Dwukrotna mistrzyni olimpijska w boksie chce podbić MMA!

Dwukrotna mistrzyni olimpijska w boksie chce podbić MMA!

Mało kto może pochwalić się równie imponującą karierą w boksie amatorskim, co ona. Po pierwszy złoty medal igrzysk sięgnęła jako 17-latka w Londynie w 2012 roku, a na kolejnej imprezie powtórzyła ten sukces. Bez większych problemów podbiła też profesjonalną scenę. I wciąż jest głodna kolejnych wyzwań. Dwukrotna mistrzyni olimpijska – Claressa Shields – podpisała kontrakt z profesjonalną organizacją MMA, Professional Fighters League!

Jak na swój wiek – bo w tym roku skończyła dopiero 25 lat – może pochwalić się naprawdę konkretnym CV. Dość powiedzieć, że jest jedyną osobą ze Stanów Zjednoczonych (tak, licząc również pięściarzy), która obroniła złoto igrzysk w boksie. Karierę w rywalizacji amatorskiej zakończyła z powalającym bilansem – 77 zwycięstw i tylko jednej porażki. Robi wrażenie, prawda? A co ciekawe – niewiele brakowało, aby nigdy nie założyła rękawic.

Jej ojciec, który samemu trenował ten sport i brał udział w amatorskich zawodach, uważał, że kobiety nie powinny parać się pięściarstwem. Do jedenastego roku życia Claressa miała szlaban na sparowanie się z kimkolwiek. Do zmiany zdania przekonała go dopiero babcia dziewczynki. Trzeba przyznać, że miała nosa. Jej wnuczka już osiągnęła sporo, a może jeszcze więcej.

Na dwa fronty

Oczywiście, jak to już bywa – po przygodzie w boksie amatorskim przyszedł czas na profesjonalną karierę. Shields rozpoczęła ją w 2016 roku, tuż po drugim olimpijskim tytule. Pierwszą walkę – przeciwko utytułowanej obecnie Franchón Crews-Dezurn – wygrała. Podobnie jak kolejne dziewięć. Takie wyniki mogły oznaczać tylko jedno: Amerykanka ponownie weszła na szczyt, tym razem stając się niekwestionowaną mistrzynią wagi średniej. Na ten moment może pochwalić się pasami mistrzowskimi federacji WBA, WBC, IBF oraz WBO.

Jak widać: grę zwaną boks już praktycznie “przeszła”. Postanowiła zatem podjąć się nowego wyzwania. A także pokusić o większe wynagrodzenie, bo, nie oszukujmy się, pieniądze, które może zdobyć w takim UFC, są nieporównywalnie większe od zarobków nawet najlepszych pięściarek.

Zanim jednak Amerykanka trafi do największej i najsłynniejszej organizacji mieszanych sztuk walki, musi udowodnić swoje na niższym poziomie. Dlatego też podpisała kontrakt z Professional Fighters League.

O swojej decyzji opowiedziała The Associated Press: – Nie robię tego dla zabawy. Naprawdę traktuję to poważnie. Oczywiście fakt, że boksuję lepiej od innych, nie sprawi, że będę automatycznie wygrywać. Chcę się poprawiać we wszystkich elementach. Będę musiała się podszkolić w zapasach. Przyjmować trochę uderzeń, używać kolan i nóg, przyzwyczaić się do bycia chwytaną, bo – w boksie – kiedy dziewczyna mnie klinczuje, chcę jej od razu przywalić.

Amerykanka podkreśliła też, że obecnie nie może pochwalić się specjalnym doświadczeniem w potyczkach, które uwzględniają zarówno ręce, jak i nogi. – Nigdy w życiu nikogo nie kopnęłam! Nawet w walce ulicznej – mówiła.

Shields może i zna swoje słabości, ale nie brakuje jej ani pewności siebie, ani ambicji. – Mam poczucie, że jakakolwiek kobieta, w nieważne której sztuce walki, nie będzie w stanie mnie pokonać.

Cóż, czas pokaże, czy faktycznie się nie myli. Na pewno amerykańska pięściarka ma papiery i potencjał, a także jest w odpowiednim wieku, aby spełniać się również w MMA. Pamiętajmy też, że świat sportu widział podobne przypadki – olimpijczyków, którzy po sukcesach na igrzyskach, przechodzili na tę dyscyplinę. Wystarczy wspomnieć m.in. Henry’ego Cejudo (zapaśnika) czy Rondę Rousey (judoczkę).

Warto jednak dodać, że Shields nie rezygnuje kompletnie z boksu. Występy na ringu będzie po prostu łączyć z wychodzeniem do klatki. Zobaczymy, z jakim efektem, choć na datę jej debiutu w MMA musimy jeszcze poczekać.

Fot. Newspix.pl


Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze

Aktualności

Kalendarz imprez