Igrzyska Dobrej Woli, czyli jak się narobić… i nie zarobić

Igrzyska Dobrej Woli, czyli jak się narobić… i nie zarobić

Na początku lat osiemdziesiątych “zimna wojna” zaczęła się rozkręcać na nowo. Tym razem rozlała się także na sport – Zachód nie chciał startować w igrzyskach organizowanych w 1980 roku w Moskwie, a Wschód cztery lata później odpowiedział podobnym bojkotem w związku z zawodami w Los Angeles. W środku narastającego konfliktu pojawił się Ted Turner. Multimilioner z wizją stworzył wielką imprezę, która miała łączyć ponad podziałami. Zderzenie z rzeczywistością okazało się jednak bolesne nawet dla kogoś o wyjątkowo głębokich kieszeniach.

Biznesowe pomysły Turnera często okazywały się strzałami w dziesiątkę. W końcu mówimy o kimś, kto w 1980 roku doprowadził do powstania CNN – pierwszej stacji informacyjnej, która nadawała całą dobę. Wielu jego znajomych pukało się wtedy w głowy. Samo postawienie tej inwestycji na nogi wymagało blisko 20 milionów dolarów, a kilka kolejnych trzeba było regularnie dosypywać przez pierwsze miesiące. To wszystko bez żadnych gwarancji wyjścia na prostą… Mimo to pomysł się przyjął – dziś to popularny format na całym świecie. Amerykańska stacja 1 czerwca 2020 roku obchodziła 40. urodziny.

Jeśli tylko nie będzie żadnych problemów z satelitami to będziemy z widzami do końca świata. A gdy w końcu nadejdzie ten dzień, to będziemy pokazywać go na żywo i to będzie ostatnie co zrobimy. Ten ostatni raz zagramy hymn, potem religijną pieśń “Być bliżej Ciebie chcę” i wreszcie się pożegnamy – tłumaczył niezwykle obrazowo Turner.

Część osób odebrała to jako żart, ale za wzniosłymi słowami po raz kolejny poszły czyny. Specjalny program “na koniec świata” rzeczywiście został nagrany i schowany głęboko w sejfie. Zaufani dziennikarze mogli go obejrzeć, bo Turner uwielbiał przechwalać się tym dziełem, które stanowiło kolejną realizację jego pozornie szalonej wizji. W 2015 roku nagranie wyciekło do internetu. Okazało się, że w CNN taśmę naprawdę przechowywano z karteczką “do wyemitowania w przypadku potwierdzenia końca świata”.

Żeglując w nieznane

Ta historia mówi wiele o charyzmatycznym amerykańskim przedsiębiorcy. To typ człowieka, który jeśli tylko słyszał, że coś jest niemożliwe do zrobienia, to tym chętniej się za to zabierał. A tak się składa, że Ted Turner od najmłodszych lat uwielbiał także sport. Jeszcze zanim został poważnym biznesmenem był ważną postacią w amerykańskim żeglarstwie. Jako zawodnik walczył nawet o olimpijską przepustkę w 1964 roku.

Dziesięć lat później wystartował po raz pierwszy w Regatach o Puchar Ameryki, w których stawką jest przechodni puchar przyznawany od 1851 roku. Po wygraną sięgnął w kolejnej edycji – w 1977 roku był kapitanem jachtu “Courageous”. Dwa lata później w tej samej roli sięgnął po wygraną w prestiżowych regatach Fastnet, gdzie do pokonania jest ponad 1000 kilometrów wzdłuż wybrzeży Wysp Brytyjskich. Tamta edycja zapisała się w historii z innego powodu – tragicznego sztormu. Aż 23 jednostki zatonęły, a życie straciło 15 uczestników zawodów i czterech ratowników.

Kolejnych wyzwań Turner szukał już w innej roli, ale nie udało mu się wypracować pozycji w amerykańskiej federacji. Najważniejsze biznesy coraz częściej kręciły się bez niego, więc pojawiły się okoliczności, by spróbować czegoś nowego – i to na naprawdę wielką skalę. Bezpośrednią inspiracją były igrzyska olimpijskie w Los Angeles, które odważnie nazwał “fikcją”. Coraz większe podziały polityczne w sporcie potraktował jednak jako szansę na zorganizowanie jeszcze większej imprezy.

Tak w dużym skrócie zrodził się pomysł na Igrzyska Dobrej Woli. Pierwszą imprezę zorganizowano w 1986 roku w Moskwie. Kosztowała blisko 90 milionów dolarów, ale zaradny Turner wyłożył zaledwie część tej kwoty. Udało mu się przekonać do tego pomysłu biznesowych partnerów w ZSRR i znane marki. Koncern Pepsi zapłacił 10 milionów dolarów i w zamian otrzymał możliwość reklamowania swojego produktu jako oficjalnego napoju imprezy.

