W tych dniach wspominamy mistrza olimpijskiego z Los Angeles 1932 Janusza Kusocińskiego. 19 czerwca 1932 roku, na miesiąc przed igrzyskami olimpijskimi w Los Angeles, “Kusy” ustanowił wynik 8:18.80 na 3000 m. Dziś szybciej biegają kobiety, ale wtedy był to rekord świata. 21 czerwca 1940 r. został zamordowany przez hitlerowców.
Janusz Kusociński żył tylko 33 lata. Jakże symboliczny to wiek. Oddał życie za Rzeczpospolitą, walczył w kampanii wrześniowej, działał w konspiracji pod pseudonimami „Kusy” i „Prawdzic”. Wcześniej służył Polsce dokonując niebywałych wyczynów na bieżniach lekkoatletycznych całego świata. Zabili go Niemcy w ramach akcji AB mającej na celu eksterminację polskiej inteligencji. Przed egzekucją w kampinoskich Palmirach wieziono go na Mokotowie i Pawiaku, torturowano w siedzibie gestapo w Alei Szucha, tam gdzie dziś mieści się Ministerstwo Edukacji. Podobno hitlerowcy nie złamali go. Nikogo nie sypnął. Wzór sportowca, wzór Polaka. Męczennik za wolność. Ducha niepodległościowego miał wpajanego od najmłodszych lat. Jego starsi bracia byli bojowcami, jeden zmarł w Paryżu na emigracji, do której został zmuszony, drugi zginął podczas wojny polsko-bolszewickiej pod Zamościem w 1920 roku.
Przygodę ze sportem zaczynał od gry w… palanta w podwarszawskim Ołtarzewie. Dziś to prawie zapomniany polski sport. Palant (od włoskiego pallante – gracz w piłkę) na szczęście nie zafascynował „Kusego” i przez lokalny klub Ożarowianka trafił do warszawskiego klubu robotniczo-tramwajarskiego Sarmata. Grał w futbol, i to w napadzie. Jednak klub ten nie grzeszył jakością i szybko okazało się, że przygoda z piłką nożną długo nie trwała. Jakimś cudem Kusociński znalazł się na zawodach biegowych, podczas których miał kibicować koledze. Ponoć w sekcji lekkoatletycznej Sarmaty brakowało zawodnika. Oficjalna wersja mówi, że dał się namówić na udział, pobiegł na 800 metrów i wygrał. Po prostu.
– Powiedziałem sobie – było nie było, raz kozie śmierć – no i pobiegłem. Rezultat był dobry – w biegu 800 m wygrałem, bijąc drużynę Skry – pisał później w autobiograficznej książce „Od palanta do olimpiady i kilka lat później”. Miał wtedy 17 lat i był naprawdę kusy – mierzył 165 cm i charakteryzował się krępą budową ciała.
Zbieg okoliczności, przypadek, a może cud?
Sarmata z Kusocińskim w składzie wygrał zawody, co dało mu do myślenia. Na pewno było to szczęście, bo szybko okazało się, że to talent jakich mało. A oszlifował go estoński oszczepnik, wieloboista – brązowy medalista z Paryża 1924 Aleksander Klumberg vel. Klompere. Obaj wypracowali interwałową metodę treningu. Dziś stanowi ona oczywistość, wówczas była novum. W 1927 roku wystartował po raz pierwszy na arenie międzynarodowej. Pierwszy start, pierwsze sukcesy. Były to igrzyska robotnicze w Pradze, skąd przywiózł srebro na 1500 m i brąz na 800.
Złoto mistrzostw Polski wywalczył rok później i w tymże, 1928 roku zmienił barwy klubowe. Od tego momentu reprezentował Warszawiankę, z którą jest najmocniej utożsamiany. Oprócz najwyższego stopnia podium zapisał się w tabelach na 5000 m rekordem Polski (15:41.0). Rekordy Polski bił 25-krotnie. Dziesięć razy został mistrzem kraju i to nie tylko na bieżni, ale również w przełajach. Jednak na igrzyska Amsterdamu ’28 nie załapał się. Wciąż był za słaby. Dwa lata później zaczął być już jednak doceniany. Przegląd Sportowy w 1931 roku uznał go Sportowcem Roku. A sławę w latach trzydziestych dzielił z wybitną sprinterką Stanisławą Walasiewiczówną.
