Można zaryzykować twierdzenie, że cokolwiek by się nie wydarzyło w kolarstwie w lipcu i tak zostanie przykryte przez Wielką Pętlę. Tour de France to najgłośniejsze, najbardziej medialne wydarzenie światowego peletonu i nic na to nie wskóramy, ani nawet MKOl i UCI razem wzięte. W cieniu TdF w Tokio odbył się wyścig ze startu wspólnego „Ready Steady Tokyo Road Race” – próba przedolimpijska właśnie w kolarstwie szosowym.
Kolarstwo nie przez przypadek utożsamiane jest z turystyką. To właśnie ten sport stawia ogromne wyzwania przed organizatorami – wyzwania poprowadzenia trasy (tras), by zademonstrować piękno regionów i miast. Czesław Lang (ze swoim Tour de Pologne) dwoi się i troi, by połączyć biznesowy wymiar swojego wyścigu z walorami krajobrazowymi. Podobnie TdF przecież. Wiele osób, całkiem postronnych, niezainteresowanych kolarstwem włącza/włączało Eurosport by posłuchać opowieści Krzysztofa Wyrzykowskiego i Tomasza Jarońskiego o pięknie zakątków Francji. Kibice wyścigów szosowych w wydaniu olimpijskim mają przed oczami finisz z igrzysk 2012, kiedy metę ulokowano przed Pałacem Buckingham w Londynie, a trasa wiodła wzdłuż Tamizy. Urokliwie poprowadzono też rutę w Rio de Janeiro z odcinkami po promenadzie przy Copacabanie, z Głową Cukru i Statuą Chrystusa Odnowiciela w tle. To tam na podium efektownie wjechał Rafał Majka, być może dodatkowo dobrze nastrojony urzekającymi widokami.
Również komitet organizacyjny Tokio 2020 postawił sobie za cel, aby uszczknąć trochę „propagandowego” tortu i pokazać co w stolicy Japonii i okolicach najpiękniejsze. Pierwsze kilometry wyznaczono w centrum miasta (ale będą korki!), wśród drapaczy chmur. Następnie kolarze popędzą w stronę ikonicznego wulkanu Fuji przez tamtejszych Pięć Jezior, aby narobić trochę kilometrów i przewyższeń. Zawodnicy przejadą przez tor wyścigowy Fuji International Speedway w prefekturze Shizuoka, na nim zlokalizowane zostaną rundy i meta.
Zawody odbyły się 21 lipca. Z trasą mierzącą 234 km zmierzyło się 96 kolarzy z dziesięciu krajów (Hongkong, Chiny, Belgia, Francja, Niemcy, Wielka Brytania, Irlandia, Włochy, Luksemburg i Rosja oraz japońskie grupy). Kobiety za rok na igrzyskach pokonają 137 km. Jeśli ktoś myśli, że to będzie ściganie po płaskim, grubo się myli. Peleton pokonał podjazdy na Doshi Road (1121 m), po dwakroć na Przełęcz Kagosaka (1111 m), Fuji Sanroku (1451 m) i Przełęcz Mikuni (1171 m). Specjaliści od sprintów najczęściej zostawali w tyle lub wręcz schodzili z trasy. Dlatego mówi się, że olimpijskie medale rozstrzygną się pomiędzy potrafiącymi finiszować zawodnikami radzącymi sobie w górach, takimi którzy potrafią cisnąć na niezbyt wysokich acz sztywnych podjazdach i mają jeszcze siłę na sprint w pedałach. Tu na myśl nasuwa się od razu złoty w Rio 2016 Greg van Avermaet – Belg jeżdżący w barwach polskiej grupy CCC. Wśród pań trasa skrojona pod również broniącą tytułu Annę van der Breggen z Holandii. Wśród faworytów stawia się specjalistów od jednodniówek, takich jak gwiazda tegorocznego Tour de France Julian Alaphilippe (Francja), mistrz świata Alejandro Valverde (Hiszpania), ekstrawertyczny Słowak Peter Sagan, a wśród pań Marianne Vos, Chantal Blaak (obie z Holandii), czy Brytyjka Lizzie Deignan. Nam oczywiście chodzi po głowie świetnie dysponowana i coraz pewniej jeżdżąca w zawodowym peletonie żeńskim Katarzyna Niewiadoma oraz Michał Kwiatkowski lub Rafał Majka, których w zasadzie przedstawiać nie trzeba. Polacy w Tokio nie wystartowali.
