Przedwczoraj analizowaliśmy powołania Vitala Heynena, które co prawda większych kontrowersji nie wzbudziły, ale ich ogłoszenie dało jasny sygnał – sezon reprezentacyjny zbliża się wielkimi krokami. W oczekiwaniu na rozgrywki Ligi Narodów czy turniej olimpijski coraz bardziej skupiamy się zatem na formie naszych reprezentantów. I powiemy tak – jest jeden gość, o którego raczej nie powinniśmy się martwić. Bartek Kurek znajduje się w świetnej formie: w jednym ze spotkań, które jego drużyna stoczyła w ten weekend, zdobył… 51 punktów.
Jak dobrze wiemy – sytuacje, w których jeden zawodnik nabija około 40 oczek, w ligach europejskich zdarzają się niezwykle rzadko. A ponad 50 punktów – to już wynik absolutnie nie do pomyślenia. Dlaczego więc azjatyckie rozgrywki charakteryzują się takimi zdobyczami? Odpowiedź jest prosta i być może ją znacie – sporo zespołów jest opartych o zagranicznych graczy. A dokładnie – zagranicznego gracza, bo ze względu na limity, więcej być ich w drużynie nie może.
Kurek dostaje zatem sporo, sporo piłek. I trudno się zresztą temu dziwić – jak masz w ekipie jednego z najlepszych atakujących świata, a pozostali siatkarze mocno od niego odstają, to będziesz chciał, żeby atakował jak najczęściej. Rola Kurka w zespole nie ogranicza się jednak tylko do tego. Realia, w jakich znajdują się obcokrajowcy w Kraju Kwitnącej Wiśni, przybliżał nam swego czasu Jakub Michalak, menadżer Bartka:
– W Japonii zwraca się uwagę na szereg elementów. Pytają o status społeczny, o charakter zawodnika. Chcą po prostu wiedzieć: jaki to jest człowiek? W końcu obcokrajowiec ma bardzo duże przełożenie na zespół. Jeśli ciężko pracuje, nie brakuje mu sumienności i jest wzorem do naśladowania, to nagle cała drużyna zaczyna grać lepiej. A dodatkowo, jeśli ekipa ma kogoś takiego, co roku chcą do niej dołączać kolejni studenci z lig uniwersyteckich.
Tak jak Kurek jest liderem zespołu Wolf Dogs Nagoya, tak pierwsze skrzypce w zespole Panasonic Panthers od paru lat gra Michał Kubiak. Polscy siatkarze w tym sezonie mierzyli się już ze sobą, ale w ten weekend czekały ich aż dwa “pojedynki”. I przedstawmy to w ten sposób – były to zupełnie różne mecze. Przynajmniej, jeśli chodzi o indywidualne popisy Kurka:
W sobotnim spotkaniu przeciwko Panthers – zdobył kosmiczne 51 punktów (48 w ataku, 2 serwisem, 1 blokiem), atakując ze skutecznością 63%. Ale jego drużyna… przegrała 1:3.
Po dzisiejszym spotkaniu – jego statystyki nie wyglądały już tak imponująco, choć wciąż solidnie. Zdobył 21 oczek na 46% skuteczności, a Wolf Dogs Nagoya wygrali 3:0. Tym samym Bartek odniósł pierwsze w tym sezonie zwycięstwo przeciwko drużynie swojego kolegi z kadry.
W tym wszystkim warto jednak pamiętać, że dla Kubiaka (który w dwóch meczach uzbierał 21 punktów) oraz spółki istotne było przede wszystkim sobotnie starcie – wygrana zagwarantowała im awans do półfinału V-League. W niedzielę natomiast trener postanowił oszczędzić swoich najważniejszych zawodników, którzy opuścili boisko już po pierwszym przegranym secie.
Bądźmy jednak szczerzy – rozstrzygnięcia i wyniki tamtejszej ligi nieszczególnie nas interesują. Za to dobra forma polskich siatkarzy – wręcz przeciwnie. Co tu dużo gadać, mamy wrażenie, że Kurek jest gotowy do międzynarodowych występów. Liczymy tylko, że spora liczba ataków, które musi regularnie wykonywać, nie odbije się negatywnie na jego kondycji. I będzie w stanie bez problemu wejść w sezon reprezentacyjny.
Bo wiadomo, kadra Vitala Heynena Bartka po prostu potrzebuje. To murowana jedynka, jeśli chodzi o obsadę ataku. Ciekawe jest za to, kto będzie jego zmiennikiem. Normalnie stawialibyśmy na Macieja Muzaja lub Dawida Konarskiego, ale cóż, oni formą w ostatnich miesiącach nie imponują. W tej sytuacji czarnym koniem staje się Łukasz Kaczmarek, który podobnie jak cała ZAKSA Kędzierzyn Koźle, jest na fali wznoszącej.
Do Ligi Narodów, a tym bardziej turnieju olimpijskiego w Tokio, zostało jednak trochę czasu. Na razie skupmy się więc na rozgrywkach ligowych. I pamiętajmy – w przerwie między oglądaniem PlusLigi oraz Ligi Mistrzów, warto zawsze sprawdzić, co słychać u Kurka i Kubiaka. Bo, choć lata lecą, to wciąż kapitalni siatkarze, z których po prostu możemy być dumni.
Fot. Newspix.pl
Świetny wynik, ale pytanie jest takie, jak długo organizm niemłodego już gracza może wytrzymywać takie obciążenia?Trzeba mieć na uwadze, jak bardzo eksploatowane są stawy w nogach przy kilkudziesięciu atakach jakie wykonuje on w ciągu meczu. Oprócz tych 48 ataków skutecznych, były przecież również nieskuteczne. Jeden, dwa sezony w takiej lidze i może być po zawodniku.