Daria Pikulik na fali! Wczoraj cieszyła się z brązowego medalu w omnium, dziś ma inny powód do świętowania – wraz z Nikol Płosaj zajęły siódme miejsce w madisonie, co dało im kwalifikację olimpijską. Pewnie do jutrzejszego półfinału wszedł Mateusz Rudyk w sprincie. Świetnie spisała się Urszula Łoś na 500 m ze startu zatrzymanego – była siódma.
Madison to niesamowicie widowiskowa konkurencja. Zawodnicy startują dwójkami, ale tylko jeden jest w wyścigu, drugi ma chwilę na złapanie oddechu i krąży wokół przyglądając się sytuacji. Dokonują efektownych zmian, łapiąc się za ręce przekazują energię kinetyczną rozpędzając kolegę dołączającego do wyścigu. Co dziesiątą rundę następuje lotny finisz, wyceniany jak w wyścigu punktowym – 5, 3, 2 i 1 punkt. Na odcinku 30 km (120 okrążeń) pokonywanych ze średnią prędkością ponad 50 km/h odbyło się 12 premii. Daria Pikulik i Nikol Płosaj uzbierały dziewięć punktów, co dało im siódme miejsce.
Dotąd opis był spokojny, ale w wyścigu działo się naprawdę dużo i to z udziałem Darii, która potrącona na wyjściu z wirażu przez Holenderkę przewróciła się i już na plecach, boku szorowała po podłożu. Wtedy jadąca za nią rozpędzona Chinka nie zdołała jej ominąć. Wyglądało to tak, jakby koło roweru Chinki przejechało po głowie Darii. Zatrważający widok. Na szczęście dla naszej zawodniczki, nie zdążyła jeszcze wyhamować i różnica prędkości nie była tak duża. Wielu kibiców wstrzymało oddech czekając na reakcję Polki. Po chwili jednak podniosła się i wsiadła na rower! Niesamowita wola walki, niesamowita dziewczyna. Nikt nie miałby do niej pretensji, gdyby postanowiła zejść z toru. Strój miejscami poprzecierany, biało-czerwony kask ze śladami kraksy…
Dłuższą chwilę trwało zanim nasze kolarki weszły w rytm. Pierwszy punkt wywalczyły na piątym sprincie. Wygrały dziesiątą premię i o grubość szytki były drugie na przedostatniej lotnej premii. Na metę wpadły na ósmym miejscu, ale punkty dały im lokatę siódmą i… kwalifikację olimpijską! Brawo! Tytuł obroniły Holenderki, które jechały w składzie Kirsten Wild i Amy Pieters. To ta druga miała kolizję z Darią.
Wielkie brawa też należą się Urszuli Łoś, która zakwalifikowała się do czołowej ósemki mistrzostw świata na 500 m ze startu zatrzymanego. Przypomnijmy, że w środę, pierwszego dnia czempionatu w Berlinie wywalczyła wraz z Marleną Karwackę paszporty olimpijskie w sprincie drużynowym. Karwacka miała wolne, a zawodniczka Grupy Sportowej Orlen jeszcze walczy. Dziś na pół kilometra zajęła siódme miejsce z rekordem Polski (33.655 w kwalifikacjach). Urszula ma jeszcze wystartować w keirinie. Pracowite ma te mistrzostwa.
Wydaje się, że w “łatwym” stylu Mateusz Rudyk z Grupy Sportowej ORLEN wszedł do strefy medalowej w sprincie. W półfinale zmierzy się z hegemonem Jeffreyem Hooglandem. W ćwierćfinale walczył również z Holendrem Matthijsem Buchlim. Szybkie 2:0. Cięższy bój stoczył jednak w II rundzie. W pierwszej miał wolny los po dobrym przejeździe kwalifikacyjnym (trzeci wynik 9.434). W 1/8 wyeliminował Malezyjczyka o nazwisku-nie-do-wymówienia (Muhammad Shah Firdaus Sahrom) zaledwie o 0.001 – jedną tysięczną część sekundy! Jutro ciąg dalszy emocji sprinterskich. W omnium Daniel Staniszewski zajął trzynaste miejsce, pieczętując – podobnie jak Pikulik i Płosaj – swój awans na igrzyska. Najlepiej spisał się w wyścigu punktowym, w którym był siódmy. W pozostałych jeździł właśnie na poziomie początku drugiej dziesiątki.
DARIUSZ URBANOWICZ
Fot. Newspix.pl