Do trwającej Ligi Narodów polskie siatkarki przystąpiły w nieco osłabionym składzie. I choć to samo można było powiedzieć o kilku innych zespołach, to i tak nie oczekiwaliśmy cudów – to znaczy seryjnie wygrywanych meczów przez kadrę Jacka Nawrockiego. Spotkanie z Dominikaną należało jednak do tych, które wydawało się w jej zasięgu. Jak się jednak okazało – polski zespół, tym razem osłabiony jeszcze brakiem Malwiny Smarzek-Godek, nie zdołał odnieść zwycięstwa. I po sześciu meczach turnieju ma na koncie tylko dwie wygrane.
Trener Nawrocki zdecydował się na zmianę w pierwszej szóstce w porównaniu do poprzednich meczów. Przede wszystkim – poza kadrą znalazła się Malwina Smarzek-Godek, którą zastąpiła Zuzanna Górecka (ta swoje w Lidze Narodów grała, ale zazwyczaj wchodząc z ławki). W tej sytuacji mogliśmy się spodziewać, że jeszcze większy ciężar spadnie na Magdę Stysiak, co raczej nie należało uznać za żaden problem – bo to zawodniczka często grająca na pozycji atakującej. Dodatkowo do podstawowego składu wróciła Agnieszka Kąkolewska, zastępując Zuzannę Efimienko-Młotkowską. Generalnie – mówimy o małych rotacjach plus oszczędzeniu największej gwiazdy w meczu z, teoretycznie, nie tak mocnym przeciwnikiem.
Teoretycznie, bo przecież Dominikanki miały przed dzisiejszym meczem ten sam bilans co Polki – dwie wygrane i trzy porażki. Inna sprawa, że one wygrywały ze skazywanymi na porażkę Koreankami oraz Kanadyjkami. A jednak zespół Polski – oprócz zanotowania dwóch zwycięstw – postawił się bardzo mocnym Turczynkom czy urwał seta Serbkom. Koniec końców – wszystko miało wyjaśnić się na parkiecie. My liczyliśmy, że Polki pokażą dobrą grę, którą prezentowały już w tegorocznej Lidze Narodów.
Mecz od początku faktycznie układał się nie najgorzej dla naszych siatkarek. Szybko zdołały wypracować parę punktów przewagi. Potem rywalki co prawda je dogoniły, ale w żadnym momencie seta nie myśleliśmy: oj, zaczyna się robić naprawdę niebezpiecznie. Od stanu 19:19 Polki weszły na wyższy poziom. Co prawda najpierw pomogły im same Dominikanki, które zepsuły zagrywkę, ale już po chwili asa serwisowego posłała Julia Nowicka. W kolejnych wymianach nieźle funkcjonował blok oraz obrona drużyny Nawrockiego, aż wreszcie, po zepsutym ataku Prisilly Rivery, stało się jasne, że pierwsza partia trafi w ręce Polek (25:22).
Mieliśmy nadzieję, że w kolejnej pójdą za ciosem. Tak się jednak nie stało. Duża w tym wina gorszej skuteczności Stysiak, skoro to właśnie na niej w dużej części spoczywał atak zespołu. Nasze siatkarki miały jednak szansę na zwycięstwo – w końcówce seta remisowały 22:22. Niestety kolejne trzy wymiany zgarnęły skuteczniejsze Dominikanki, które wyrównały wynik spotkania. W następnej odsłonie nie mogliśmy już narzekać na postawę w ofensywie ekipy Nawrockiego – bo była naprawdę dobra. Z samych ataków Polki zdobyły aż… 18 punktów! Co jednak z tego, skoro rywalki również były trudne do zatrzymania. Ostatecznie polskie zawodniczki nie wykorzystały aż trzech piłek setowych. I po błędzie Stysiak, która przy ataku przekroczyła linię trzeciego metra, to Dominikana znowu wygrała seta.
Niestety – na tym skończyła się dzisiejsza rywalizacja. W kolejnej, ostatniej partii dominikańskie siatkarki kompletnie przejęły kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami. Choć początkowo gra szła w rymie punkt za punkt, w pewnym momencie wypracowały sobie nawet siedem oczek przewagi. Naszym zawodniczkom udało się jeszcze powalczyć, doprowadzić do stanu 21:23 i mieć piłkę na 22:23, ale ostatecznie na niewiele się to zdało. Bo to zespół Dominikany wygrał seta, a także cały mecz.
Polska 1:3 Dominikana (25:22, 22:25, 26:28, 21:25)
Fot. Newspix.pl