Justin Gatlin zapomniał zejść ze sceny?

Justin Gatlin zapomniał zejść ze sceny?

Chciał pożegnać się ze sportem, będąc jego istotną częścią. Wyznaczył sobie cel – medal na igrzyskach. Potem zamierzał skończyć karierę. Ostatecznie do Tokio nie poleciał, ale jego plany emerytalne miały nie ulec zmianie – na wrzesień wyznaczył sobie ostatni mityng w karierze. Ten już się odbył, ale on wciąż nie podjął ostatecznej decyzji. Jeden z najbardziej kontrowersyjnych lekkoatletów wszech czasów – Justin Gatlin – kurczowo trzyma się świata sprintu. Mimo tego, że ten zaczyna mu uciekać.

Amerykanin nie zwołał konferencji prasowej, nie skorzystał z mediów społecznościowych, nie był gościem żadnej audycji ani podcastu. O tym, że ma – finalnie – zakończyć karierę, dowiedzieliśmy się dzięki organizatorom zawodów we szwajcarskim Bellinzona.

– To dla nas zaszczyt ogłosić, że Justin Gatlin, mistrz świata i mistrz olimpijski, jeden z najlepszych spinterów wszech czasów, wybrał termin 14 września ­­­i publiczność w Bellinzo­­na na swój ostatni bieg w karierze – możemy do teraz przeczytać na oficjalnej stronie mityngu.

Amerykanin faktycznie pojawił się w Szwajcarii. Ale nie pobiegł po raz ostatni. Niedługo później wsiadł w samolot i poleciał do Kenii. Aby wystartować w kolejnych zawodach. Te zresztą stały na wysokim poziomie – Gatlin zajął trzecie miejsce w biegu, w którym dwóch najszybszych zawodników zeszło poniżej bariery dziewięciu sekund i osiemdziesięciu setnych. Niedługo później “skonfrontował” się z mediami.

– Wróciłem po kontuzji z nadzieją, że uda mi się tu wygrać – zaczął Gatlin, po czym dodał, że teraz będzie miał dużo czasu, aby myśleć nad swoją przyszłością. – Poczekajmy, zobaczymy, co przyniesie nowy sezon – odpowiedział pytany, co z jego decyzją o zawieszeniu butów na kołku.

Wyczekiwanie

Już za pięć miesięcy Justin Gatlin skończy czterdziestkę. O tym, że powoli będzie schodził ze sceny poinformował – jak wspomnieliśmy – nawet nie parę tygodni temu, a… w 2019 roku. Wtedy zaznaczył, że chce pożegnać się na własnych warunkach. Polecieć do Tokio, powalczyć o medal i powiedzieć “stop”. – Chcę być częścią olimpijskiego cyklu. Moim celem jest dotrwać do 2020 roku, a potem stanąć na podium. Uda się, nie uda, chcę być na bieżni, pobiec i powiedzieć, że to koniec.

Nie było w tym nic dziwnego. Nieraz sportowcy chcą zakończyć karierę, nawet nie na szczycie, ale jako uczestnicy większej rywalizacji. Nie z boku, dobici kontuzją, albo słabszą formą. Taki zatem był zamiar Gatlina – wystartować na igrzyskach, pokazać się z jak najlepszej strony i na wielkiej scenie pożegnać się z kibicami.

W realizacji planów Amerykaninowi przeszkodziła jednak pandemia. A potem, kiedy nadeszły długo wyczekiwane kwalifikacje olimpijskie (Olympic Trials) w 2021 roku, doznał kontuzji. Akurat w trakcie finałowego biegu. Marzenia o starcie na czwartych igrzyskach prysły w ułamku sekundy.

Patrząc jednak na metrykę Amerykanina – wydawało się naturalne, że będzie musiał odpuścić. Pogodzić się z tym, że jego ciało powoli nie daje radę. Że to i tak luksus zakończyć karierę, będąc w dobrej formie. I wyglądało na to, że Gatlin faktycznie to wszystko zrozumiał. Do czasu, kiedy się rozmyślił.

Oczywiście – możliwe, że potrzebuje trochę czasu do namysłu. Możliwe, że któregoś październikowego czy listopadowego dnia ogłosi, iż w następnym sezonie już nie wystartuje. Jeśli jednak tego nie zrobi – jakie będą jego cele? Start na mistrzostwach świata w Eugene – to na pewno. Sęk w tym, że dawnej formy Gatlin już raczej nie odzyska. Tak samo jak – wśród szerokiej gamy kibiców – nie odbuduje swojej reputacji.

Powrót

Mało kto pamięta, co przysporzyło mu pierwszej dyskwalifikacji. Był rok 2001, a w organizmie nastoletniego Amerykanina wykryto… amfetaminę. Podobno nie używał jej jednak w celach rekreacyjnych – miała być ona składnikiem leku na ADHD, Adderallu, który przyjmował od 7. roku życia. To nie przekonało władz antydopingowych – został zawieszony na dwa lata. Potem karę zmniejszono, z racji, że nie chodziło o typowy doping.

