Ból głowy Heynena, na który żadne lekarstwo nie pomoże

Ból głowy Heynena, na który żadne lekarstwo nie pomoże

Nie czterech, nie pięciu, nie sześciu, nie siedmiu, a ośmiu. Prawdopodobnie z takiej puli znakomitych przyjmujących będzie w przyszłości układał swoje klocki Vital Heynen. Pewniaków do gry jest tylko dwóch: Michał Kubiak i Wilfredo Leon. Reszta pozostaje kwestią otwartą. Który z polskich siatkarzy na ponad rok przed igrzyskami wysunął się na prowadzenie w wyścigu o miejsce w kadrze? Czyje notowania spadły? O kim nie można zapominać? 

Wieść o transferze Bartosza Bednorza do Zenitu Kazań zrobiła wrażenie nawet na niedzielnych fanach piłki siatkowej. Trudno się temu dziwić. Polak trafił bowiem do ekipy europejskiego króla siatkówki. I jasne, w poprzednim sezonie panowanie tego monarchy zostało zakłócone: zaledwie wicemistrzostwo Rosji, brak wyjścia z grupy w Lidze Mistrzów… Ale to wciąż zespół celujący wyłącznie w zwycięstwo na wszystkich frontach. Można śmiało stwierdzić, że zawodnik, który nie znalazł się w kadrze Polski na ubiegłoroczne mistrzostwa Europy, będzie w przyszłym sezonie grał w najlepszym klubie spośród wszystkich polskich siatkarzy…

Czy ostatnie miesiące w wykonaniu Bednorza – bo mówimy nie tylko o nowym pracodawcy, ale i świetnej grze w Modenie, mogły poprawić jego pozycję w reprezentacji? Odpowiada Ireneusz Kłos, 337-krotny reprezentant Polski: – Po tym, co pokazał we Włoszech, chłopak udowodnił, że zasługuje na grę w kadrze Polski. Może nawet śmiało dobijać się do pierwszej szóstki. Warto pamiętać, że Heynen widywał się z nim na bieżąco. Jeden był w końcu trenerem w lidze włoskiej, a drugi w niej grał. Wszystko jest inne, kiedy ogląda się zawodnika na żywo. Według mnie Bartek zasłużył, czy też zapracował sobie na uznanie.

Inną rzecz zauważa w rozmowie z nami Jakub Bednaruk, trener MKS-u Będzin i jeden z asystentów Heynena: – Na jego decyzje nie miał wpływu fakt, że Bartek był podstawowym graczem Modeny, a to przecież też robiło wrażenie. Teraz oczywiście jest to medialna sprawa i bardzo słusznie, ale to, kto gra w jakim klubie, nawet Zenicie, nie jest tak istotne.

W ekipie wicemistrza Rosji Polak będzie zarabiał prawie milion euro za sezon. To wskazywałoby, że nie przyszedł tam siedzieć na ławce. Zenit może jednak pozwolić sobie na rożne rozwiązania: – Nie wiadomo, jaki mają na niego plan w Kazaniu. Pamiętam, jak Igor Yudin poszedł do tego klubu i przez cały rok prawie nie powąchał boiska – zaznacza dla nas Piotr Makowski, były selekcjoner siatkarskiej kadry kobiet.

Bednorz to jednak już teraz naprawdę wyrobione nazwisko w światowej siatkówce. Przyjmujący, który stanowi niezwykle groźną broń w ofensywie. Jego obecność w kadrze oferowałaby ciekawe rozwiązanie: połączenie jego sił z Leonem i Kurkiem. Co to byłaby za moc w ataku! Na dłuższą metę to raczej niemożliwe, bo Kubiaka nikt na ławkę wysyłać nie będzie, nie wysyłamy też my, ale w niektórych spotkaniach?

Bednaruk: – Siła ognia byłaby wtedy przeogromna. Wszystko zależy od przeciwnika, czasami coś takiego może wypalić. Z drugiej strony Amerykanie grają ofensywnymi przyjmującymi cały czas. Nie przepadam za mówieniem, że zawsze musi jeden ofensywny, a drugi defensywny przyjmujący. Jak zespół przeciwny nie ma wcale tak mocnej zagrywki, to decydujące okazują się inne czynniki. W Modenie nikt nie mógł wyobrazić sobie tria z ofensywnym Andersonem, ofensywnym Zajcewem i ofensywnym Bednorzem. A jednak jakoś grali w tę siatkówkę.

