrywał się jednak kompletnie do jednej bramki. Jego początek co prawda należał do nas, po wejściu na parkiet Nowakowskiego Polacy prowadzili 6:4, ale z czasem Brazylijczycy po prostu przejęli kontrolę. Byli zabójczo skuteczni w ataku, a Biało-Czerwoni – wręcz przeciwnie. Brakowało punktowej zagrywki, a jako jedyny w ataku wysoki poziom trzymał Semeniuk. Nie mogło zatem być inaczej – nasi rywale zbudowali kilkupunktową przewagę i już jej nie oddali. Partię asem (nie pierwszym w wykonaniu Brazylii) zakończył Lucarelli.

Po krótkiej przerwie polscy siatkarze odżyli. Nie było już mowy o żadnej dominacji, tylko równej, zaciętej grze. O zwycięstwie musiała zadecydować końcówka. W niej trener Heynen postanowił wprowadzić na boisko Wilfredo Leona. W teorii – super ruch, jeden z najlepszych siatkarzy globu wzmacnia zespół, co się może nie udać? Ale niestety – przyjmujący najpierw został zatrzymany na podwójnym bloku, a potem popełnił błąd, uderzając piłkę, która była już po stronie Brazylijczyków. Przynajmniej według sędziego, bo zażądany przez Heynena challenge zakomunikował… że błędu nie było (“no fault”). Arbiter nie dał się jednak przekonać.

Na tym skończyły się emocje w dzisiejszym spotkaniu. Brazylijczycy wciąż grali zabójczo skutecznie. Przede wszystkim – byli znacznie lepsi od polskich siatkarzy w piłkach sytuacyjnych. Kończyli kontry, radzili sobie z naszym blokiem. Tymczasem u Polaków jedno się nie zmieniało: tylko Semeniuk był naprawdę pewny w ataku. To, połączone z gorszą dyspozycją Biało-Czerwonych w obronie, sprawiło, że Brazylia zdołała “domknąć” piątkowy mecz. I to bez większych problemów. Trzecią partię wygrała 25:19, a całe spotkanie w trzech setach.

Co to oznacza? Nasz odwieczny rywal stał się samodzielnym numerem jeden w tabeli Ligi Narodów. Jako jedyny przegrał zaledwie raz. Polacy znajdują się zaś na drugim miejscu, choć mają identyczny bilans (7 zwycięstw i 2 porażki) co Francja, Słowenia oraz Serbia. To wszystko oczywiście ma drugorzędne znaczenie. Trwający turniej jest traktowany jako seria testów przed igrzyskami olimpijskimi. Czego nauczyliśmy się dziś? Że na Brazylię w Tokio będzie trzeba naprawdę uważać.

Polska – Brazylia 0:3 (17:25, 26:28, 19:25)

Fot. Newspix.pl


Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze

Aktualności

Kalendarz imprez