W 2006 roku wykryto natomiast u niego zbyt wysoki poziom testosteronu. Gatlin nie miał się już zatem jak bronić. To znaczy, owszem, robił to, sugerując, że niedozwolony środek zaaplikowała mu… pielęgniarka podczas rehabilitacji. Kto jednak był w stanie w to uwierzyć? Nikt. Amerykanin stał się “persona-non-grata” w lekkoatletycznym środowisku i został zawieszony do 2010 roku.

W czasie długiej przerwy od startów próbował swoich sił w futbolu amerykańskim. Brał udział w treningach Houston Texans, ale nie przekonał do siebie trenerów. Choć sam zarzekał się, że miał wszystko, aby odnosić sukcesy w tym sporcie. Rzekomo przeszkadzała mu jednak dopięta łatka “lekkoatlety”, przez którą nie dostał prawdziwej szansy pokazania się.

Aż wreszcie, w 2010 roku, wrócił do lekkoatletycznych startów. I prezentował się słabo. Miał nadwagę, a jego wyniki nie wskazywało na to, że kiedykolwiek jeszcze będzie należeć do światowej czołówki. W swoim pierwszym starcie, w Estonii, wygrał bieg z czasem… 10.24. Potem pokazywał się jeszcze w Finlandii i we Włoszech. Najlepszy wynik? 10.09. Na koniec sezonu spróbował swoich sił również na 200 metrów, osiągając 20.63.

Po sezonie Gatlin zaczął współpracę z nowym trenerem, Brooksem Johnsonem, która ostatecznie potrwała rok. W tym czasie biegał lepiej, ale nie na tyle szybko, żeby rywalizować o indywidualne sukcesy na dużych imprezach. Dlatego znowu zmienił szkoleniowca – tym razem stawiając na Dennisa Mitchella, byłego olimpijczyka, który, co ciekawe, również w przeszłości wpadł na dopingu.

Co było dalej? Wszyscy dobrze wiemy – Gatlin wrócił na salony. I przez dobre kilka lat był największym rywalem Usaina Bolta. Osiągał czasy, do których – wcześniej czy później – nie zbliżył się żaden trzydziestolatek (nieraz nawet najlepsze w sezonie!). Z Jamajczykiem jednak przez długi czas – w trakcie wielkich imprez – przegrywał. Dopóki nie postanowił zepsuć jego święta.

Grinch

Podczas mistrzostw świata w Londynie Usain Bolt miał pożegnać się lekkoatletyką. Odejść w chwale, uwielbiany i dopingowany przez kibiców (owację na stojąco otrzymał jeszcze w tunelu, zanim wyszedł na bieżnię!), i najlepiej na szczycie.

Gdyby jednak miał przegrać z jednym z młodych zawodników – jasne, nic szczególnego by się nie stało. W 2017 roku Jamajczyk nie był już sobą. Było widać, że jego 31-letnie ciało nie jest w stanie “pływać” po bieżni, tak jak to robiło w przeszłości. Nie przy tych gabarytach, nie przy tej liczbie kontuzji. Ale jednego zobaczyć nie chciał prawie nikt – porażki Bolta z Justinem Gatlinem. A to właśnie ona miała miejsce.

Amerykaninowi do zwycięstwa wystarczyło 9.92, okazał się o trzy setne szybszy od Bolta. Po zwycięstwie, wygwizdywany, napiął mięśnie, przystawił palec do ust, wykonując słynny gest “uciszania trybun”. Te odpowiedziały jeszcze głośniejszym buczeniem. Dwie sekundy później Gatlin zreflektował się, uklęknął przed Boltem i zaczął mu się kłaniać. Po czym otrzymał od rekordzisty świata naprawdę serdeczne gratulacje. Ta wymiana uprzejmości jednak nic w jego sytuacji nie zmieniła. Stało się to, co musiało się stać. Po imprezie na Amerykanina wylała się fala krytyki.

Przeciwko Gatlinowi stanął nawet Sebastian Coe, czyli najważniejsza osoba w światowej lekkoatletyce, prezes World Athletics (wtedy jeszcze IAAF). – Agencja antydopingowa popełniła błąd, dyskwalifikując Gatlina tylko na cztery lata. On był złapany na dopingu drugi raz. Powinien dostać osiem lat, co oznaczałoby koniec jego kariery – mówił po imprezie w Londynie Brytyjczyk. Jego były kolega z bieżni, również medalista olimpijski, a po skończeniu kariery komentator stacji BBC Steve Cram zwracał zaś uwagę na inną rzecz, przez którą amerykański sprinter nie zyskuje sympatii tłumów. – Bolt jest popularny ze względu na brak arogancji, Gatlin był zawsze niepopularny przez to, że nic nie wnosił do świata sportu.

To inna ważna rzecz – Gatlin przez długi czas się nie tłumaczył, nie starał się otworzyć przed dziennikarzami czy fanami lekkoatletyki. Widocznie uznał, że najlepiej będzie przemawiać przez swoją postawę na bieżni, ale to była zła taktyka, na co zwracał uwagę Michael Johnson.  – To wszystko wina Justina. On to zrobił, jest odpowiedzialny. Nie zrobił za to niczego, zero, aby zbliżyć się do kibiców i pomóc ludziom zrozumieć swoją sytuację. Nie powiedział nawet, że jest przeciwny dopingowi w sporcie – mówiła amerykańska legenda biegów krótkich.