Kłos: – Ja bym nie zaglądał w metryki. Oczywiście, że Kubiak i Wilfredo Leon są niezbędni, ale Michał też miał okres w swojej karierze reprezentacyjnej, podczas którego grał słabiej. Bartek jak najbardziej może szukać swojej szansy. Leon gorzej przyjmuje, ale przecież radzi sobie doskonale w ataku. Obojętne dla niego, ilu zawodników skacze mu do bloku, zawsze potrafi atakować punktowo. A Bartek nie jest nogą w przyjęciu. Myślę, że mogliby stworzyć ciekawy duet. 

Młoda fala

Kubiak występuje w Japonii, Bednorz będzie grał w Rosji, a Leon zostaje we Włoszech. To nasze produkty eksportowe pierwszego sortu. Być może do grona czołowych polskich przyjmujących występujących za granicą dołączy już wkrótce Artur Szalpuk. W przypadku gracza Skry Bełchatów głośno mówi się o zainteresowaniu Biełogoria Biełgorod, ósmej drużyny ubiegłego sezonu rosyjskiej Superligi. – To może być dla niego prawdziwa szkoła życia, ciekawe jak sobie poradzi – mówi Bednaruk.

W przeciwieństwie do Bednorza Szalpuk na ubiegłym sezonie stracił. Miał problemy zdrowotne, co odbiło się też na poziomie gry. Z drugiej strony: – Trzeba pamiętać, że ocenianie zawodników po tym sezonie jest utrudnione, bo najważniejsze granie nam przepadło. To przecież w play-offach, podczas najważniejszych meczów, poznaje się wartość zawodnika. I właśnie co do Artura Szalpuka: Skra miała dużą szansę, żeby dobrze wypaść w tej fazie, to samo w Pucharze Polski. On mógłby się wtedy pokazać i udowodnić swoje – Makowski

Znakomite kilka miesięcy miał za to Bartosz Kwolek. Według wielu najlepszy przyjmujący sezonu w PlusLidze. Trzeci w rankingu zagrywających, ósmy w punktujących. To chyba właśnie on, nie Szalpuk, ani Śliwka, może czuć się teraz najmocniej. Zgadza się z tym Ireneusz Kłos: – W tym sezonie ligowym naprawdę brylował. Wciąż robi postępy, świetnie wypada przy rozwiązaniach technicznych, jak i siłowych, bo przecież ma kapitalną zagrywkę. Mam wrażenie, że grał lepiej niż Olek Śliwka, którego dotychczasowo ceniłem nieco wyżej i myślałem, że musi być w kadrze. Ale ostatnio według mnie Kwolek i Bednorz byli lepsi.

Po stronie Kwolka stoi też fakt, że znakomicie wpasowuje się w rolę jokera. Może wejść zarówno na zagrywkę, jak i na poprawę przyjęcia. – Najpewniejszy w przyjęciu jest Michał Kubiak, choć on też czasami ma problemy. Na drugim miejscu postawiłbym jednak właśnie Kwolka. Dobrze, a wręcz bardzo dobrze przyjmuje górą – ma mocne paluchy. I dół to samo. To idealny gość na zmianę. Widać też, że jest bardzo mocny psychicznie. Nie pęka i mocno serwuje – o ile nie ma wytycznych od trenera, żeby grać technicznie – ocenia Ireneusz Kłos.

Na ubiegłorocznych mistrzostwach Europy zabrakło jednak Kwolka, czy też Bednorza. W czwórce przyjmujących znalazł się za to Aleksander Śliwka (plus Kubiak, Leon, Szalpuk). Ten również zaliczył bardzo udany sezon. Grał niezwykle równo, będąc podporą zespołu, który zakończył przerwane rozgrywki PlusLigi na pierwszym miejscu w tabeli. – Zawsze mu powtarzam: Olek, jesteś moim strażakiem. A czym zajmują się strażacy? Pojawiają się tam, gdzie się pali – mówił o nim Heynen w TVP Sport. Chodziło między innymi o sytuację, w której Śliwka awaryjnie zagrał w kadrze na pozycji… atakującego. Człowiek od zadań specjalnych? Ktoś taki potrzebny jest w każdym zespole.

