Jeżeli dziesięć lat temu jakaś reprezentacja mogła być chociaż posądzona o grę w kosza zbliżoną poziomem do Amerykanów, to była to Hiszpania. Drużyna, w której on dowodził. Pewnie też dlatego, że znał swoich największych rywali na wylot – ostatecznie został legendą dwóch klubów NBA, jak i zresztą całej ligi w której grał aż dziewiętnaście lat. Karierę reprezentacyjną zakończył po igrzyskach w Tokio. Tę klubową kończy właśnie dziś, w rodzinnej Barcelonie, w wieku czterdziestu jeden lat. Pau Gasol oficjalnie pożegnał się z koszykarskim parkietem.
Hiszpan to bez wątpienia jeden z najlepszych graczy z Europy, jacy w XXI wieku grali w NBA. Debiutował w 2001 roku w ekipie Memphis Grizzlies. I było prawdziwe wejście smoka – Gasol w tym samym sezonie został debiutantem roku. Był pierwszym koszykarzem spoza Stanów Zjednoczonych, który zdobył to wyróżnienie. Na parkietach wyróżniał się świetnymi warunkami fizycznymi. Na mierzącego aż 216 centymetrów wzrostu gracza nie było mocnych w strefie podkoszowej. W dodatku posiadał końskie zdrowie. W pierwszych latach rozegrał aż 240 spotkań z rzędu. Mało tego, trzykrotnie poprowadził drużynę z Memphis do fazy play-off NBA.
Z czasem ta drużyna zrobiła się dla niego po prostu za mała. Bijąc kolejne klubowe rekordy Hiszpan udowadniał, że przerasta swoich kolegów z zespołu o głowę – dosłownie i w przenośni. I wtedy nastały złote lata kariery Gasola w NBA. Przenosiny do Los Angeles Lakers, gdzie wraz z Kobe Bryantem stworzył złoty duet.
Sam Kobe przyznawał, że współpraca z Gasolem zagrała od samego początku. Jeziorowcy dotarli do finałów NBA już w pierwszym sezonie Hiszpana w nowym klubie, gdzie jeszcze musieli uznać wyższość Boston Celtics. Ale kolejne dwa lata to było panowanie drużyny z zachodniego wybrzeża. Jej liderem i największą gwiazdą był oczywiście Black Mamba. Jednak nie ma wątpliwości, że kolejnym graczem w hierarchii zespołu był właśnie Gasol. A być w Los Angeles Lakers drugim po Bryancie, to jak być drugim po Bogu. Zresztą Hiszpan był również doceniany indywidualnie. Sześciokrotnie wziął udział w Meczu Gwiazd.
Po Lakersach grał również w Chicago Bulls, San Antonio Spurs i Milwaukee Bucks. Jednak wraz z kolejnymi sezonami lata eksploatacji organizmu coraz bardziej dawały o sobie znać. Zawodnika, który wchodząc do ligi potrafił nie opuścić dwustu czterdziestu spotkań z rzędu, zaczęły prześladować kontuzje. Jego ostatnim klubem za oceanem był Portland Trail Blazers, gdzie nie rozegrał ani jednego meczu. Choć chciał powrócić do Los Angeles, by móc grać ze swoim bratem Marcem, nic nie wyszło z tego pomysłu.
Ostatecznie powrócił do macierzy – Barcelony, w której stawiał pierwsze kroki w karierze. I to był strzał w dziesiątkę, Gasol pomógł wywalczyć drużynie z Katalonii pierwszy tytuł mistrzowski od 2014 roku.
Ale Pau to nie tylko Katalonia, to również Hiszpania. W 2006 roku zdobył mistrzostwo świata. Na Starym Kontynencie prowadził swój zespół od tytułu do tytułu, trzykrotnie wygrywając mistrzostwo Europy. I najważniejsze pod względem reprezentacji igrzyska olimpijskie. U szczytu formy Gasola Hiszpanie z Pekinu i Londynu wracali jako srebrni medaliści. I chociaż za każdym razem musieli pogodzić się z wygraną Amerykanów, to bynajmniej nie były to łatwe mecze dla Jankesów. W stolicy Wielkiej Brytanii Stany Zjednoczone wygrały 107-100, lecz na Gasola gracze USA nie mogli znaleźć sposobu. Pau rzucił w londyńskim finale 24 punkty i zanotował 7 asyst. Cztery lata później Gasol i spółka ponownie odpadli z USA, tym razem w półfinale igrzysk. W meczu o brązowy medal pokonali natomiast Australię. Amerykanie pokonali go również w Tokio, lecz to zdarzyło się już w ćwierćfinałach.
A nam w obliczu tak bogatej kariery Gasola, którą przez tyle lat podziwialiśmy przecież na parkietach NBA, pozostaje tych samych Amerykanów zapytać, czy wprowadzą Pau Gasola do Koszykarskiej Galerii Sław i kiedy to nastąpi?
Fot. Newspix
Pau Gasol, człowiek instytucja europejskiej i światowej koszykówki.