Po słowach swojego kolegi po fachu Gatlin, który wcześniej powiedział tylko, że zdziwiła go “negatywność na stadionie w Londynie”, wreszcie się otworzył. Na łamach “The Big Issue” oznajmił: – Tak, jestem przeciwko dopingowi w sporcie. Ale bądźmy szczerzy, jestem kimś, kto był zawieszony za wykroczenie dopingowe więcej niż raz, więc muszę być cicho. Jestem prawdopodobnie najczęściej testowanym sportowcem na świecie. Brałem udział w 68 testach w ciągu roku. Więc kiedy wróciłem do sportu, nie powiedziałem niczego. Chciałem po prostu pokazać, na co mnie stać.

– Wierzę w antydopingowy system – kontynuował Amerykanin. – Oni tworzą reguły i ja się ich trzymam. Nigdy nie ominąłem żadnego testu. Zawsze dawałem próbki, zawsze. Popełniałem błędy, ale teraz jestem tu, gdzie jestem. Odpokutowałem swoje i wróciłem. […] Wiem, że Wielka Brytania jest drugim domem Usaina, a to była jego pożegnalna impreza, więc nie chciano, żeby została zakłócona w ten sposób. Kiedy masz bohatera, musisz mieć też antybohatera. Ale żaden z nas nimi nie jest. Jesteśmy biegaczami i rywalizujemy przeciwko sobie. To nas napędza.

Po 2017 roku, kiedy Bolt już zakończył karierę, Gatlin dalej rywalizował na bieżni. I dalej imponował osiąganymi czasami. Można jednak powiedzieć, że szybkie bieganie stało się dla niego obusieczną bronią. Z jednej strony zyskiwał szacunek, bo jako weteran należał do światowej czołówki i walczył o medale. Z drugiej – budził podejrzenia, bo jak to możliwe, że lekkoatleta w tym wieku regularnie schodzi poniżej bariery 10 sekund, a nawet 9 sekund i 90 setnych?

Starość

Amerykanin ma swoje argumenty. Odpokutował, wrócił, nikt nie przechodził testów częściej od niego, a jeszcze w 2001 roku zawieszono go za korzystanie z leków, a nie typowego dopingu sterydowego. Prawda jest jednak taka, że większości kibiców czy nawet innych lekkoatletów już nie przekona. Jeśli myślisz “dopingowicz w lekkoatletyce”, od razu masz przed oczami Justina Gatlina. Dlatego Robert Harting odmówił wzięcie udziału w tej samej ceremonii, na którą zaproszono Amerykanina, dlatego niektórym sprinterom nie uśmiecha się gratulowanie mu po biegach, dlatego trybuny buczą – i dopóki Gatlin będzie startował, a także wygrywał – będą buczeć.

Mamy jednak 2021 rok. Gatlin niedługo zostanie czterdziestolatkiem. I – najwidoczniej – wciąż nie ma dość. Dużo będzie zapewne zależeć od zdrowia, ale jeśli te mu dopisze, możemy spodziewać się jego występu na przyszłorocznych mistrzostwach świata w Eugune. O ile w ogóle się na nie zakwalifikuje. Bo to wcale nie jest takie pewne. Owszem, przed Tokio zatrzymała go kontuzja. Ale jak popatrzymy na czasy, które amerykańscy sprinterzy osiągali w ostatnim czasie – Gatlin wcale się wśród nich nie wyróżnia. Zresztą nawet podczas Olympic Trials był drugi w biegu eliminacyjnym (9.93) i trzeci w swoim półfinale (10.00).

Oczywiście – o tym, jak w Tokio rozczarowali ostatecznie sprinterzy z USA już pisaliśmy. Nie zmienia to jednak faktu, że słabość Amerykanów leżała w tym roku w tym, że minęli się z formą na docelową imprezę. Ale przed nią, czy po niej, biegali bardzo szybko (o czym świadczy 9.76 Trayvona Bromella z minionego weekendu). To jednak nie Gatlin przodował, jeśli chodzi o najlepsze czasy w światowych tabelach. A jego młodsi koledzy.

Decyzja wciąż może zapaść. Sezon 2021 może być ostatnim w karierze 39-letniego sprintera. Ale jeśli nie będzie – o co właściwie walczy Justin Gatlin? W swojej karierze wygrał już wszystko, co miał do wygrania, brakuje mu tylko rekordu globu. Reputacji natomiast – jak wspomnieliśmy – nie odzyska. Dla niektórych będzie mistrzem, dla innych dopingowiczem. Nie pozbędzie się tej łatki.

Najwidoczniej trudno zrezygnować z czegoś, co – na poziomie profesjonalnym – robiło się ponad dwadzieścia lat.

KACPER MARCINIAK

Fot. Newspix.pl


Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze

Aktualności

Kalendarz imprez