Porażka na mistrzostwach Europy piłkarzy ręcznych. Porażka na mistrzostwach Europy siatkarzy (dwukrotnie). Porażka na mistrzostwach Europy koszykarzy. Porażka w eliminacjach do mistrzostw Europy piłkarzy nożnych. Chyba żaden inny kraj nie lał nas w ostatnich latach w sportach zespołowych tak spektakularnie, jak Słowenia. Można by pomyśleć, że z nieco ponad 2 mln mieszkańców tego kraju przynajmniej 20% ma na swoim koncie wygraną nad Polską.
Jutro czeka nas kolejny odcinek sagi. Tym razem szczypiorniści Patryka Rombla zagrają z tym niewielkim państwem w Celje, w eliminacjach do ME. I, oczywiście, nie będą faworytami tego spotkania…
W kwalifikacjach do Euro 2022 mamy 32 drużyny podzielone na osiem grup. Do imprezy awansują po dwa najlepsze zespoły z każdej plus cztery z ośmiu ekip z trzecich miejsc. W tym momencie Biało-Czerwoni są liderami gr. 5 z dorobkiem 4 punktów w dwóch meczach. Z tym że zdobyliśmy je na najsłabszych w całym towarzystwie Turkach. Wyzwanie czeka nas dopiero teraz – musimy zagrać po dwa razy ze Słowenią i Holandią, która potrafi być niebezpieczna i nieobliczalna. Przekonali się o tym właśnie Słoweńcy, którzy 6 stycznia ograli Oranje na wyjeździe 34:23, by po czterech dniach… zremisować z nimi (27:27) u siebie.
Na ostatnich MŚ Słoweńcy pokazali się z niezłej strony. Pokonali Koreańczyków, Białorusinów i Macedończyków, przegrali tylko z Rosją, zremisowali 28:28 z późniejszymi wicemistrzami świata Szwedami, a także po 25 z rewelacją turnieju, gospodarzami z Egiptu. I właśnie strata punktu w tym spotkaniu kosztowała ich zaprzepaszczenie szans na awans do ćwierćfinału. Być może wynik byłby inny, gdyby nie ostre zatrucie pokarmowe jakie dopadło aż 12 (!) zawodników tej drużyny dobę przed meczem. Niektórzy z nich, jak Blaz Blagotinsek, byli tak osłabieni, że nie dawali rady stać na nogach o własnych siłach. W tej sytuacji podział punktów i tak należy w sumie uznać za sukces, ale oczywiście Słoweńcy nie postrzegali tego w takich kategoriach. Więcej – byli wściekli na organizatorów imprezy. Wysmarowali oficjalne pisma, z których można było wyciągnąć wniosek, że czuli się niemalże… otruci przez Egipcjan.
OK, ale wróćmy do sportu. Jakie są atuty naszych rywali? Na to pytanie odpowiada wybitny reprezentant Polski Marcin Lijewski:
– Mają zawodników z czołowych europejskich klubów. Nie chciałbym wyróżniać żadnego z nich, nie o to tu chodzi. Natomiast można powiedzieć, że posiadają wspaniałą głębię składu. Na każdej pozycji gra u nich po dwóch ludzi na tym samym poziomie.
Jedną z ważnych postaci jest Miha Zarabec, środkowy THW Kiel, jednej z najlepszych drużyn świata. Niejednemu może imponować, że mając zaledwie 178 cm wzrostu daje radę grać w drugiej linii na tak wysokim poziomie. Choć wyczyn Zarabeca jest… niczym przy tym, czego dokonał kiedyś jego selekcjoner.
Ljubomir Vranjes to Szwed pochodzenia serbskiego. Z tamtejszą reprezentacją trzykrotnie wygrywał mistrzostwo Europy, sięgnął też po złoto MŚ i olimpijskie srebro, grał – fenomenalnie – na rozegraniu. Czym się wyróżniał? Ano wzrostem. A właściwie jego brakiem. Otóż Vranjes szalał w drugiej linii, mimo że mierzył… 168 cm. Lijewski:
– Był niesamowicie zwrotny, na tym bazował. Występowaliśmy razem we Flensburgu. Pamiętam mecze z Rosjanami, olbrzymimi chłopami, które nie mogły sobie z nim poradzić bo biegał im – dosłownie – między nogami i rzucał bramki. Świetny zawodnik i kapitalny facet. Nie jest tak zachowawczy i powściągliwy, jak większość Szwedów. Czuć w nim bałkańską duszę. Trenerem też musi być niezłym, skoro wygrał z Flensburgiem Ligę Mistrzów. Myślę też, że u Słoweńców atmosfera jest odzwierciedleniem charakteru selekcjonera, czyli musi być wspaniała.
To właśnie z tą reprezentacja rok temu Patryk Rombel debiutował jako trener Polaków w dużym turnieju. Na Euro 2020 ulegliśmy jej 23:26, ale od tego czasu gra Biało-Czerwonych poszła mocno do przodu, o czym pisaliśmy podczas mundialu i tuż po nim. Czy jesteśmy zatem na tyle dobrzy, by postawić się faworytowi w Celje? Cóż, żeby urwać im punkty, na pewno musimy zagrać na 100% możliwości.
Z pozytywów: do kadry wraca Kamil Syprzak, zwiększający nasze opcje gry w ataku, którego w Egipcie zabrakło ponieważ chorował, i to ciężko, na koronawirusa. Niestety, z powodu urazów zabraknie w niej dwóch ważnych postaci: Arka Moryty i Tomka Gębali oraz mającego najgroźniejszą kontuzję z tego tria Maćka Majdzinskiego. Zamiast niego Patryk Rombel powołał wyróżniającego się w lidze Szymona Działakiewicza.
Dla Słowenii mecz z Polską będzie początkiem bardzo trudnego tygodnia. Jego zwieńczenie nastąpi w weekend, kiedy nasi rywale zmierzą się w eliminacjach olimpijskich z Algierią, Niemcami i Szwecją. Te spotkania będą dla nich bez wątpienia ważniejsze niż starcie z chłopcami Rombla. Czy w związku z tym możemy liczyć, że rywale podejdą do jutrzejszego meczu nieco ulgowo?
– Moim zdaniem nie. Potraktują te spotkanie jako próbę generalną przed kwalifikacjami do igrzysk. OK, może cały czas nie będą mieli na parkiecie wszystkich liderów, może Lubo da niektórym odpocząć, ale i tak czeka nas bardzo ciężkie zadanie – podsumowuje Lijewski.
KAMIL GAPIŃSKI
Fot. FotoPyk
Czy mecz jest transmitowany, jeżeli tak to gdzie?
eurosport, 20.15
Na Eurosport 1 o 20:15