Jurasik: Głównym celem Polski są MŚ 2023. Tam mamy się znaleźć w strefie medalowej

Jurasik: Głównym celem Polski są MŚ 2023. Tam mamy się znaleźć w strefie medalowej

Na czym polega preferowany przez Patryka Rombla system hiszpański? Dlaczego Tomasz Gębala gra w ataku kosztem Szymona Sićki? Jak rozwija się Michał Olejniczak? Czy Arkadiusz Moryto jest lepszym skrzydłowym od niego? Czy Adam Morawski ma szansę na stałe wskoczyć na najwyższy europejski poziom? Rozmawiamy z Mariuszem Jurasikiem, jednym z najlepszych leworęcznych piłkarzy ręcznych w historii polskiego handballa.

Jesteś zaskoczony tym, jak radzą sobie Polacy na mistrzostwach świata?

Nie. Wiem jak ciężko pracuje Patryk Rombel ze swoim sztabem, to musiało przynieść efekty. My to samo robimy w Szkołach Mistrzostwa Sportowego – w Kielcach, Płocku i Kwidzynie. Selekcjoner koordynuje naszą robotę. Pracujemy w systemie hiszpańskim z nastolatkami od pierwszej klasy liceum. Młodzi chłopcy się go uczą, by potem, tak jak Michał Olejniczak, móc śmiało wejść do reprezentacji.

Opowiedz o tym systemie coś więcej.

Hiszpańska obrona ma na celu wymuszenie błędu technicznego na przeciwniku i wyprowadzenie dzięki niemu kontrataku. Natomiast w ofensywie cechuje się chociażby częstą grą z kołowym, zarówno skrzydłowych jak i rozgrywających. Każdy z nich musi umieć współpracować z obrotowym, nad tym się ciężko pracuje.

Skoro mówi o defensywie, trzeba przyznać, że bracia Gębalowie radzą sobie na tym turnieju w tyłach bardzo dobrze.

Momentami funkcjonują jak jeden organizm. To rodzeństwo, może dlatego gdzieś podświadomie szybciej się „docierają” niż inne duety? Tomek to wymarzony zawodnik do preferowanej przez Rombla hiszpańskiej taktyki. Potrzeba w niej  w tyłach rosłego zawodnika, mającego około dwóch metrów wzrostu. Takim graczem był przed laty Didier Dinart. Dla mnie to właśnie wspaniały Francuz zapoczątkował ten rodzaj gry, oczywiście dzięki trenerowi, którym w Ciudad Real był doskonale nam znany Tałant Dujszebajew.

Obrońcą numer 1 kadry jest jednak dla mnie Maciek. Rządzi w tyłach, wszyscy go słuchają, świetnie zrozumiał o co chodzi selekcjonerowi. Dokładnie wie, jaką ma rolę w zespole. A kiedy zawodnik ma to doprecyzowane, kapitalnie czuje się na parkiecie, nie „błądzi”. 

Maćkowi dużo dał też transfer do Niemiec, do DHfK Lipsk. W Bundeslidze rozwinął się szczególnie w ataku.

Tomasz Gębala często rozpoczyna w ataku mecze kosztem Sićki. Nie brak ekspertów krytykujących to posunięcie, pewnie dlatego, że Szymon dysponuje dużo lepszym rzutem.

Żeby znaleźć odpowiedź na pytanie, dlaczego tak się dzieje, musiałbyś zadzwonić do Patryka Rombla. Ja mogę tylko teoretyzować. Może selekcjoner chce robić jak najmniej zmian atak-obrona? Piłka ręczna to jest bardzo szybka gra. W meczu z Niemcami, którzy grzeją jak wariaci do przodu, nikt nie będzie czekał aż jeden z naszych wejdzie za drugiego. Może dlatego Patryk stawia na Tomka? A może po prostu chce mu dać poprzez to granie z przodu więcej wiary w siebie, pokazać, że potrafi? Pamiętajmy, że on wrócił do handballu po bardzo długiej przerwie spowodowanej kontuzją.

Na pewno z Brazylią Gębali nie szło w ataku wybitnie. Rywale troszkę nas zaskoczyli podwyższając obronę. Gabaryty Tomka nie pozwalają w takiej sytuacji na szaleństwa z przodu. Ale już gdy przyjdzie nam się mierzyć z płaską obroną 6-0, może dać sobie znakomicie radę.

Do którego ze znanych środkowych rozgrywających porównałbyś Michała Olejniczaka?

Do nikogo. Chłopak jest jedyny w swoim rodzaju.

Uważasz, że dobrze się rozwija?

Tak. W porównaniu do tego jak gra teraz i jak prezentował się na Euro 2020, to jest niebo a ziemia. Michał na parkiecie łapie coraz więcej pewności. Dlatego bierze ciężar gry w ataku pozycyjnym i w kontrze w drugie tempo na siebie. Czasem aż w tych aspektach przesadza i zamiast grać na prawo pcha atak do środka albo na odwrót, ale nie mam mu tego za złe. Młodego zawodnika lepiej hamować, że robi za dużo, niż ponaglać, aby zrobił więcej, pamiętajmy o tym.

Z czasem, wraz z narastającym doświadczeniem, będzie podejmował coraz więcej prawidłowych decyzji. A wtedy to przełoży się na wspaniałe granie w klubie i reprezentacji, która będzie miała z niego pociechę przez lata.