Zawody poza kalendarzem

Nietypowy pomysł nie wszyscy podchwycili z optymizmem. Gorąco protestował Amerykański Komitet Olimpijski (USOC), który… został kompletnie pominięty w jakichkolwiek planach i rozmowach. Turner miał to do siebie, że w ogóle nie oglądał się na konwenanse. Przykład? Chciał ująć w programie turniej koszykarski, ale usłyszał, że latem 1986 roku w planach są już jakieś mistrzostwa świata FIBA. Problem? Nie dla kogoś o tak głębokich kieszeniach! Amerykański magnat medialny po prostu wykupił tę imprezę i zawody organizowane w Hiszpanii były częścią… igrzysk rozgrywanych w Moskwie. Można? Można!

Pierwsza edycja nowego sportowego formatu rozpoczęła się 5 lipca i trwała 15 dni. Kwalifikacji nie było – zdecydowano się na zaproszenia tylko dla najlepszych. Na starcie pojawili się reprezentanci 79 państw w 18 dyscyplinach – w sumie ponad 3000 zawodników i zawodniczek. Najważniejsza część planu Turnera się udała – po raz pierwszy od dziesięciu lat doszło do sportowej rywalizacji USA kontra ZSRR. Od polityki nie dało się uciec, bo gospodarze nie zaprosili reprezentantów Izraela i Korei Południowej – najbliższych politycznych sojuszników Stanów Zjednoczonych. Oficjalnie dlatego, bo „nie spełniali sportowych kryteriów”.

Od strony czysto sportowej zawody raczej nie rozczarowały. Kibice zobaczyli kilka rekordów świata – największej wrażenie zrobił Siergiej Bubka skaczący o tyczce 6,01 m. W finale “setki” doszło do fascynującego starcia Bena Johnsona z Carlem Lewisem. Wygrał ten pierwszy – i to w wielkim stylu. Z wynikiem 9.95 s zabrakło mu zaledwie trzech setnych sekundy do poprawienia rekordu świata.

W 2020 roku na ten start nowe światło rzucił Grigorij Rodczenkow – człowiek, który ujawnił skalę dopingu podczas zimowych igrzysk w Soczi. Lekarz zeznał, że sam badał próbkę Kanadyjczyka, który startował będąc pod wpływem stanozololu – sterydu anabolicznego ułatwiającego budowę masy mięśniowej. Johnson na dopingu wpadł kilka lat później, a w sumie podczas pierwszej edycji Igrzysk Dobrej Woli było więcej takich podejrzanych przypadków. Oficjalnie na dopingu nie przyłapano jednak nikogo, jednak według Rodczenkowa takich przypadków powinno być kilkanaście. Także wśród największych gwiazd sportu.

Wojskowym wstęp wzbroniony

Kontrowersje wzbudził także przebieg bokserskiego turnieju. Na kilka dni przed startem okazało się, że Sowieci odmawiają prawa wstępu pięściarzom związanym z amerykańską armią. W praktyce było to ponad 80% ekipy, która planowała przylot do Moskwy! Mimo negocjacji nie udało się wypracować porozumienia i Amerykanie ostatecznie przysłali drugi garnitur pięściarzy. W ringu pojawili się za to między innymi przyszli zawodowi mistrzowie świata – Michael Moorer i młodziutki Roy Jones junior.

Finałowe rozstrzygnięcia były wymowne – Sowieci triumfowali w 11 z 12 kategorii wagowych! Tylko trzem Amerykanom udało się dotrzeć do finałów – po pełną pulę sięgnął Arthur Johnson. W sumie reprezentanci ZSRR zdobyli aż 241 medali – o blisko 100 więcej niż drudzy w klasyfikacji medalowej Amerykanie. Polacy z jedenastoma krążkami uplasowali się na szóstej pozycji – złoto zdobyła Joanna Burzyńska w windsurfingu i drużyna kobiet w pięcioboju nowoczesnym.

Program pierwszej edycji zawodów był w jakimś sensie eksperymentem na żywym organizmie. Między startami w poważnych dyscyplinach z długoletnią historią fani mogli obejrzeć na przykład mecze w motoballu – piłce nożnej… na motocyklach. Połączenie tradycji z nowoczesnością nie przyniosło jednak spodziewanych efektów finansowych. Impreza w Moskwie była transmitowana w USA w codziennych blokach po 7-10 godzin, ale nie zyskała wielkiej sympatii widzów. Według amerykańskich mediów była daleko od wyjścia “na zero” – inwestorzy ostatecznie musieli dopłacić do tej kosztownej zabawy blisko 30 milionów dolarów!