Wielki rok 1932
Najlepszy w karierze sportowej jednak był rok 1932. Zaczęło się od wspomnianego rekordu świata ustanowionego 19 czerwca w Antwerpii. Ciekawostka: wynik uzyskany w Belgii dziś dałby mu piąte miejsce w tabelach na 3 km, ale kobiet… Najszybsi współcześni mężczyźni uciekliby mu na blisko minutę. 30 czerwca ustanowił kolejny rekord świata. Tym razem z kolei na cztery mile, by miesiąc później w Los Angeles pobiec po złoto na 10 tysięcy metrów (30:11.40). Przełamał tym samym hegemonię Finów, których nikt nie mógł pokonać od 20 lat, od igrzysk w Sztokholmie 1912.
A jak chciał ich pokonać na stadionie Los Angeles Memorial Coliseum? – Szybkością i wytrzymałością. Nie ma nikogo na świecie, kto mógłby mnie zmęczyć swem tempem w pierwszej połowie biegu. Niech sobie to moi przeciwnicy wytłumaczą – tłumaczył korespondentowi Przeglądu Sportowego. Faktycznie, podczas wyścigu rywalizował z dwoma reprezentantami Finlandii. Wcześniej zdyskwalifikowano legendarnego Paavo Nurmiego, jednak wciąż „Kusy” miał dwóch mocnych rywali ze Skandynawii – Volmariego Fritijofa Iso-Hollo i Lauriego Johannesa Virtanena. Polak wygrał ze sporą przewagą, by ostatnie metry dotruchtać już do mety i nie był to akt nonszalancji, tylko fatalnego obtarcia stóp (zawinęła mu się skarpeta). – Niech pan zobaczy: na poduszkach palców bąble z krwią i materią. Bieżnia twarda (choć elastyczna i szybka), skarpetka skręciła mi się w czubku pantofla i nieszczęście gotowe […]. Na finiszu mogłem wygrać więcej, ale noga mnie tak bolała, że jak zobaczyłem, że Fin jest daleko, dałem spokój – tłumaczył się w rozmowie z korespondentem PS.
Nogi miał w tak złym stanie, że lekarz reprezentacji nie zgodził się na jego start w biegu na 5 km. A kto wie, może miałby kolejne złoto? – Gdyby Kusociński prowadził przez cały czas, pobiłby niewątpliwie mój rekord świata. Przyznaję, że takiego finiszu jak on nie posiada nikt z wielkich długodystansowców – komplementował Polaka Nurmi.
Podczas pierwszego czempionatu Europy został srebrnym medalistą, potem jednak posypało mu się kolano. Przeszedł operację i nie zdołał już wrócić do sportu przed igrzyskami w Berlinie ’36. Co ciekawe, został dziennikarzem i pisał korespondencje olimpijskie dla Przeglądu Sportowego ze stolicy Niemiec. Mimo że po operacji stawu kolanowego w książce wojskowej widniała adnotacja D – niezdolny do służby, w 1939 roku zgłosił się do armii na ochotnika. Wykazał się pod wieloma względami, również bohaterstwem i brawurą. Ponoć jego postawa podnosiła morale oddziału. Otrzymał Krzyż Walecznych. Podczas okupacji zatrudnił się jako kelner w restauracji „Pod Kogutem” przy ul. Jasnej, znanej wówczas jako “Gospoda Sportowców”. Pracował razem z wybitnymi sportowcami, lekkoatletką Marią Kwaśniewską oraz tenisistami Jadwigą Jędrzejowską i Ignacym Tłoczyńskim. Działali w konspiracji. Kusociński przynależał do Organizacji Wojskowej „Wilki”. Tłoczyński wspominał później, że „Kusy” pracował sumiennie, jednak zdarzało mu się prowokować i zachowywać lekceważąco wobec zagrożenia ze strony okupantów.
Aresztowano go 28 marca 1940 roku. Trzymiesięczne przesłuchania i tortury nie dały oczekiwanych efektów. 21 czerwca 1940 roku Kusociński, wraz z wieloma wybitnymi Polakami (w tym gronie znaleźli się m.in. marszałek sejmu Maciej Rataj, lekkoatleta i olimpijczyk Feliks Żuber oraz srebrny medalista olimpijski z Paryża 1924 w kolarskim wyścigu drużynowym na 4000 m Tomasz Stankiewicz) został wywieziony do Palmir i rozstrzelany.
DARIUSZ URBANOWICZ
Fot. Wikipedia