My rekonesans na trasach olimpijskich przeprowadzimy pod koniec sezonu
– tłumaczy trener kadry i dyrektor sportowy grupy CCC Piotr Wadecki. – Pojedziemy tam z grupie trzech-czterech zawodników. Oni wystartują w wyścigu dookoła Japonii i po prostu zostaną ze mną kilka dni dłużej. Chodzi o przejechanie, obejrzenie tras do wyścigu ze startu wspólnego i czasówki. W tej grupce będą tacy kolarze jak Michał Kwiatkowski, Rafał Majka i Maciej Bodnar. Wiemy doskonale jak wyglądają trasy, mamy ich profile, filmiki w komputerze, ale spokojnie, zobaczymy wszystko na żywo – zapewnia trener Wadecki.
Jak trener kadry widzi przebieg wyścigu o medale olimpijskie? – Jedno jest pewne, nie będzie finiszu z grupy. To ciężka trasa, zbliżona do tej z Rio. Zaryzykuję stwierdzenie, że jeszcze cięższa. W Rio na końcówkach rund był jeden podjazd i zjazd, fakt wymagające. Tutaj nie będzie płaskich odcinków. Szykuje się naprawdę ciężki wyścig, a sama końcówka na torze… zapewniam, że po przejechaniu dwustu kilometrów okaże się, że sam tor też nie jest płaski. Cały czas góra-dół. Miałem tam okazję ścigać się i zapewniam, tam ani na kawałku nie będzie płasko. To nie wyścig dla sprinterów. Widzę tu Sagana, o ile nie zdecyduje się startować w MTB, Van Avermaeta i oczywiście Rafała lub Michała. To filary naszej drużyny. Oczywiście ściganie kobiet to inna bajka i nie chcę wchodzić w cudze kalosze, ale ta trasa jest skrojona pod Kasię Niewiadomą. My nie będziemy mieli okazji do zgrupowań kadrowych. Grupy zawodowe znają kalendarz i na pewno tak będą szykować swoich zawodników, tak skroją ich indywidualne plany, by mieli szczyt formy na Tokio. Michał i Rafał będą liderami reprezentacji Polski w Tokio. Oni sami mają pilnować aby ich sezon startowy budował ich najwyższą formę na wyścig olimpijski. Pozostaje kwestia pomocników. Nie ma tajemnicy, ze będą to zawodnicy z World Touru, z którymi Rafał i Michał najlepiej się rozumieją, którzy mają kontakt z zawodowym peletonem. Tu mam na myśli takie nazwiska jak Bodnar, Poljański, Gradek, Owsian, który radzi sobie świetnie w trudnym terenie. Wszystko okaże się czasem – opowiada Piotr Wadecki.
Próbę przedolimpijską wygrał Włoch Diego Ulissi, który niedługo pojawi się pod Tatrami na Tour de Pologne (i według Adama Probosza może być zawodnikiem, z którym trzeba będzie się liczyć). Drugi był Davide Formolo, a trzeci Francuz Nans Peters. Nie bez przyczyny podaję ten sportowy aspekt na samym końcu. Nie wydaje się, by organizatorom zależało na Bóg wie jakiej obsadzie. Pokrywające się terminy z TdF mówią wszystko. To miał być raczej test dla nich samych, obserwacje trasy, kontroli kibiców i pomiary czasów, być może ustawienie kamer wzdłuż trasy.
Miejmy nadzieję, że w kluczowym dniu chmury nie przysłonią Góry Fuji, bo wówczas aspekt krajoznawczy przejdzie nam przed nosem. Przeglądając zdjęcia z zawodów nie widać Fuji, bo spowijają ją chmury i nagle okazuje się, że obrazki z trasą są po prostu nijakie, szare.
PKN Orlen sponsoruje polskie kolarstwo – grupę kolarzy torowych.
Fot. Newspix.pl, Wikipedia