Pytaniem nie było “czy”, ale “kiedy”. Otylia Jędrzejczyk wiedziała, że prędzej czy później będzie chciała stanąć na czele polskiego pływania. Ale dopiero afera, która wybuchła w środowisku przed igrzyskami w Tokio, przekonała ją, że nadeszła właściwa pora. To wtedy trzykrotna medalistka olimpijska zdecydowała, że wystartuje w wyborach na prezesa Polskiego Związku Pływackiego. Dzisiaj stało się jasne, że obejmie tę funkcję. W głosowaniu pokonała Jacka Śmigielskiego 77:25.
O tym, że dał plamę mówiły wszystkie polskie, a nawet zagraniczne media. Widział twarze rozczarowanych, ba, załamanych pływaków, którym – dosłownie – zabrano marzenia. A potem jeszcze ci wystąpili przeciwko niemu, domagając się tego, żeby podał się do dymisji. Tak właśnie przedstawiała się sytuacja byłego już prezesa PZP Pawła Słomińskiego. Nie wyglądało to wesoło, co nie? Cóż, były trener nie był pod wrażeniem, bo raz, że ze stanowiska nie zrezygnował, a dwa – starał się o reelekcję.
Wraz z nim w wyborach wystartowała właśnie Otylia, a także Jacek Śmigielski – były zawodnik, rekordzista kraju, który po zakończeniu kariery został… cenionym lekarzem. Ostatecznie to właśnie ta dwójka była najbliżej stołka. Jak widać po liczbie głosów – zdecydowanie bardziej delegatów do siebie przekonała jednak Otylia.
Jakim będzie prezesem, jakie może mieć teraz plany? W rozmowie z nami Jędrzejczak mówiła, że polskie pływanie nie potrzebuje wcale – co jest opinią wielu – rewolucji, a pewnych, konkretnych zmian. Wypadła też jako osoba, która będzie słuchała innych, czerpała opinie od swoich doradców i generalnie – nie będzie starała się wyjść na alfę i omegę. Być może to okazało się ostatecznie jej atutem w wyborach. – Po to powstaje rada trenerów, żeby oni wyrazili zdanie, jak ten program szkoleniowy może albo ma wyglądać. To jest kluczowe – pewien sposób komunikacji, którego dzisiaj nie ma. A on musi się pojawić, żebyśmy cieszyli się z wielkich sukcesów – mówiła.
Otylia podkreślała też, że jej kompetencje nie leżą tylko w tym, jak wybitną była pływaczka. Po zakończeniu kariery edukowała się, ukończyła kilka kierunków studiów, również za granicą. Przy tym cały czas znajdowała się blisko środowiska, o czym świadczy choćby to, jak pomagała funkcjonowaniu pływania w czasach pandemii. – Może coś powoduje, że rzeczy nie idą po ich myśli, i potrzebna jest właśnie ewolucja, a nie rewolucja? Albo poprawa komunikacji, na przykład z federacją światową czy ministerstwem sportu. Czego ostatnio brakowało, co doskonale wiem, bo to ja odmrażałam pływanie w Polsce w czasie pandemii, a nie PZP – komentowała pływaczka.
Jako przykład działaczki, która zrobiła na niej wrażenie, Jędrzejczak podała Camelię Potec. Swoją byłą rywalkę z basenów, a od kilku lat prezes rumuńskiej federacji pływackiej. Nie był to przypadkowy wybór, bo w Rumunii faktycznie zaczynają się pojawiać spore talenty, rozwój młodzieży stoi na wysokim poziomie. Liczymy, że pod opieką Otylii PZP również błyśnie w tym elemencie – wychowując przyszłych mistrzów. Bo koniec końców na tym nam najbardziej zależy – aby polscy pływacy znowu przywozili krążki wielkich imprez.
Fot. Newspix.pl
proszę jakie kariery. powinna odbywać karę pozbawienia wolności ale co ? no tak, to jest polska więc jest prezesem związku. ciekawe prezesem czego wkrótce zostanie b. Kozidrak ?