Ted Turner jak mało kto zdaje sobie sprawę, że nie od razu Kraków zbudowano. Z całego zamieszania starał się wyciągnąć pozytywy. A tych znalazło się kilka – największym wydaje się fakt, że właściwie z marszu udało się stworzyć ogromną sportową imprezę bez godzenia się na kompromisy i półśrodki. Sam biznesmen mógł przy tym pozować na człowieka, który w gorącym politycznie okresie stara się szukać porozumienia nawet z największym wrogiem.

Finansowe straty? Oj tam, oj tam…

Druga edycja nowych igrzysk odbyła się w 1990 roku w Seattle. Wszyscy spodziewali się lepszych wyników – w końcu transmisje mogły przyciągać widzów w USA w najlepszym czasie antenowym. Imprezę zorganizowano z jeszcze większym rozmachem. Na stadionie płomienne przemówienie wygłosił Ronald Reagan, a gościem specjalnym był sam Arnold Schwarzenegger. Poziom sportowy był niższy, ale objawiło się kilka gwiazd – między innymi 17-letni Oscar de la Hoya. Pobito tylko dwa rekordy świata, a na starcie zjawili się przedstawiciele zaledwie 54 nacji.

Niezrażony Turner znów mógł podkreślać pozasportowe sukcesy. A wśród tych kilka się znalazło – reprezentanci ZSRR zostali zakwaterowani jako goście amerykańskich rodzin, dzięki czemu mogli naprawdę poznać inny świat. Dużo więcej wydano także na część artystyczną. W planie uwzględniono koncerty grup Moody Blues i Gorky Park, ale także występ Teatru Bolszoj. To wszystko wymagało jeszcze większych nakładów finansowych, a do imprezy znów trzeba było solidnie dopłacić.

Nasze igrzyska poradziły sobie wyjątkowo dobrze. Tak, straciliśmy trochę pieniędzy, ale moim zdaniem to całkiem rozsądna inwestycja, która z czasem będzie tylko rosnąć i już w najbliższej przyszłości będziemy mogli na tym wyjść na zero. Wyniki oglądalności nie pokryły się z naszymi przewidywaniami, ale to samo można powiedzieć o ostatnich wynikach letnich i zimowych igrzysk olimpijskich – odwracał kota ogonem Turner.

Czy tak brzmi człowiek, który na koniec musiał dołożyć 40 milionów dolarów z własnej kieszeni? Robienie dobrej miny do złej ma jednak swoje granice, ale w tym wszystkim jest jeszcze wielka polityka. W 1990 roku ogłoszono, że kolejna edycja Igrzysk Dobrej Woli odbędzie się cztery lata później w Sankt Petersburgu. To nie było w smak Międzynarodowemu Komitetowi Olimpijskiemu (MKOl), który w tym samym roku planował pierwsze zimowe igrzyska w nowym cyklu.

Trudno mówić o bezpośredniej konkurencji, ale najważniejszym ludziom światowego sportu coraz mniej podobała się kosztowna fanaberia amerykańskiego biznesmena. Pod wieloma względami jego impreza była większa od zimowych igrzysk, ale pojawił się zasadniczy problem – w świecie po upadku komunizmu takie rozgrywki straciły sens. Nie było już czego łączyć, bo nikt nie był już z nikim specjalnie poróżniony.

Siłą rozpędu przeprowadzono jeszcze kilka edycji – w 1994, 1998 i 2001 roku. Jednorazowo spróbowano także zimowych Igrzysk Dobrej Woli, ale żadna z tych imprez nie przyniosła zysków. Ted Turner w 1996 roku wypisał się z tej drogiej zabawy. Sprzedał wtedy CNN i resztę swojego imperium gigantowi Time Warner, który niedługo potem połączył się z AOL.

Ostateczny koniec inicjatywy ogłoszono w grudniu 2001 roku. W sumie cały cykl zawodów przyniósł ponad 150 milionów dolarów straty. Pomysłodawca imprezy ograniczył się do lakonicznego podsumowania. – Jestem dumny z tego, co udało nam się dokonać dzięki Igrzyskom Dobrej Woli. Doceniam wsparcie wszystkich, którzy pomogli w przekuciu tego pomysłu na sukces – poinformował w komunikacie dla mediów.

Na tym jego zaangażowanie w sport się jednak nie skończyło. Pod koniec lat osiemdziesiątych zainwestował w inną drogą zabawkę – federację World Championship Wrestling (WCW), która miała być konkurencją dla firmy Vince’a McMahona. Rywalizacja ciągnęła się przez wiele lat i długimi momentami była wyniszczająca dla wszystkich zainteresowanych, ale również zakończyła się kosztowną porażką. Kto bogatemu zabroni…

KACPER BARTOSIAK

Fot. Newspix.pl


Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze

Aktualności

Kalendarz imprez