Adam Morawski przed tym turniejem miał opinię niezłego bramkarza w skali Europy. Mistrzostwa świata zbudują go na tyle, że wejdzie na jeszcze wyższy poziom?

Możliwe. „Loczkowi” dużo dało to, że w tym sezonie w końcu gra sporo w Wiśle Płock, kosztem swoich rywali. Trener Xavi Sabate mu zaufał, stawia na niego dzięki czemu Adam czuje się pewniej w bramce. W Egipcie też wie, po co stoi między słupkami. Nie ma wahań formy, gra albo wybitnie, albo bardzo dobrze. Bramkarz w takiej formie na tego typu turnieju to dla drużyny nieoceniona wartość. Jeśli obrońca wie, że nawet gdy popełni błąd to gość za jego plecami go naprawi, daje mu to olbrzymiego, pozytywnego kopa.

Morawski całe życie gra w Polsce, na jego miejscu poszukałbyś po tym sezonie zagranicznego transferu?

Jeśli uważa, że w Płocku osiągnął już szczyt możliwości, powinien zmienić klub. Ale na taki, w którym będzie grał, a nie siedział na ławie i bał się co dalej. Ale jeżeli sądzi, że nadal będzie się w Wiśle rozwijać, a przecież to możliwe, bo od niedawna pracuje z Marcinem Wicharym, to może też zostać w naftowym klubie i na pewno nie będzie na tym stratny. 

Arkadiusz Moryto przerósł cię na prawym skrzydle?

Nie mnie to oceniać, ale pamiętaj, że ja się nigdy nie czułem skrzydłowym tylko rozgrywającym. Owszem, występowałem na tej pozycji na początku kariery w Kielcach i potem w kadrze, niejako z konieczności. Do dziś sprawia mi pewną satysfakcję, że okazałem wtedy taką wszechstronność.

Wracając do Arka – jest typowym skrzydłowym, w tym momencie w Polsce nie ma lepszego od niego, a i w Europie jest niewielu takich, co potrafią wskoczyć na ten poziom. Moryto to pewny punkt drużyny. Rzuty karne, kontrataki, rzuty sytuacyjne – wszystko wychodzi mu znakomicie. 

Przydałby się wam taki egzekutor siódemek w kadrze Bogdana Wenty.

Mieliśmy wtedy Tomka Tłuczyńskiego, który znał się na rzeczy. Możliwe, że Arek jest od niego lepszy, ale ciężko to porównać, to inne czasy.

Przed mundialem wielu uważało, że prawe rozegranie to będzie nasz najsłabszy punkt. Tymczasem odbudowujący się po ciężkich kontuzjach Maciej Majdziński z Brazylią zanotował kapitalny występ.

Chłopak jest dynamiczny, ma „szybką” rękę, dobry rzut poprzedzony patrzeniem na to, co robi bramkarz. Nie jest wielkoludem (189 cm – przyp. red.), ale w niczym mu to nie przeszkadza. Na pewno każde jego udane wejście do ataku i obrony będzie Maćka budować. Nad defensywą musi jednak jeszcze trochę popracować. Bergischer HC gra innym systemem niż Polska, dlatego ta nauka nie idzie jakoś super szybko, ale najważniejsze, że robi postępy.

Przed nami dwa niezwykle ciężkie spotkania, które zadecydują o być albo nie być tej drużyny w turnieju. Na początek w sobotę mamy Węgrów.

To zespół od lat dysponujący fajnym składem. Dużo inwestuje się tam w handball, co widać na przykładzie takich klubów, jak Pick Szeged czy Veszprem, dlatego i oczekiwania są mocno rozbudzone. Mam jednak wrażenie, że reprezentacja nie do końca jest w stanie im sprostać. Często uważa się ich za faworytów do wysokich miejsc, a potem wychodzi różnie. My swój słabszy dzień mieliśmy dziś, w starciu z Urugwajem. Oby Węgrzy mieli go w sobotę, w meczu z nami. Pamiętajmy jednak, że oni muszą, a my możemy. Polacy już w tym turnieju swoje zrobili, teraz możemy się „bawić’ grą. Naszym głównym celem są mistrzostwa świata 2023, które współorganizujemy ze Szwecją. To tam ma nastąpić wystrzał formy, to tam chcemy zobaczyć naszą kadrę w strefie medalowej.

W poniedziałek walczymy z Niemcami. Jak zawsze mają mocny skład, ale jednak kilku ważnych zawodników nie przyjechało do Egiptu. Jedni dlatego, bo są kontuzjowani, inni ponieważ bali się koronawirusa. Marcin Lijewski uważa, że jeśli w obronie zagramy z nimi tak, jak z Brazylią, rywale mogą mieć problem.

To prawda, z Canarinhos nasza defensywa była niemalże perfekcyjna. Ale nie zapominajmy o jednym – Niemcy też są bardzo mocni w tyłach. Johannes Bitter czy Andreas Wolf to topowi bramkarze, a ich skuteczne interwencje mogą wykorzystywać te „osy” śmigające do kontrataku, czyli Uwe Gensheimer i Patrick Groetzki. Czeka nas trudne wyzwanie, ale nie przejmowałbym się nim teraz. Na razie skupmy się na Węgrach!

ROZMAWIAŁ KAMIL GAPIŃSKI

Fot. Newspix.pl


Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze

Aktualności

Kalendarz imprez