Niedawno Anita Włodarczyk i Piotr Małachowski z Grupy Sportowej ORLEN przeszli zabiegi chirurgiczne, wykorzystując przełożenie igrzysk w Tokio na uporządkowanie spraw zdrowotnych. Taką samą decyzję podjęła Joanna Fiodorow, która przymusową przerwę w uprawianiu sportu wykorzystała na operację kolana.
DARIUSZ URBANOWICZ: W jakim humorze panią zastaję? Mogę się założyć, że w dobrym, ale w ostatnich dniach trochę niepokoju na pewno u pani się pojawiło. Chodzi mi o operację kolana, którą pani przeszła.
JOANNA FIODOROW: Ja cały czas tryskam energią i humorem. Musiałam przejść zabieg artroskopii kolana. Lekarz musiał usunąć „ciało wolne”. Dodatkowo została wykonana plastyka chrząstki. Mam to już za sobą, teraz rekonwalescencja. Leżę w domu, odpoczywam, chłodzę nogę, ćwiczę, robię to, co mogę. Za tydzień rozpoczynam rehabilitację z fizjoterapeutą w klinice Rehasport. Na spokojnie. Doktor powiedział, że za osiem tygodni będę mogła wrócić do treningu i tego się trzymam. To mnie utrzymuje na duchu.
Usłyszałem, że wycięto pani „ciało wolne”, czy to oznacza, że teraz będzie się pani kręciła w kole jeszcze szybciej?
Też o to pytałam doktora. Powiedział, że będziemy musieli zobaczyć w trakcie treningu, ale powinnam być szybsza, bo zawsze to noga lżejsza o trzy gramy. (śmiech)
Jaka jest perspektywa rekonwalescencji i powrotu?
Teoretycznie w połowie czerwca będę mogła zacząć trenować. Teraz czeka mnie intensywna rehabilitacja. Nastawiam się na to, że wszystko bardzo szybko wróci do normy – kolano się zagoi i będzie w pełni sprawne.
Może się pani przemieszczać bez problemu, czy chodzi o kulach?
Mam ortezę, aby nie zginać tej nogi niepotrzebnie. W wyproście mogę nogę normalnie obciążać. Mam kule na jakieś dłuższe wyjścia. Czas głównie spędzam w domu i maksymalnie mam do przejścia trzy-cztery metry, więc nie ma żadnego problemu.
Słynie pani z tego, że jest wulkanem energii, jak pani wytrzymuje takie „spętanie” i brak ruchu? Wiadomo, że jak od czasu do czasu pani sobie nie potańczy, to musi być bardzo ciężko.
Muszę się dostosować się do sytuacji. Kumuluję energię na najbliższe piętnaście miesięcy, jakie pozostają do igrzysk olimpijskich. Będę musiała włożyć w przygotowania 100, albo i 110% energii, aby być w pełni formy. Zachowuję spokój, pośmieję się i to mi wystarcza. Wiadomo, że doskwiera mi, że nie mogę się normalnie poruszać, ale podjęłam decyzję, że trzeba zrobić porządek z kolanem. Zrobiłam go i muszę być cierpliwa.
To była planowa operacja?
Właśnie nie.
Wynikała z urazu?
Po zgrupowaniu w Portugalii zaczął doskwierać mi ból. Po badaniu rezonansem wyszło, że mam właśnie to „ciało wolne” w kolanie i uraz chrząstki. Musieliśmy podjąć szybką decyzję, a skoro przeniesiono igrzyska, postanowiłam zadbać o zdrowie.
Jak zareagowała pani na informację o odroczeniu igrzysk?
W tym momencie okazuje się, że dla mnie to najlepsze rozwiązanie. Mogę zrobić porządek ze zdrowiem, wrócić na spokojnie do treningu.
Poprzedni sezon był dla pani życiowy. W najważniejszym momencie życiówka – 76,35 m i srebro mistrzostw świata. Czy taki wynik wystarczy na igrzyskach?