To jednak nie koniec urodzaju. Wielki postęp w barwach Jastrzębskiego Węgla poczynił Tomasz Fornal. Co ciekawe, jego zespół dwukrotnie pokonał na parkietach Ligi Mistrzów… Zenit Kazań, a on za oba spotkania otrzymał nagrodę  dla MVP. Z drugiej strony, to wciąż jeden z młodszych kandydatów do kadry: – On jeszcze ma czas, to chłopak z rocznika 1997. Choć kto wie, może nas kompletnie zaskoczyć i w ciągu roku wyrosnąć na topowego gracza w PlusLidze. Być może w Jastrzębiu będzie grał też Rafał Szymura, kolejny młody i zdolny gracz, tylko dwa lata od niego starszy. To byśmy pozbierali ich nawet z ośmiu spokojnie. Wiadomo, że są Leon i Kubiak. Mówimy więc o dwóch miejscach. Dwóch miejscach na sześciu chłopaków! – mówi Bednaruk.

Trener Heynen zmaga się zatem z olbrzymim kłopotem bogactwa. Co siedzi w głowie Belga? Na jaką czwórkę postawi w Tokio? Na jaką czwórkę postawiłby, gdyby – w teorii – turniej miałby odbyć się za miesiąc? Tego nie wiemy, ale Heynen podkreślał już, że nie zamierza nikogo skreślać. I młodsi zawodnicy, którzy w obecnym momencie mają problem z regularną grą, mogą okazać się bezcenni w przyszłości. – W Polsce jest kilku graczy, którym brakuje małego kroczku w zakresie doświadczenia, następne miesiące będą dla ich rozwoju kluczowe. Dlatego właśnie mam dużą nadzieję, że uda nam się rozegrać Ligę Narodów, by mogli zmierzyć się z najlepszymi. Fornal, Kwolek, Śliwka – ich rola w kadrze za rok będzie inna, większa – zapewniał dwa tygodnie temu w rozmowie z TVP Sport.

Moment prawdy jeszcze nie na horyzoncie

Reprezentacyjnej siatkówki może w 2020 roku w ogóle nie być. Główne danie – turniej olimpijski, zostało przełożone na następny rok. Natomiast zaplanowana na okres od maja do czerwca Liga Narodów oczywiście do skutku w tym czasie nie dojdzie, a nowy termin nie jest jeszcze znany. Mówimy o imprezie wiążącej się z ciągłymi podróżami szesnastu reprezentacji. W tej tradycyjnej formie – trudno będzie o jej realizację.

Istnieje jednak szansa na podział Ligi Narodów na kilka odrębnych turniejów lub rozegranie jej w jednej lokalizacji w okresie trzech tygodni. Być może więc zobaczymy polskich siatkarzy w akcji już wkrótce. A ból głowy u Vitala Heynena wcale nie poczeka do przyszłego roku, czy też Tokio…

Mechanizm kadrowej selekcji tłumaczy Piotr Makowski: – Każdy trener ma swoich ulubionych graczy, z którymi ma bardzo dobry kontakt, czy też tych budujących atmosferę w szatni. Oprócz sfery sportowej istnieje wiele aspektów, na które trener Heynen będzie zwracał uwagę. I rzeczywiście do tej pory jego wybory się zawsze broniły i oby było tak dalej. Trzeba mieć nie tylko wiedzę czysto trenerską, ale też poniekąd psychologiczną, aby wybrać najlepszych i pasujących do siebie graczy.

Możemy dyskutować, porównywać, rozważać. Pewne jest zaś jedno: polski kibic nie będzie musiał w następnych latach martwić się o moc polskich skrzydeł. – Chciałoby się, żeby na innych pozycjach też było tak dobrze. W razie kontuzji sięgamy po następnego, a potencjał zespołu na tym nie cierpi. To naprawdę luksus – mówi Kłos. Idealnie podsumowuje to Bednaruk: – Kurde, no cieszmy się po prostu. Żebyśmy tak w każdej dyscyplinie mieli taki kłopot bogactwa!

KACPER MARCINIAK

Fot. Newspix.pl


Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze

Aktualności

Kalendarz imprez