To miał być triumf holenderskiego kolarstwa. Tak jak podczas wyścigu ze startu wspólnego na igrzyskach w Tokio, koalicja kolarek w pomarańczowych strojach wydatnie pracowała na to, by któraś z ich reprezentantek pojawiła się na mecie jako pierwsza. Lecz podobnie jak w Japonii, Holenderki i tym razem muszą zadowolić się srebrnym medalem. A to wszystko między innymi za sprawą fenomenalnie spisującej się na trasie Katarzyny Niewiadomej, która raz za razem podejmowała próby ucieczek rywalkom. I choć ostatecznie to nie ona zdobyła mistrzostwo świata – to padło łupem Elisy Balsamo – to w wyścigu ze startu wspólnego wywalczyła brązowy medal! To jeden z największych sukcesów Polki w jej karierze.
A przecież w porównaniu do Holenderek czy również Włoszek Niewiadoma nie mogła liczyć na podobne wsparcie pozostałych Polek. Z całym szacunkiem do reszty naszych rodaczek biorących udział w wyścigu, ale nieco odstają one od światowej czołówki. Dość powiedzieć, że nasza druga najlepsza kolarka – Karolina Kumięga – przejechała do mety na 51 pozycji. I właściwie tylko ona była w stanie jakkolwiek wesprzeć Niewiadomą, chociażby podając jej bidony z wodą. Jednak przez większość trasy Kasia musiała radzić sobie sama. Zaskakiwać rywalki. Niszczyć plany taktyczne faworyzowanych ekip już w zarodku.
I robiła to znakomicie. Chociażby podczas wjazdu do Leuven. Wtedy Hiszpanka Margarita Garcia Canellas zdecydowała się na odejście od peletonu. W tym momencie kolejny raz „popisały się” Holenderki. Pozbawione komunikacji radiowej – na mistrzostwach świata, podobnie jak na igrzyskach, nie jest ona stosowana – reprezentantki Oranje pozwoliły wypracować Canellas sporą przewagę. Ale w pogoń jako pierwsza ruszyła właśnie Niewiadoma i dopiero za nią pojechała zgraja holendersko-włoska. Wtedy nasza kolarka podjęła kolejną świetną decyzję. Zdając sobie sprawę z siły rywalek oraz tego, że w grupie jest grono o wiele lepszych sprinterek nie mogła dopuścić do tego, by wszystko miało rozstrzygnąć się na finiszu wyścigu. Więc postanowiła je podmęczyć.
Na dwadzieścia jeden kilometrów do mety sama zdecydowała się na prowadzenie w wyścigu, pozostawiając przeciwniczkom wybór. Mogły albo gonić za Polką i ryzykować utratę sił, kiedy do mety pozostało sporo kilometrów albo… ryzykować powtórkę z Tokio, gdy podobną akcją Anna Kiesenhofer sensacyjnie wywalczyła złoty medal. Te postanowiły pilnować Polki. Ale też zarówno Włoszki jak i Holenderki liczyły na złoto. Z tego względu reszta ich reprezentantek postanowiła wspierać swoje liderki – odpowiednio Elisę Balsamoo i Marianne Vos – rozprowadzając wyścig. To otworzyło Niewiadomej szansę na wywalczenie brązowego medalu. I Polka tę szansę wykorzystała.
Brązowy medal Niewiadomej jest pierwszym polskim krążkiem w historii na mistrzostwach świata w kategorii elity kobiet. To gigantyczny sukces. Zwłaszcza, że w przeciwieństwie do swoich rywalek, Kasia nie była rozprowadzana przez koleżanki z kadry. Spoglądając na sprawę pod takim kątem, ten brąz zdecydowanie może smakować jak złoto. Nie pozostaje nam nic innego, jak napisać – Pani Katarzyno, gratulujemy i nisko chylimy czoła.
Fot. Newspix
nice post