Nie jestem w stanie teraz powiedzieć, jakie wyniki trzeba będzie osiągać w Tokio, aby zdobyć medal. Natomiast byłam na najlepszej drodze do tego, by w tym sezonie zbliżyć się do wyniku, jaki osiągnęłam w Dosze. Jak wiadomo, sezon praktycznie w całości został odwołany. Jest jak jest. Nie mogę gdybać. Muszę wrócić do zdrowia, a potem będziemy rozmawiać o tym czy stać mnie na dany wynik, czy nie.
A jak pani przepracowała zimę? Jak się rzucało w Portugalii?
Rzucaliśmy już od listopada. Wyglądało to bardzo dobrze. W marcu mieliśmy lecieć na zgrupowanie do RPA, ale niestety wszystkie zgrupowania zostały odwołane. Zostaliśmy więc w Polsce. Po decyzji o przełożeniu igrzysk stwierdziliśmy, że możemy sobie zrobić sprawdzian rzutowy i przy temperaturze jednego stopnia Celsjusza na plusie osiągnęłam prawie 72 metry. Stwierdziłyśmy z trenerką, że jak na marzec to całkiem fajny wynik i że cały trening idzie w dobrym kierunku. Byłam pewna, że stać mnie na walkę o jak najwyższe lokaty na igrzyskach. Stało się, jak się stało. Obecnie dbam o zdrowie, odpoczywam i regeneruję siły na przyszły rok.
Czy to prawda, że zawrócono was praktycznie z lotniska przed wylotem do RPA?
No, prawie. Naszą fizjoterapeutkę zawrócili, bo już zdążyła się odprawić. Czekała na lot do Frankfurtu, gdzie mieliśmy się spotkać by lecieć dalej razem. Ja byłam przyszykowana do podróży; nie wiem, pół godziny, może godzinę przed odjazdem czekałam na transport na lotnisko, kiedy dowiedziałam się, że nigdzie nie lecimy i zostajemy w domu. Zaproponowano nam „plan B” i już następnego dnia pojechaliśmy do Spały. To była środa, natomiast w piątek wszystkie COS-y zostały zamknięte i wdrożyliśmy „plan C”. Wróciliśmy do domów. Wiadomo, siedzenie na czterech literach w rodzinnym mieście, ćwiczenia zastępcze, siłownia, piłka lekarska i własny ciężar, bo nic nie rzucałam. Ale wtedy właśnie odbyłam rezonans, spotkałam się z lekarzem, który zasugerował operację i podjęłam szybką decyzję. Tydzień później leżałam na stole operacyjnym. Teraz pozostaje mi rehabilitacja i szykowanie się pod igrzyska w 2021 roku.
Gdzie była pani operowana?
W Poznaniu, tu też teraz przebywam i tu będę się rehabilitować.
Abstrahując od sportu i kontuzji, jak spędza pani czas, zważywszy, że wiele aktywności po prostu odpada?
Mieszkam u koleżanki w domu, więc głównie oglądam telewizję, gramy w gry na PlayStation, planszówki, remika, Milionerów albo układamy razem puzzle. Odpoczywam po prostu, robię coś zupełnie innego niż zawsze. Dajemy radę!
A w co gracie na tym PlayStation?
(śmiech) „Call of Duty”. Lubię strzelać do wrogów.
Przecież z pani jest pokojowa dusza!
Wiadomo, ale lubię takie gry. Gramy też w „God of War”, coś w tym stylu, gdzie trzeba przechodzić specjalne misje. Interesuje mnie to bardziej, niż po prostu grać aby grać. Właśnie z koleżanką przeszłyśmy już wszystkie misje i nie mamy w co grać. Wiem, że to głupio zabrzmi, ale naprawdę lubię takie strzelanki. Ogólnie nie jestem agresywnym człowiekiem. Ja jestem z tych, co lubią się przytulać.
Odetchnąłem zatem z ulgą, bo niektórych mogło zmrozić!
Nie jest tak źle!
Rozmawiał
DARIUSZ URBANOWICZ
Posłuchaj rozmowy w formie podcastu.
Audycja Kierunek Tokio na Weszlo.fm w każdy czwartek o godz. 10:00.
Fot. Newspix.pl