Iga Świątek wróciła na mączkę. I rozniosła rywalkę

Iga Świątek wróciła na mączkę. I rozniosła rywalkę

Kiedy ostatnio grała turniej na mączce, wygrała French Open. Sama jednak mówi, że teraz nie stawia sobie żadnych oczekiwań co do sezonu tenisowego na tej nawierzchni. Nie oznacza to jednak, że nie chce wygrywać. I to dziś pokazała. W debiucie w turnieju Mutua Madrid Open rozniosła Alison Riske. Amerykanka nie miała nic do powiedzenia, a Iga Świątek spokojnie wygrała 6:1 6:1. 

Przełom marca i kwietnia w Miami – to wtedy Iga Świątek ostatni raz prezentowała się w turnieju WTA. W singlu odpadła szybko, w trzeciej rundzie uległa Anie Konjuh (w swoim drugim meczu, bowiem w I rundzie miała wolny los), natomiast w deblu wraz z Betthanie Mattek-Sands pograła dłużej, dochodząc aż do półfinału. Po tym występie wraz ze swoim teamem postanowiła zrobić przerwę. Kilka tygodni bez turniejów miało pozwolić naładować silniki i ruszyć na mączkę ze świeżą głową.

Patrząc na dzisiejszy występ Igi – zadziałało.

Owszem, można wspomnieć, że Alison Riske nie grała najlepszego meczu w swojej karierze. Jej bilans winnerów do niewymuszonych błędów w tym spotkaniu to 6-20. Nie wykorzystała też żadnego z czterech break pointów, które miała. Iga szans na przełamanie rywalki otrzymała za to aż 14, z czego pięć wykorzystała. Generalnie: dla Riske była wręcz nie do zatrzymania. Jeśli Amerykanka dochowa się wnuków, będzie mogła opowiadać, że kiedyś stoczyła mecz tenisowy z czołgiem. Bo mniej więcej taką siłę rażenia miała dziś Iga.

Jasne, to tylko pierwszy mecz w turnieju, rywalka pomagała. Wygrana niewiele oznacza, ale pewną dozę optymizmu zasiała. Mówiła o tym zresztą po meczu sama Świątek. – Pierwszy raz tu gram, trzeba się przyzwyczaić. Madryt jest na wzniesieniu, piłki latają wyżej po odbiciu od kortu. Grałam tu jedynie na kilku treningach. Dziś poszło dobrze, ale wciąż myślę, że potrzebuję więcej meczów, żeby grać na najlepszym poziomie. Mam nadzieję, że będę mogła go pokazać. 

My też mamy taką nadzieję. Tym bardziej, że – jeśli wszystko pójdzie dobrze – to w trzeciej rundzie turnieju Iga powinna trafić na Ash Barty, aktualną liderkę rankingu i mistrzynię French Open z 2019 roku. W starciu z nią ten najwyższy poziom nie tylko będzie mile widziany, ale wręcz niezbędny. Jeśli Idze uda się na niego wspiąć, powinno to być fantastyczne widowisko. Tym bardziej, że mączka to przecież nawierzchnia, na której gra Polki prezentuje się najlepiej, co udowodniła w zeszłym sezonie.

Dziś zresztą też. To był świetny mecz. Nie tylko ze względu na wynik, po prostu niezależnie od tego, co Iga chciała zrobić na korcie – wychodziło jej. Forehand, backhand, po linii, po krosie – nieważne. Wchodziło i to wchodziło tak, że zapewniało punkty. Zdarzyły się przy tym niewymuszone błędy, oczywiście, ale zwycięskich zagrań było więcej. A o to przede wszystkim chodzi. Szczególnie, gdy daje to taki efekt.

A co dalej? Na to pytanie niech odpowie sama Iga.

– Nie mam określonych celów. Cele zwykle przychodzą z meczami. Staram się traktować to na spokojnie. Kiedy ostatnio grałam na mączce, wygrałam French Open. Wiem, że będą wobec mnie oczekiwania, staram się trzymać to wszystko na wodzy i myśleć o następnym meczu. W każdym turnieju są inne warunki. Skupiam się na szczegółach, nie myślę o oczekiwaniach, staram się pozostać na ziemi. 

Fot. Newspix


Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze

Aktualności

Kalendarz imprez